Chapter 15

801 60 47
                                    

( ostatnio strasznie polubiłam robić time skip'y )

Pov: ~ Dream ~

- Kurrrrw Dream czemu mnie nie obudziłeś!

Z moich poronionych myśli, których nikomu nie zdradzę wyrwał mnie głośny krzyk bruneta. A no tak, chłopacy robili imprezę, a ja zamiast poinformować chłopaka o nadchodzącym wydarzeniu pozwoliłem mu spać w najlepsze.

- Nno bo spałeś sobie to nie chciałem cię budzić, żebyś się wyspał czy co~

- Uhhh Dream spoko, ale na drugi raz nie zostawiaj mnie tak - dlaczego nikt nigdy nie pozwalał mi dokończyć zdania?

- Okej - pokiwałem głową na tak i wróciłem do rozmyślania.

Już jakiś czas temu się uzszykowalem na balangę, dlatego miałem teraz sporo czasu dla siebie w przeciwieństwie do brunecika, który musiał się nieźle spiąć żeby zdążyć.

Nie zaprzeczę, że nie obudziłem go z innych powodów niż ten o wyspaniu się, ale niech nie poradzę na to że chęć dokuczenia chłopakowi jest silniejsza ode mnie.

Nawet nie zauważyłem, kiedy rozpoczęła sie imprezka bo oczywiście nikt nie raczył po mnie przyjść kiedy znowu odpłynąłem w krainę myśli Claya.

Ścierpnięty od długiego siedzenia w jednej pozycji wstałem i rozruszałem zastojałe kości.

(Pls mi bijcie za te dziwne słowa, ale ja serio nw jak to się odmienia XD) ~pLeasant

Powolnym krokiem ruszyłem w stronę z której dobiegał mnie radosny gwar. Właśnie tam zresztą zastałem cała naszą ekipę.

- O Clay w końcu jesteś - miło, że ktoś mnie zauważył.

- No ta jestem. Widzę, że już zaczęliście i niektórzy - tutaj spojrzałem na Sapnapa - są już podpici.

- Nieee skąd wieloludzie, ja jesteś trzeźwy - wybelkotał wesoło Sappy.

Nie chcąc się kłócić z upierdliwym znajomym usiadłem w kole naprzeciwko Georga. Ledwo posadziłem dupę na ziemi Sapnap już zakręcił butelką i zaczęła się prężenia zabawa.

time skip

- Okay Toby to pytanie czy wyzwanie? - spytał się Wilbur.

- Ja nie krasnal wyzwanie biere, tylko dawajta cuś dobrego a nie - Tubbo ewidentnie był nachlany bo zaczął mówić dziwnym językiem.

- Too musisz w samych gaciach przebiec się po lesie i to nagrać - nigdy nie wierzyłem w kreatywność Willa, ale chyba czas w nią jednak uwierzyć.

Stwierdziłem, że wyłączę się na małą chwilkę bo i tak żadne z wyzwań czy pytań nie było ani trochę ciekawe. Dopiero Tommy wołający moje imię wyrwał mnie z otępienia.

- Um tak? - nie do końca widziałem o co chodzi.

- Pytanie czy wyzwanie? Pytam się już trzeci raz - trochę zniecierpliwił się młodszy.

- Oh przepraszam. Wybieram wyzwanie - nie wachałem się ani przez chwilę.

- Dobra to hmm. Co by tu wymyślić, coś mocnego żebyś się zesrał - wkurzający dzieciak próbował wyprowadzić m je z równowagi.

- Próbuj próbuj, wykonam każde - posłałem w jego kierunku szyderczy uśmiech.

- Ah tak? To rozbierz Geiryga od pasa w górę - blondyn popatrzył na mnie że zwycięskim uśmiechem pewny, że się nie zgodzę i stchórzę.

- Okay - wzruszyłem ramionami i podszedłem do chłopaka naprzeciwko mnie.

Jak gdyby nigdy nic bez żadnych emocji chwyciłem za rąbek jego koszuli i powoli zacząłem odpinać guziki, zaczynając od dołu. Niby nic takiego, ale przystojny wygląd słodkiego brunecika zmieszany z alkoholem spowodowały moje podniecenie.

Kiedy w końcu koszula chłopaka opadła na ziemię zakończyło się moje wyzwanie. Wydałem z siebie głębokie westchnienie i usiadłem na swoim miejscu.

Nie mogę zaprzeczyć, że nie podobało mi się to co robiłem bo wtedy bym skłamał. Po raz kolejny wyłączyłem się na jakiś czas, ale tym razem wybudził mnie sprawca mojego wcześniejszego podniecenia - George~.

- Um Clay? Mam to samo wyzwanie co ty...

Pov: ~George~

- Um Clay? Mam to samo wyzwanie co ty... - ledwo te słowa opuściły moje usta, a sam spaliłem potężnego buraka.

- Tak? To świetnie - blondyn chyba nie kontaktował za bardzo.

Tak samo jak Dream wcześniej wstałem i stanąłem przed nim. Ja miałem trochę trudniejsze zadanie nie on, ponieważ chłopak był ubrany w bluzę ze swojego sklepu.

Nieśmiało zacząłem ściągać z niego ciuch. Okazało się, że pod spodem miał jeszcze obcisłą, czarna koszulkę, która opinała się na jego mięśniach. Po chwili blondyn nie miał już na sobie i tego ciuchu.

Wyzwanie wykonane. Zarumieniony od nadmiaru emocji wróciłem na swoje miejsce i dalszą grę już obserwowałem lub wybierałem pytania. Nie miałem już ochoty na kolejne emocje związane z wyzwaniami.

Jedyne co kojarzyłem to jeszcze pocałunek naszego shipu Karlnap. Alkohol w moim organizmie wziął górę i odpłynąłem. Nie pamiętałem czy zasnąłem w namiocie, czy poza nim.

Oj rano będzie ostry kac.

. . . . . . . . . .

No way to trzeci napisany rozdział tego samego dnia. Normalnie cud nad Wisłą.

Nie wiem co, gdzie i jak, ale moja wena dzisiaj to najcudowniejsza rzecz na świecie.

Dobra przysięgam, że to już ostatni rozdział o tej godzinie. Aktualnie jest 4:59 a ja mam się znakomicie.

Jeśli ta giga wielka wena nie ucieknie to wycisnę z siebie jeszcze co najmniej jeden rozdział :›

Tak btw pytanko mam. I z grzeczności zwrócę się do każdego z osobna. Jaki jest twój ulubiony kolor drogi czytelniku?

Mój zielony †

Bayu :3

[ Rozdział niesprawdzany ]

~pLeasant

695 słów

Forever [ Dreamnotfound ] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz