3.

1K 102 103
                                    

Obudziłem się, spojrzałem na telefon, godzina 9.12 oraz 13 nieodebranych połączeń od mamy. Odzwoniłem jak najszybciej, odebrała prawie od razu.

-Clay?! Nawet nie wiesz jak się przestraszyłam! Dlaczego nie zadzwoniłeś jak dotarłeś?!- zapytała zła matka.
-Przepraszam, naprawdę zapomniałem.- powiedziałem szczerze samą prawdę.
-Nie strasz mnie tak dziecko..
-Naprawdę przepraszam, muszę kończyć, dopiero co wstałem i muszę się ogarnąć. Pa kocham cię. -pożegnałem się.

Po zakończeniu połączenia poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Po wyjściu z kąpieli ubrałem się w czarne jeansy z dziurami i zieloną bluzę. Umyłem zęby, uczesałem włosy i popsikałem się perfumami. Dzisiaj miałem plan żeby zabrać babcie na spacer do parku, ponieważ sama nie ma siły przez co dawno nie była na świeżym powietrzu.

Poszedłem zobaczyć co właśnie robi, oglądała wiadomości.

-Jadłaś coś?- zapytałem.
-Nie..-odpowiedziała.

Poszedłem więc do kuchni i zrobiłem dla mnie i dla babci kanapki z szynką, serem, pomidorem i szczypiorkiem po czym zrobiłem herbatę. Po skończeniu pracy w kuchni podałem starszej kobiecie posiłek i ciepły napój na co się uśmiechnęła, sam poszedłem zjeść do mojego tymczasowego pokoju. Przy jedzeniu przeglądałem tik toka.

Około godziny 12:00 stwierdziłem, że pora wprowadzić mój plan w życie. Wyjąłem z szafy wózek inwalidzki, który przypisał mojej babci lekarz, chociaż i tak go nie używa. Poszedłem do babci i powiedziałem żeby siadła bo idziemy na dwór. Gdy kobieta siadła założyłem buty i wyszedłem z domu zamykając drzwi na klucz.

Udałem się do pobliskiego parku, był naprawdę ładny miał fontannę, źródełko, czyste ławki itp. Szedłem pchając wózek po chodniku aż nagle zobaczyłem Gogyego na ławce z jakimiś ludźmi.

Zabolało.. czego? Nie wiem..

Chyba mnie zauważył bo mi pomachał przez co wszyscy jego znajomi się na na mnie popatrzyli. Był to jakiś wysoki, ciemno blond włosy z czarno-białą maseczką na twarzy chłopak, niższy, brązowowłosy chłopak, nawet wysoki blond włosy chłopak i również nawet wysoki brunet w żółtej bluzie. (Jakby nie wiedziałam jak ich opisać ale chodzi o Ranboo, Tubbo, Tommiego i Wilbura XD~Autorka.)

-To twoi koledzy? Znasz ich?- zapytała babcia.
-Tak, znaczy znam tylko jednego z tamtej grupki..-odpowiedziałem jej.
-Jasne.. oh pójdziemy tam proszę?- poprosiła starsza kobieta pokazując palcem gdzie chciałaby pójść.

Kiwnąłem jej głową na potwierdzenie i poszedłem w dane miejsce nadal pchając wózek. Okazało się, że kobieta chciała tu przyjść żeby zobaczyć oczko wodne, znalazłem wolną ławkę taką by było widać oczko. Przeniosłem babcie na ławkę, a potem sam siadłem.

-Wiesz.. chodziłam tu jeszcze z twoją mamą jak była mała, wyglądało to trochę inaczej..- zaczęła mówić.

Kobieta opowiadała różne historie, a ja tylko słuchałem i czasem kiwałem głową lub przytakiwałem. Tak upłynęła godzina, nagle zaczął kropić deszcz.

-Chyba czas iść do domu.- powiedziałem.

Usadziłem starszą kobietę spowrotem na wózku i kierowałem się w kierunku jej domu. Po drodze zaczęło już całkiem padać, nawet lać deszczem. Jako, że babcia była w zwykłej bluzce dałem jej moją bluzę żeby się nie przeziębiła, a zwłaszcza, że jest kobietą starszą.

Dotarliśmy do domu.

-Oh nie... Zgubiłam gdzieś moją bransoletkę od dziadka..-powiedziała nagle starsza zakrywając ręką usta.

Westchnęłam.

-Już po nią idę.- zostawiłem babcię w salonie i wyszedłem.

Nie chciałem już nawet niczego brać lub zmieniać, poprostu wyszedłem znowu na tą ulewę w krótkim rękawku, i przemoczonych spodniach i butach, włosy też miałem mokre. Szedłem tak do parku tą samą drogą którą wcześniej.

Byłem koło oczka wodnego i koło tej samej ławki na której jak się okazało była zguba. Schowałem ją do kieszeni, odwróciłem się żeby pójść dalej ale automatycznie na kogoś wpadłem.

George.

Uśmiechnąłem się sam do siebie.

-Przepraszam proszę pa...chwila to ty Clay, przepraszam.- wstał i podał mi rękę.

Znowu dotknąłem jego miękkiej ręki.

-Nic się nie stało, naprawdę.
-Chwila czemu ty jesteś w krótkim rękawku? Chcesz być chory?!

Nie zauważyłem tego, że chłopak miał w ręku nie rozwinięty parasol. Rozsunął go i schował się pod nim po czym wciągnął pod niego też mnie.

-Gdzie mieszkasz?- zapytał.- odprowadzę cię.
-Chyba bliżej niż ty więc lepiej ty mi powiedz gdzie mieszkasz.

I tak on poznał mój adres a ja jego.

Jak się okazało mieszkał o wiele dalej więc to ja go przekonałem żeby dał się odprowadzić. Szliśmy tak w ciszy, słuchać było tylko krople deszczu, ludzi nie było na ulicy, było wspaniale. Popatrzyłem się na jego dłoń która była niedaleko moje.

Tak bardzo mnie kusiło żeby ją złapać.

Nagle George zaczął się śmiać, bo zauważył jak patrzę się na jego rękę.
Automatycznie się zarumieniłem i odwróciłem głowę w inną stronę tak żeby nie łapać kontaktu wzrokowego.

Poczułem jego dłoń na mojej dłoni.

Złapał mnie za rękę.

Popatrzyłem się na niego, też był czerwony. Całą drogę przeszliśmy w ciszy ale nadal trzymając się za ręce. W końcu doszliśmy pod dom starszego.

-Dzięki, że mnie odprowdziłeś, pamiętaj o naszym spotkaniu wieczorem.-powiedział brunet.
-Oczywiście, że pamiętam, do zobaczenia.- odpowiedziałem.

Za nim odszedłem chłopak dał mi do ręki jego parasol po czym bez słowa wszedł do domu i zamknął drzwi. Zaśmiałem się. Odszedłem w kierunku mojego tymaczasowego domu znowu myśląc o tym samym chłopaku.
------------

912 słów

Summer Lost Love || DNF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz