1

1.5K 45 40
                                    

Will Byers 16 latek o brązowych włosach, które jeszcze niedawno były uczesany na grzybka. Teraz są roztrzepane. Siedzi na swoim nowym łóżku i myślał o Mike'u. Wyprowadził się ze swoją mamą, Jonathanem i El, ale z Mike'iem się nie pogodził chodź ich kłótnia miała miejsce dwa miesiące temu. Nie rozmawiali ze sobą od sytuacji w której Mike stwierdził, że to nie jego wina, że Will nie lubi dziewczyn, nie miał pojęcia jak bardzo zranił Will tymi słowami, bo Mike miał rację Will nie lubi dziewczyn jest odmieńcem i może kiedy Mike to mówił miał na myśli że nie przypada za Jane i Max ale on to odebrał całkowicie inaczej.

- Mike dzwoni! - Usłyszałem głos mojej mamy i El zbiegajoncą po schodach. Może i nie są już parą, ale bardzo dobrze się dogadują. Ja jakoś nie miałem zamiaru tam schodzić Mike i tak nie chcę ze mną rozmawiać. Chodź może chcę ja nigdy się nie dowiem. Zbyt się boję żeby zadzwonić w końcu powiedziałem mu w prost że nie lubię dziewczyn. Tak powiedziałem mu to jak bym nie mógł po prostu odjechać na rowerze musiałeś mu jeszcze powiedzieć "nie nie lubię dziewczyn". I dopiero wtedy odjechać.

-Will jest kolacja zejdź na dół. - Powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha El. Ja tylko przewróciłem oczami i zszedłem za Jane do kuchni.

- Dzieciaki jedziemy jutro do Whyler'sów- oznajmiała moja mama na co ja za ksztusiłem się jajecznicą.
- Ale że jutro? - Spytałem z nie do wierzeniem.
- No super co nie? - El była bardzo szczęśliwa, że w końcu zobaczy Mike'a, Max i resztę.
- Wiecie ja się umówiłem z moim kolegą. - Wymyśliłem szybką wymówkę z nadzieją, że mama pozwoli mi nie jechać.
- O udało ci się w końcu z kimś zaprzyjaźnić!? - Zapytała a raczej krzyknęła moja mama. Miałem jednego kolegę miał na imię Stanley, ale nie gadaliśmy raczej ze sobą po za szkołą.
- Tak ma jednego kolegę.- Odpowiedziałem godnie z prawdą.
- Ale się cieszę, jak ma na imię? - Zadała kolejne pytanie na co ja przewróciłem oczami.
- Stanley Uris. - Uśmiechnąłem się.
- O wiesz co może pójdziesz się z nim spotkać i przyjedziesz potem autobusem, Jane przekaże, że się spóźnisz.- Spojrzała na swoją uśmiechającą się córkę.
- Okej. - odpowiedziałem. Może miałem nadzieję że pozwoli mi w ogóle nie przyjeżdżać ale lepsze to niż nic.
- A i spakujcię się jedziemy tam na całe święta. - Powiedziała z uśmiechem moja mama a ja znów zacząłem ściemniać.
- Mamo ale wiesz bo ja chciałem w te święta dużo czasu spędzić z Stanem polubiliśmy się naprawdę. - Uśmiechnąłę się i muszę przyznać że chyba mój uśmiech wyglądał na prawdziwy.
- Powiedz mi kiedy będziesz chciał przyjechać a ja ci pozwolę.
- O dziękuję.- Lepsze to niż nic będę mógł przybywać też tutaj więc są plusy.

Po śniadaniu poszedłem się spakować wziąłem tylko najpotrzebniejsze rzeczy w końcu i tak w między czasie tu wrócę więc jak bym czegoś zapomniał to tylko albo aż dwie godziny autobusem.
Spojrzałem na mój telefon i podłączyłem do ładowarki.

470 słów sorki że tak mało 😅

Tak Stanley ze IT będzie tu loser club.

Kiedyś Będzie Lepiej |Byler | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz