3

1K 31 2
                                    


- Roksi! Jesteś gotowa? - krzyknął z dołu Bartek.

- Tak, już idę - odpowiedziałam zbiegając po schodach. Zarzuciłam torebkę na ramię i razem z bratem opuściłam moje mieszkanie zamykając je na klucz. Dzisiaj jest 22 grudnia, czyli dzień, w którym co roku przyjeżdżamy do rodziców. Przez odległość, która nas dzieli widzimy się dość rzadko. W tym roku widziałam się z nimi bodajże dwa razy, dlatego tym bardziej zależy mi na tym, by chociaż święta spędzić z nimi. Oddychając z ulgą zajęłam miejsce w samolocie, którym razem z Bartkiem i Anią mieliśmy polecieć do Wrocławia, by z tam tond pojechać już prosto do Nysy. Gdyby nie to musielibyśmy jechać około pięciu godzin, a tak półgodziny w samolocie, półtorej z Wrocławia i jesteśmy. Tak jak przypuszczałam po niecałych trzydziestu minutach byliśmy na miejscu, na lotnisku oczywiście czekał na nas tata.

- Moja mała córeczka - zawołał mój tata przytulając mnie. - Ale się za Tobą stęskniłem.

- Ja za Tobą też - odpowiedziałam oddając uścisk. Po chwili przyszła kolej na mojego brata, więc od razu wskoczyłam do samochodu, tam czekając na resztę. Chwilę później byliśmy już w drodze, Bartek usiadł z tatą z przodu, a ja z Anią z tyłu. Wpatrywałam się w zimowy krajobraz zamykając się we własnym świecie.

Nie ma nic piękniejszego niż święta. Ta atmosfera, muzyka, jedzenie, wystrój. Szczególnie jeżeli spędzacie je w domu, w którym się wychowaliście, a pojawiacie się w nim coraz rzadziej. Miło jest wejść do swojego dawnego pokoju i wrócić wspomnieniami do przeszłości. Nie miałam teraz jedna zbyt dużo czasu na to, więc tylko zostawiłam swoje rzeczy i zeszłam na dół, gdzie w kuchni przy stole siedziała już moja mama z Anią. Popijając gorącą herbatę z imbirem próbowałyśmy nadrobić stracony czas.

- A tak w ogóle kochanie, kiedy poznam Twojego chłopaka? - zapytała z uśmiechem mama, na co się zaśmiałam.

- Czekaj mamo, spokojnie, najpierw sama muszę Go poznać - odpowiedziałam na co wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem. - Wiecie co, chyba pójdę się przejść.

- Dobrze tylko wróć na kolację - zakomunikowała mama całując mnie w głowę. Szybko się ciepło ubrałam, po czym opuściłam nasz dom. Było naprawdę pięknie, wszędzie można było zobaczyć świąteczne ozdoby, a z nieba prószył śnieg. Od razu ruszyłam drogą prowadzącą do mojego ulubionego parku. Gdy tylko przekroczyłam jego bramę usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Widząc na ekranie twarz Kochana od razu się uśmiechnęłam i odebrałam. Gdy tylko Kuba pojawił się w kadrze złapaliśmy wspólny język, mieliśmy trochę podobne charaktery, a do tego byliśmy w tym samym wieku. To poskutkowało przyjaźnią, może nie taką jak z moja paczką, ale na pewno stał się dla mnie ważny i ciężko by mi się żyło dalej bez Niego. Dlatego mam nadzieję, że nowy trener, kimkolwiek on będzie, nie wycofa Go z reprezentacji, chociaż nie potrzebnie się tym zamartwiam, bo jest zbyt dobrym siatkarzem, ale gdzieś tam zawsze z tyłu głowy będę miała to najgorsze wyjście. Z Kubą, jak się to coraz częściej zdarza, przegadałam cały spacer. Rozłączyłam się dopiero przed furtką do domu.

~*~

- Ej, dziewczyny, nie chcę was martwić, ale zostały nam dwie godziny - zawołała Kama biorąc do ręki prostownicę.

- Spokojnie, zdążymy - odpowiedziałam, zaczynając robić makijaż. Ze względu na to, że moja sukienka jest dość błyszcząca postawiłam na bardziej matowy makijaż. Oko podkreśliłam brązowo złotym cieniem, wykańczając je kreską. Mocniej niż zwykle, bo na co dzień praktycznie tego nie robię, wykonturowałam twarz. Użyłam też płynnego rozświetlacza, który zaaplikowałam na wierzch kości policzkowych, pod łuk brwiowy, w kącik oka, na czubek nosa i łuk kupidyna. Na koniec nałożyłam matową, bordową pomadkę i wszystko utrwaliłam. Od razu po skończeniu makijażu poleciałam do łazienki, gdzie ubrałam zestaw na dzisiejszy wieczór. Miałam w planach inną sukienkę, ale, że dziewczyny stwierdziły, że musimy błyszczeć, mój wybór padł na krótką beżową sukienkę z dużą ilością zdobień w postaci cekinów w odcieniu brudnego różu z dość głębokim dekoltem i rękami z siateczki. W talii był czarny pasek z broszką na środku. Do tego założyłam czarny choker, duże kolczyki w kształcie księżyca z dwoma gwiazdami, kilka pierścionków i kozaki na szpilce.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


— Rezerwacja na nazwisko Kurek — powiedziałam do ochroniarza stojącego w wejściu najdroższego klubu w Warszawie „Diamond" .

— Zgadza się zaproszeni już tam na panią czekają — odpowiedział mężczyzna przepuszczając nas w wejściu. Szybko zostawiłyśmy kurtki w szatni i odebrałyśmy odpowiednie numerki. Gdy tylko weszłyśmy do głównej sali uderzyła nas głośna muzyka, oraz zapach alkoholu. Najpierw razem z Kamilą i Klaudią podeszłyśmy do baru gdzie zamówiłyśmy alkohol dla wszystkich, po czym ruszyłyśmy do naszej loży. Byli tam mój brat z Ania, Artur z Olą, Fabian z Moniką, Michał z Moniką i nasi single czyli Olek, Bartek Lemański i Kuba. Po przywitaniu ze wszystkimi zaczęła się zabawa, w między czasie dołączyli też do nas Aleks, Dawid i Krystian, więc alkohol lał się hektolitrami. Po kilku kolejkach drinków ruszyłyśmy z dziewczynami na parkiet, a możecie się domyśleć jak to jest gdy na parkiet wchodzą trzy, zawodowe tancerki.

— Dobra zrobiłyście już show, to teraz daję Ci Roksi wyzwanie. Jeżeli przy barze w ciągu pięciu minut ktoś się do Ciebie dosiądzie, pójdę z tobą na zakupy, na cały dzień — rzucił wyzwanie Dawid.

— Wystarczą mi 3 minuty — podbiłam stawkę podając chłopakowi rękę co przeciął Krystian. Poprawiłam włosy i ruszyłam w stronę baru, usiadłam zakładając nogę na nogę, po czym zamówiłam drinka. Tak jak myślałam nie musiałam długo czekać, dosłownie chwilę później koło mnie siedział już przystojny wysoki szatyn o imieniu Szymon. Po krótkiej rozmowie okazało się, że chłopak również padł ofiarą wyzwania, więc oboje dobrze już znając zasady tej gry, wymieniliśmy się numerami i po krótkiej rozmowie imitującej flirt, odeszliśmy w swoje strony zadowoleni, że trafiliśmy na taką, a nie inną osobę.

— Szymon, lat 22, wolny, student prawa, jak było widać na załączonym obrazku przystojny, a Jego numer jest tu — stuknęłam paznokciem w szybkę iphona zdając wszystkim informację z owego wyzwania.

— No nieźle, podszedł do Ciebie po 1 minucie i 24 sekundach — zaśmiał się Kuba bijąc mi brawo.

— Dzięki, a Ty kochanie szykuję się na dłuuugie zakupy — zawołałam do Dawida klepiąc go po ramieniu. Chłopak w odpowiedzi wypił tylko kolejny kieliszek wódki i schował twarz w dłonie, co spotkało się ze śmiechem całego towarzystwa.

   ~*~


Kolejne dni mijały szybko, nie działo się nic specjalnego. Wszyscy czekaliśmy tylko na luty, bo to właśnie wtedy mieliśmy poznać nowego trenera. Naprawdę jestem ciekawa kto nim będzie. Mam też nadzieję, że nie odsunie mnie od drużyny. Tak, wiem jak to brzmi, przecież nie jestem w drużynie. Ale mam nadzieję, że pozwoli mi brać udział w treningach. Ale nie będę się tym teraz zamartwiać, co ma być to będzie.

***

Przepraszam, że takie nudne, ale obiecuję, że już niedługo zacznie się dziać. Będzie więcej Kuby, siatkówki i w ogóle życia. 

I need one dance//Kuba KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz