Wszystko było idealne. Pogoda, ludzie, atmosfera. Może nawet zbyt idealne jak na moje przyzwyczajenia. Wiodłam życie bardzo zaplanowane i stabilne. Byłam sama, całą swoją karierę ustawiałam tylko pod siebie. Nigdy nie musiałam się nikim ani niczym martwić. Byłam szczęśliwa, a tak przynajmniej myślę. Na pewno cieszyła mnie kariera i spokój.
Ale teraz wstając rano, po wyznaniu rzeczy, które nie do końca wiedziałam, że tam są, było zupełnie inaczej. Spadł ze mnie duży ciężar, ale z drugiej pojawił się niepokój, a może coś bardziej jak podekscytowanie. Mogły to być motylki w brzuchu, ale tego nie byłam pewna, nie miałam nigdy okazji bliżej się z tym zapoznać. Mały, ale przyjemny dreszczyk emocji na wszystkie możliwe opcje. To, że nasza tajemnica może wyjść na jaw, prawdopodobnie ryzykując tym życie Kuby i moje uziemienie do końca życia. To, że mogłam mieć złamane serce – co prawdopodobnie może brzmieć trochę masochistycznie, ale to wszystko budziło we mnie ekscytacje.
Doszło do tego jeszcze tysiąc nowych emocji, których zdecydowałam nie rozkładać jak na razie na czynniki pierwsze. Wiedziałam, że w tym przypadku najlepsze będzie podążanie moją dawną ścieżką i branie wszystkie z dnia na dzień.
Dlatego też jak gdyby nigdy nic spędziłam dzień z dziewczynami zwiedzając wszystkie miejsca, w których jeszcze żadna z nas nie była. Wydawało mi się, że wszystko szło dobrze. Kamila nie wspomniała słowem o wczorajszej sytuacji z basenu, nawet nie patrząc na mnie w TEN sposób, więc może uznała to tylko za droczenie się. Klaudia w ogóle nic nie wiedziała. Nikt nas raczej nie miał żadnej okazji widzieć, więc chyba nie było się czym martwić. Chociaż czułabym się trochę pewniej gdyby dziewczyny już wiedziały. Zdecydowałam jednak, że zostawię to im do rozgryzienia, na pewno i tak nie zajmie im to długo.
— Ta kawiarnia jest urocza — wskazała na jedną z nich Klaudia. Miał to być nasz ostatni przystanek przed powrotem do hotelu i meczem. Obie ruszyłyśmy za blondynką zajmując miejsca przy stoliku na zewnątrz. Chwilę później stały już przed nami nasze zamówienia.
— Chyba jednak podjęłam decyzję — zaczęła rozglądając się po placu otaczającym nas Klaudia — spieprzam z Polski i zamieszkam tutaj.
— Pójdę z Tobą — przyznałam z uśmiechem. Włochy były jednym z piękniejszych krajów i nikt nie mógł mnie przekonać inaczej, do tego język też był ładny.
— Wyobraź sobie mieć to wszystko na co dzień. Jedzenie, dobre wino, kawy. Wieczorem chodzić na romantyczne spacery po wąskich brukowych uliczkach w letnich sukienkach. No czy to nie jest vibe — zachwycała się blondynka z czym nie mogłam się nie zgodzić. Nie mogłam też mimo woli nie wyobrażać sobie w pozycji siebie i Kuby. Podobał mi się ten obraz.
— Eee nie aż tak — wzruszyła ramionami Kamila niszcząc nasz mały moment rozkoszowania. — Norwegia wciąż wygrywa. Piękne zimy i całkowity spokój.
— Zdecydowanie mamy inne upodobania — parsknęłam biorąc łyk kawy. — Nie wytrzymałabym aż tyle zimna.
— To jak ty jeszcze żyjesz w Polsce! — zażartowała ruda.
— Ledwo!
Kolejne minuty mijały na typowych rozmowach o wszystkim. Kama skarżyła się, że gość, którego poznała na widowni wciąż do niej nie napisał, a podobno był niezły, a Klaudia zalewała się ze śmiechu mówiąc, że w stu procentach wyglądał na geja.
— Um... przepraszam. — Wszystkie trzy odwróciłyśmy głowy w stronę głosu dobiegającego zza Klaudii po mojej lewej.
— Możemy jakoś pomóc? — zapytała z neutralnym wyrazem twarzy Klaudia mężczyznę. Był on na pewno starszy od nas o dobrych kilka lat. Średniego wzrostu o krótkich, ciemnych, kręconych włosach i lekkim zaroście. Jego jasnoniebieskie oczy były przyjemne, a sam w sobie był na pewno uroczy.
CZYTASZ
I need one dance//Kuba Kochanowski
Random!KSIĄŻKA W POWAŻNEJ BUDOWIE! Roksana - siostra jednego z najbardziej znanych polskich siatkarzy. Żyję w zgodzie z show biznesem i sportem od dziecka. Trzyma się z dala od wielkich miłości, uważa je za stratę czasu, o wiele bardziej woli się bawić. A...