Rozdział 10

2K 154 208
                                    

Cztery lata później.

Harry westchnął głośno, kiedy poczuł łagodne pocałunki na swoim karku i przyjemne masowanie ciepłą dłonią jego klatki piersiowej. Uśmiechnął się szeroko, po czym złapał Louisa za rękę, przy mocno ją pocałować. Obrócił się w jego stronę, kiedy dłoń drugiego mężczyzny znalazła się na jego brzuchu.

— Dzień dobry, Lou — przywitał się zachrypniętym głosem.

Louis pocałował go mocno w usta, zostawiając mnóstwo śliny na wargach męża. Przejechał po nich językiem, na co Harry parsknął śmiechem.

— Jak ci się spało, kochanie? Bardzo zdenerwowany? — zapytał, na co brunet odchylił kołdrę, chcąc pokazać mu stan, w jakim się znajdował.

— Napalony, nie zdenerwowany. Miałem mokry sen — wyznał, a Louis wyszczerzył się, ukazując idealnie proste zęby. Dłonią zjechał z brzucha młodszego na penisa, ukrytego pod szarymi dresami.

— Chciałbyś, żebym cię popieścił? — mruknął mu prosto do ucha, które później cmoknął. Harry jęknął głośno na jego słowa.

— Tak, proszę. Muszę się rozluźnić, a ty mi w tym najlepiej pomożesz.

Ich relacja bardzo się zmieniła w ciągu tych czterech lat. Terapia dała naprawdę fantastyczny efekt — brunet otworzył się, był wygadany i bardzo dużo żartował. Miał mało ciężkich dni, ale nawet jeśli, to zawsze miał przy sobie Louisa, który dawał mu dużo miłości. Wciąż mieli ustaloną rutynę, jednak do tego dodali cotygodniowe randki, podczas których namiętnie się kochali i sprawiali sobie dużo fizycznej przyjemności. Nawet nigdy się nie pokłócili, za każdym razem któryś ustępował, by tylko nie skończyło się to sprzeczką.

Harry nauczył się mówić nie. Nie zgadzał się już na wszystko, dzielił się swoim zdaniem i opinią na dany temat, a przede wszystkim był bardzo śmiały. Znacznie ciężej było go doprowadzić do płaczu, z czego Louis był naprawdę bardzo dumny. 

Ślub odbył się trzy lata wcześniej i od tamtej pory Harry został oficjalnie członkiem rodziny Tomlinson. Spędzali razem każde święta, starsze siostry Louisa znalazły już drugie połówki, a Jay i Mark mieli już czteroletnie dzieci. Atmosfera była idealna i piękna. W tej rodzinie nie było miejsca na zazdrość i zawiść, jedynie na czystą miłość. 

Ten dzień był dla nich wyjątkowy, ponieważ mieli oficjalnie stać się rodzicami dwójki dzieci — czternastoletniej Jade i dwuletniego Jimmy’ego. Zostali zabrani od alkoholików, którzy zabili środkową córeczkę. Na początku Harry i Louis planowali wziąć jedynie małe dziecko, jednak kiedy dowiedzieli się, że chłopiec miał siostrę, od razu zdecydowali się na kolejne. Nie zamierzali ich rozdzielać, a Jade była wyjątkową osobą. Obydwoje zostali poinformowani o jej przeszłości — była bita i gwałcona przez własnego ojca, przez co popadła w głęboką depresję. Harry pragnął stworzyć jej dom i pomóc jej wyjść z tego wszystkiego, mimo że wiedział, iż będzie ciężko.

Kiedy Louis skończył zadowalać męża, podniósł się z łóżka, by przygotować śniadanie. Pozwolił Harry’emu pójść się przygotować pod prysznic i ładnie pomalować paznokcie, ponieważ wiedział, że bardzo mu na tym zależało. 

— Skarbie, jest dwadzieścia pięć stopni. Ugotujesz się w tej bluzie — powiedział Louis, kiedy mąż wyszedł spod prysznica. Clifford wesoło zaszczekał na widok swojego pana i razem z Brucem do niego podbiegł.

— Wiem, ale wszystkie bluzki z długim rękawem są w praniu. Nie chcę pokazywać Jade mojej blizny, nie jestem gotowy na rozmowę z nią — westchnął, głaskając psy. — Nie chciałbym, żeby pomyślała, że będę złym rodzicem.

butterXfly - larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz