Wykąpałam się i dołączyłam do Klary i Tomka przy śniadaniu.
- Czy coś się stało Tomku, masz smutną minę.
- Nie, jestem troszkę zirytowany tym co dostałaś na śniadanie.
- Ale, Tomku, to śniadanie jest dla nas wystarczające! Naprawdę!
- Ale nie odpowiada standardom w moich hotelach! Dobra dziewczyny, ja jadę załatwić parę spraw. Zobaczymy się na obiedzie. To znaczy zapraszam was do restauracji, gdzie ma być przyjęcie.
- Super – krzyknęła Klara.
- Załatwię jeszcze autokar do przewiezienia dzieci z domu dziecka.
- Dobry pomysł.
- To do zobaczenia – Tomek podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
- Ja też chcę, ja też chcę! – krzyczała Klara.
Klara też otrzymała całus w czoło. Uśmiechnęłam się do niego.
- I to lubię.
- Co? – zapytałam.
- Jak się uśmiechasz.
- Idź już, bo się spóźnisz na zaproszony przez siebie obiad.
- Pamiętaj o misji.
- Pamiętam, do zobaczenia.
Wyszedł przez taras, tak jak wszedł wczoraj. Byłam ciekawa tej całej konspiracji. Zastanawiałam się, gdzie pojechał, bo wczoraj nic nie mówił, że ma coś do załatwienia. Dopiero jak zobaczył nasze śniadanie, to bardzo się zmartwił. Mnie jego zmartwienie się udzieliło. Zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi. Poprzednie hotele były idealne, a wyżywienie przepyszne. Nie to co tu. Ale nie byłam na dole, choć myślę, że tam jest takie samo. Przecież niemożliwe, że to ja dostawałam to co najgorsze. Chyba, że Pani Krystyna się mściła.
Gdy przyszła sprzątaczka, na prośbę Tomka wypytałam ją o kilka spraw, w tym czy możliwe że jedzenie otrzymuję gorsze niż w hotelowej restauracji. Pani Tamara powiedziała, że jedzenie to które dostaję i to na dole jest takie samo. Niestety, to jedzenie się pogorszyło, odkąd w hotelu zatrudniona została Pani Krystyna, małżonka dyrektora. Ale numer! Teraz już zrozumiałam o co chodzi z tym zaufaniem. Ciekawe czy Tomek o tym wie... Ale pewnie po moim raporcie wszystkiego się dowiedział. Wysłałam mu sms wszystkie potrzebne informacje, o które prosił, łącznie z informacją w zakresie małżeństwa dyrektora hotelu. Tomek odesłał uśmieszek. O 12 spotkaliśmy się na obiedzie, a potem mieliśmy przygotować wszystko do balu.
Tomek załatwił autokar, ja zadzwoniłam do domu dziecka czy wszystko gotowe i ile ostatecznie będzie dzieci i dorosłych. I czekaliśmy już tylko na gości. Bal był hitem dzisiejszego dnia. Klara była szczęśliwa, pani dyrektor podziękowała nam, że zaopiekowaliśmy się nią przez te kilka dni. Dziś miała wrócić razem z koleżankami i kolegami. Na pożegnanie otrzymała od nas w prezencie tablet, aby mogła się z nami komunikować. Pani dyrektor wyjątkowo na to pozwoliła. Klara obiecała już nie chodzić do hotelu i czekać na nasz przyjazd. Ja już za nią tęskniłam. Była wyjątkowym dzieckiem.
Na koniec zapytałam panią dyrektor czy mam szanse na zaadaptowanie Klary. Odpowiedziała, że to samo pytanie zadał jej Tomek. Ani ja, ani Tomek nie mamy szans. Szybciej otrzymają szanse osoby w pełnej rodzinie. Czeka się około pół roku na wydanie decyzji. Chyba, że się ma poparcie kogoś ważnego. Podziękowałam i się pożegnaliśmy.
Przytuliłam się do Tomka i powiedziałam mu na ucho - dziękuję ci Tomku, to był wyjątkowy dzień.
- To ja ci dziękuję, to był twój pomysł.
CZYTASZ
Jeśli kochasz nie przepraszaj
Romance- Panowie, czy mogę spokojnie wypić kawę? - skierowałam pytanie do Adama i Tomka, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Panowie nadal się kłócili między sobą. Zauważyłam, że oprócz nich nic nie istniało. Postanowiłam dać im nauczkę. Wstałam, zapłaciłam za...