Chapter 18

743 58 28
                                    

Pov: ~Dream~

Cicho sygnałem kiedy papieros przypalił mi skórę. Od kiedy wróciłam z tego cholernego obozu popadłem w okropną rutynę. Dzień zacznynam od papierosa na balkonie. Potem spacer do sklepu po alkohol i fajki, czasem ewentualnie jakaś bułka.

Następnie w zależności od nastroju lodowaty lub gorący prysznic trwający prawie godzinę. Później kawa i nagrywki lub stream z chłopakami. Przerwa na papierosa. Znowu kawa. Koniec grania. Wtedy w grę wchodzą trunki. Włączam jakieś losowe playlisty i powoli sącząc piwo lub wódkę zastanawiam się jak bardzo zjebałem i czy George mi wybaczy.

Delikatnie podpity zamawiam pizzę, z której ostatecznie zjadam kawałek. Wracam do picia i myślenia. Upity włączam Netflix i próbują oglądać jakiś denny serial. Rano wstaję i znów palę na balkonie.

Co tydzień wynoszą śmieci. I tak ciągle od dwóch miesięcy. Nikt oprócz Nicka się jeszcze nie skapnął jak źle ze mną jest. Potrafią dobrze udawać. Jednak nie zmienia to faktu że zataiłam kilka rzeczy.

Dziennie wypal półtorej paczki fajek. Okropnie schudłem i się zaniedbałem. Sypiam tylko dwie godziny. Pod prysznicem torturują swoje ciało temperaturą wody. Codziennie na mych nadgarstkach pojawia się nowa krwawa kreska.

Mój stan psychiczny jest fatalny. Krótko mówiąc jestem wrakiem człowieka. Stoczyłam się. I to wszystko przez jednego bruneta, w którym się zakochałem...

Pov: ~George~

Minęły 2 miesiące od powrotu z tych mini wakacji. Aktualnie czułem się świetnie. Zacząłem częściej streamować, dzięki czemu moja kieszeń zyskała dodatkowe fundusze.

Mogłem sobie pozwolić na coś, co już od dawna planowałem. Przeprowadzka do mojego przyjaciela Sapnapa. Tak jak wcześniej miałem zajebisty kontakt z Wilburem, tak z Nickiem polepszył mi się i to bardzo.

Za to Will... zaczął się ode mnie oddalać kiedy znalazł sobie jakąś Niki. Nie byłem zazdrosny bo chłopak zasługiwał na szczęście, ale to zabolało. Zamienił sobie długoletniego przyjaciela tak o na jakąś laskę.

Już od miesiąca się do mnie nie odzywał co dodatkowo utwierdziło mnie w decyzji zmiany miejsca zamieszkania. Dokładnie za tydzień miałem lot do przyjaciela. Moje mieszkanie w Londynie miałem sprzedać później.

Byłem strasznie podekscytowany całą tą sytuację tak bardzo, że nie mogłem przestać o tym myśleć. Może się też wydawać dziwne, że zapomniem o Dreamie, ale tak nie jest. Ciągle o nim myślę.

Dodatku już dawno mu wybaczyłem tą sytuację z imprezy. Już z tydzień po powrocie zrozumiałem, że mi na nim zależy, ale nie chciałem tego pokazywać, dlatego postanowiłem, że dla Claya nie powiem mu, że go kocham i będę trzymać go na dystans, żeby go nie zranić tym co do niego czuje.

Poza tym on jest kolejnym powodem dla którego przeprowadza się akurat na Florydę. Jeszcze inne plusy to pozostali przyjaciele tacy jak Bad, Skeppy, Tubbo i Karl także mieszkający w Orlando. Podobno Darryl ma własną kawiarnię! Koniecznie muszę tam zawitać. Z tego całego podekscytowania nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.

time skip

- Yooo, siema stary! Witamy na Florydzie!

Sapnapoczywiście musiał przywołać spojrzenia innych ludzi. Razem ze wszystkimi z Orlando, oprócz Dreama stał z wielkim transpertem z napisem "I love u Gogy"  w myślach zanotowałem sobie 1 kop w dupę dla Nicka. Z ogromnym uśmiechem na twarzy polazłem do grupki wkurzających przyjaciół i się przywitałem.

Sapnap chciał jeszcze zrobić wielką imprezę na co jęknąłem myślach, a na głos się zgodziłem. Na moje szczęście uratował mnie Bad, który przemówił Nickowi do rozsądku:

- Sappy zapomnij. George ma za sobą długą podróż i pewnie jest zmęczony. Dajmy mu najpierw odpocząć, a potem zrobimy tą imprezę.

Nick trochę niechętnie, ale przyznał mu rację. Byłem dłużnikiem Darryla. Wszyscy władowaliśmy się do terenówki Skeppy'ego, który zawiózł nas pod dom Sapa, czyli moje aktualne miejsce zamieszkania.

Nick zgodził się mnie przygarnąć pod jednym małym warunkiem, który był naprawdę banalny. No bo kto by nie wybrał jego mieszkania w zamian za sprzątanie za dwóch, kiedy dzięki temu nie musiałby szukać swego domu.

Chłopacy chłopacy pojechali zostawiając mnie sam na sam z tym na narwańcem, który ewidentnie albo był zdrowy puknięty, albo miał po prostu nadmiar energii. Brunet pomógł mi zanieść na górę do mego pokoju walizki, a ja mogłem obejrzeć jego mieszkanie.

Dwie łazienki, kuchnia i salon na dole na górze trzy pokoje i balkon. Ot tak zwykły dom, ale za to urządzony przez osobę kropka coś prezentowała się nie najgorzej. Po oględzinach mogłem w końcu zadać męczące mnie:

- Gdzie jest Dream?

. . . . . . . . . . .

<3

701 słów

Forever [ Dreamnotfound ] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz