5.

932 98 111
                                    

Dream pov.
Wstałem właśnie z łóżka, dobrze pamiętam co działo się wczoraj. Mam nadzieję, że Gogy'emu nic się nie stało.. nie wiem o której mam się dziś z nim spotkać więc przyjdę o tej co zawsze.
Jak zwykle poszedłem zrobić swoją rutynę w łazience, po czym zrobiłem śniadanie dla mnie i dla babci.
Dzisiaj muszę pójść dla niej po leki i zacząć starać się aby było jej lepiej.

Zacząłem się ubierać do wyjścia, założyłem buty i wyszedłem. Idąc do apteki szukałem wzrokiem Georga ale nigdzie go nie widziałem. Naprawdę mam nadzieję, że nic mu nie jest. Zauważyłem tego dość wysokiego blondyna z którym był Gogy w parku, musiałem podejść i zapytać się czy coś wie.

-Um, hej jesteś przyjacielem George'a tak?-zapytałem pierwszy.

Chłopak popatrzył się na mnie.

-Tak jestem Tommy, coś się stało?-również zadał pytanie.
-Wiesz może czy u Gogy'ego jest wszystko ok? Wczoraj przyjechała po niego matka i nie wyglądała na miłą ani szczęśliwą, a nie mam z nim żadnego kontaktu poza tym fizycznym. I przy okazji nazywam się Clay.
-T-tak wszystko u niego dobrze, poprostu ma.. surowych rodziców..-coś przede mną ukrywał.
-I to tylko to.. no dobrze, a dałbyś mi jakiś kontakt do niego? Wiesz Messenger, numer telefonu, discord, Instagram czy coś?-zapytałem.
-Tak jasne tu masz jakiego numer.- pokazał na swoim telefonie.

Szybko zapisałem sobie numer, podziękowałem chłopakowi i poszedłem dalej. Po drodze próbowałem dzwonić do bruneta ale nie odbierał. Martwię się coraz bardziej, wiem że Tommy coś przede mną ukrywał. Poddałem się, zadzwonię później, poza tym już widzę aptekę.

Wszedłem do środka i podszedłem do okienka, powiedziałem ,,dzień dobry" i podałem receptę na leki. Pani zaczęła wydawać mi oczekiwane przeze mnie rzeczy, zapłaciłem i już miałem odchodzić ale ta pracownica mnie zaczepiła.

-Może chciałbyś wyjść gdzieś na miasto, kaw..
-Jestem gejem.

Wyszedłem. Sam nie wiem czemu to powiedziałem, to było silniejsze ode mnie poprostu. Wracałem do domu, nadal próbowałem dodzwonić się do George'a dzwoniłem już 6 raz.. już miałem się rozłączać i więcej nie dzwonić gdy ktoś odebrał.

-Halo?- zapytał zaspany głos.

To był Gogy.

-Cześć to ja Clay, wziąłem twój numer od Tommy'iego.- przywitałem się.
-Oh cześć..-również się przywitał i ziewnął.
-Obudziłem cię co?
-Ta..-znowu ziewnął.
-Okej chciałem tylko się dowiedzieć czy wszystko u ciebie w porządku.. wstań i idź się ogarnij czy coś, widzimy się dzisiaj, paa.-pożegnałem się.

Teraz już byłem spokojniejszy, bo widziałem, że chłopakowi nic nie jest. Nie mogę się doczekać aż dzisiaj się spotkamy. Wszedłem do domu i rozpakowałem lekki.

-Skip time 20.30-

Dzisiaj zajmowałem się głównie babcią i domem. Sprzątałem, gotowałem, robiłem pranie jak matki w niedzielę. Dzisiaj po obiedzie odwiozłem babcię do ciotki, ponieważ kobiety bardzo chciały się spotkać, a ciocia powiedziała, że może się zająć babcią.

Została mi godzina do spotkania z George'm więc zacząłem się szykować. Założyłem zwykłe czarne dresy i również czarną bluzę, żeby nie było smutno dołożyłem jeszcze kolorowe skarpetki w awokado. Nie układałem włosów tylko poprostu wziąłem potrzebne rzeczy, założyłem obuwie i poszedłem.

Zbliżając się do plaży zauważyłem sylwetkę siedzącą na piasku, na początku nie skojarzyłem kto to ale potem dotarło do mnie, że to Gogy, na co przyśpieszyłem krok. Próbowałem nie wydawać żadnych dźwięków żeby zrobić mu niespodziankę co się udało, podszedłem do niego od tyłu i rękoma zakryłem mu oczy.

-Zgadnij kto to..-wyszeptałem mu do ucha.
-Clay wiem, że to ty.- odpowiedział cicho się śmiejąc.

Ma uroczy śmiech, siadłem koło niego na co zamknął jakiś notes i schował do plecaka.

-Co to za zeszyt?-zapytałem.
-Ah.. jakiś szkicownik.. czasem rysuje z nudów.-powiedział i lekko się zawstydził.
-Mogę zobaczyć twoje prace? Proszę~
-No nie wiem..
-Bardzo ładnie proszę~~
-Hm coś za coś, co mi oferujesz?
-A co byś chciał? Mogę dać ci.. moją bluzę?
-No okej niech ci będzie.

Ściągałem bluzę (oczywiście pod spodem miałem koszulkę) i dałem brunetowi, założył ją odrazu. Sięgnął do plecaka po notes i podał mi go do ręki. Otworzyłem go i zacząłem przeglądać.. prace były naprawdę ładne, George ma talent. Poczułem, że kładzie głowę na moim ramieniu i również patrzy na zeszyt, słodko. Oglądaliśmy razem zawartość książki, właśnie miałem zobaczyć kolejną stronę ale chłopak położył swoją rękę na mojej.

-Nie możesz zobaczyć co tam jest..-powiedział rumieniąc się.
-Dlaczego? Umowa to umowa.-oburzyłem się.
-No dobra ale ostrzegałem..

Przeżuciłem kartkę na drugą stronę i zobaczyłem... mnie. George narysował mnie, to takie słodkie. Popatrzyłem na chłopaka, a ten siedział skulony, widać było, że nadal się rumienił. Słodziak. Przytuliłem go na co popatrzył mi w twarz, ja uczyniłem to samo. Moją uwagę przykuło coś czego wcześniej nie zauważyłem, Gogy miał jakiś bandaż na policzku. Odsunąłem się trochę.

-Co masz na twarzy?

Chciałem dotknąć jego policzka ale zabrał moją rękę.

-T-to nic takiego..
-George pokaż co tam jest.-powiedziałem już stanowczo.
-Nie chce.
-George proszę cię nie zachowuj się jak dziecko.
-Nie chce, nie rozumiesz?
-George do cholery!

Podniosłem na niego głos na co ten miał łzy w oczach. Nie opanowałem się, rozumiem, że mogło być to dla niego trudny temat, ale emocje mnie poniosły.

-George.. ja.. przepraszam, nie chciałem..-przytuliłem go.

Zaczął płakać, przeze mnie ten śliczny chłopak płacze.

-George naprawdę przepraszam, poniosło mnie..nie płacz proszę..
-Nic się nie stało...-uspokoił się trochę.
-Pokażesz mi co takiego masz pod tym bandażem?

Brunet westchnął i powoli zdjął opatrunek z twarzy. Na policzku miał dużego siniaka. Domyślam się, że mogli zrobić mu to w domu ale narazie nie będę o to pytał, poprostu przytuliłem chłopaka bardziej.

-Hej.. mam wolny dom dzisiaj.. może lepiej będzie jak zostaniesz u mnie na noc? Oczywiście jeśli chcesz..-zaproponowałem.

-Jasne, czemu nie..-odpowiedział po chwili zastanowienia.

Zaczęliśmy się zbierać do domu. Po drodze opowiedziałem George'owi dlaczego jestem tutaj nad morzem. Weszliśmy do środka.

-A więc witaj w moim tymczasowym domu.
-----------

951 słów

Summer Lost Love || DNF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz