13

393 22 7
                                    

Will siedziała przy stole z Jane- ich mama była już w pracy tak samo jak Jonathan. William czuł się nie dziwnie, jakoś nie swojo. Jego siostra patrzyła na niego takim wzrokiem jak by właśnie zabił człowieka, a on tylko je płatki z mlekiem.
- Mogę wiedzieć czemu się tak na mnie patrzysz? - Zapytał w końcu.
- Nic, nic. - Odpowiedziała od razu, Will tylko przewrócił oczami i wrócił do jedzenia płatków.
- Wiesz jadę dziś do Stanleya.- Oświadczył.
- O ekstra, to ja zaproszę Max. - Ten fakt bardzo ucieszył El.
- No to ja idę, tylko domu nie spal. - krzyknął po czym wyszedł dostawiając swoją siostrę samą. Wsiadł do autobusu jadącego do Derry i oparł głowę o szybę. Kiedy już był na miejscu wysiadł z autobusu. Miał zamiar iść nad kamieniołom, ale kiedy przechodził przez tak zwany most pocałunków drogę zagrodził mu Henry i jego przydupasy. To raczej nie będzie mile spotkanie.

- O kogo ja tu widzę. - Zaczął Henry.
- Długo się nie widzieliśmy.- Mówił dalej. Will już wiedział, że nie będą to tylko głupie do gryzki. Henry zwykle tak zaczynał rozmowy kiedy chciał komuś spuścić łomot. Tak ja myślą tak sie stało po kilku sekundach, oberwał nie lekko w do od Henr'ego. Oraz dosyć mocnego kopniaka w brzuch. Kolejny cios w twarz i kolejny kopniak. Na pewno boli jak cholera, ale, Will wie, że jak się odezwie oberwie trzy razy mocniej, a tego nie chce.
- Wiesz co jesteś, ciężko to ująć w jednym słowie. Tak jakby... - Napastnik tak na prawdę wiedział co chcę powiedzieć. - Jesteś głupią, gruba, bez użyteczną ciotą. Nie dziwię się, że twój ojciec cię nie chciał. - Po tych słowach poszli. Odeszli jak by przed chwilą wcale nie pobili chłopaka. Will oparł się i spojrzał w bok, zobaczył wyryte inicjały R+E. Stan mu opowiadał o tym to Richie- Przyjaciel Stanleya to on napisał te inicjały chodziło mu o
Richiego+ Eddiego. Zdaniem Willa to na prawdę słodki.

..... ...

W tym samym czasie Mike postanowił odwiedzić swojego chłopaka. Zapukał do drzwi, które otworzyła mu El.
- Hej Mike, coś się stało? - Zapytała.
- Nie, tylko do Will. - Powiedział.
- Oh, nie ma go. Pojechał do tego całego Stanleya.
- O, okej. - Uśmiechnął się do niej i poszedł. Nie miał nic do swojego chłopaka w końcu Stanley to jego przyjaciel. Ale mały odlanego zazdrości nadal w nim buszował. Ale nie tylko zazdrości tak samo strachu. W końcu jego chłopakowi mogło coś się stać, na przyjął ten cały Henry. Mógł mu coś zrobić.
- Dobra spokojnie, nic mu przecież nie będzie. - Powiedział sam do siebie, jednak nie było taki pewien tego co teraz mówi. - Pójdę do domu i za parze sobie pyszną herbatkę.
Tak ja powiedział tak zrobił poszedł do domu i pił herbatkę owocową. Nie wiedząc, że w tym samym czasie Will ledwo co stoi na nogach.

..... ...

Will wyjął z kieszeni telefon i napisał do Stana, że nie przyjdzie dziś, bo coś mu wypadło. To nie tak, że nie chciał z nim spędzać czas. Po prostu teraz marzył tylko o położeniu się do swojego łóżka. Zobaczył, że ma wiadomość od El. Jego siostra napisała mu, że idzie do Max na noc i, że Mike był o niego zapytać. - Właśnie Mike, chłopak kompletnie zapomniał o poinformowaniu go, że jedzie co Stana. Po za tym musi wymyśleć jakąś wymówkę, bo jak jego chłopak zahaczył by go w takim stanie to na Henr'ego rzucił by się gołymi pięściami, a tego Will by nie chciał. Na pewno nie powie mu, że jest u Stanleya na kilka dni, bo jeszcze by napisał albo do niego przyjechał. Chodź szczerze mówiąc, to już wie co robić. Ma przecież super siostrę. Może i on też na początku będzie mógł wpaść mi mini szał, ale na pewno mniejszy niż Mike. Potem po prostu powie, że źle się poczuł i tyle. Chłopak widział, że może liczyć na swoją siostrę, więc teraz jedyne co musiał zrobi do dojść do domu nie zauważony. Właśnie przyjechał jego autobus, wsiadł do niego i oparł głowę o szybę, tak jak wcześniej. Tylko teraz było to z powodu, że go bolała, a wcześniej, że było mu tak wygodnie. Gdy dojechał założył kaptur na głowę i wyszedł z autobusu, od razu poszedł do domu.

W domu opatrzył krwiste rany i nie ładne siniaki.
- Will jesteś już w domu! - Usłyszał swoją siostrę.
- Tak, tak jestem! - Krzyknął.
- Coś się sta- Boże Will trzeba do mamy zadzwonić, kto ci to zrobił? - Panikowała.
- El spokojnie, tylko kilka siniaków i ran, nic strasznego. - Powiedział.
- Jak nic strasznego, wyglądasz jak by cię jakiś samochód walnął!
- Nastko proszę, nie panikuj. Idę się położyć i jak byś mogła jak przyjdzie Mike coś mu powiedzieć, nie chcę się z nim teraz widzieć, resztą sama wiesz czemu. - Poprosił.
- Tak rzucił by się na tych którzy ci to zrobili, zrobię to o co prosisz, ale powiedz mi co się stało.
- Dobrze. - Zgodził się.
- Za chwilę do ciebie przyjdę, a teraz idź się położyć tylko ostrożnie po schodach!

To raczej było jasne, że William nie będzie biegać, jak ledwo chodził. Ale jego siostrze chyba chodziło o to aby się nie przewrócił i nie rozbił głowy.

William wszedł pod kołdrę i czekał na swoją siostrę, która po chwili się zjawiła. El położyła się obok swojego brata i wysłuchała co ma jej do powiedzenia. Może i była jego młodsza siostrą, zachowywała się bardziej jak by była straszą. Jedyne uczucia która teraz czuła były złość- Na Henr'ego i jego gang, i współczucie do swojego brata. William zasną, a Nastka udała się do kuchni gdzie była już Joyce.

..... ...

903 słowa.

Siemka, ogólnie to mam zamiar zacząć pisać jeszcze Reddie i Byler.




Kiedyś Będzie Lepiej |Byler | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz