Usłyszałam dźwięk robionego zdjęcia. Flash błysną ostro, rozjaśniając ciemny salon. Fotograf podał nam zdjęcie i zobaczyłam swój najsztuczniejszy uśmiech. Nikt się nie domyślał.
Kiedy fotograf podziękował i odjechał ruszyłam na górę w stronę schodów. Ciemnych, strasznie stromych schodów. Wspięłam się na ostatnie piętro i otworzyłam drzwi, schludnego, jasno zielonego pokoju. Rozłożyłam się wygodnie na łóżku i zaczęłam zdejmować czarne rajstopy.
Moi rodzice, tolerujący tylko czystą krew, mający szóstkę dzieci, które ich zdaniem mają obowiązek wydać za czarodziejów lub czarownice czystej krwi. Najstarszy jest Lucas. Ma czarne włosy i piwne oczy po tacie. Następny jest Thomas. Ma czarne włosy, ale mimo to nie przypomina Lucasa. Potem jestem ja. Pandora. Mam blond włosy po matce i zielone oczy po babci. Potem jest Ethan, Damiano, a ostatnia jest Victoria. Wszyscy chodzimy do Hogwartu. Lucas idzie na siódmy rok, Thomas na szósty, ja na piąty, Ethan na czwarty, Damiano na trzeci, a Victoria na drugi. Wszyscy wylądowaliśmy w Slytherinie.
Wakacje się kończyły, a ja nie miałam chęci wracać do szkoły. Nie przez naukę, wręcz przeciwnie nawet lubię się uczyć. najgorsi byli huncwoci. Grupka gryfonów dokuczających mi od kiedy tam przyszłam. James Potter, Syriusz Black, Remus Lupin i Peter Pettigrew. Rodzina Syriusza jest strasznie zaprzyjaźniona z moją. Każde święta spędzamy z ich rodziną. Syriusz i ja mamy się dość, ale z jego bratem Regulusem dogaduję się wspaniale. Moją najlepszą przyjaciółka jest Andromeda Black. Kuzynka Syriusza.
Słyszę jak ktoś idzie po schodach.
- Proszę. - Odpowiadam, bo ktoś najwyraźniej postanowił ze mną porozmawiać. Do pokoju wchodzi Lucas. Zamyka drzwi, wygląda przez okno i siada na łóżku.
- Jutro jedziemy na Pokontną. - pokręciłam oczami. - Ej pamiętaj, że jak ci idioci będą Ci dokuczali możesz przyjść do mnie.
- Nie oto chodzi Lucas. Jakby nie lubię jak to ty i Thomas musicie wkraczać do akcji. Czasem to nawet po tym mam ochotę zniknąć. - tu mówiłam na serio. Od jakiegoś czasu miałam myśli samobójcze ze względu na szkołę, i rodzinę, ale żyję i działam.
- Hej, jestem twoim starszym bratem z resztą Pandy zawsze możesz napisać do rodziców. My z Thomasem nie musimy wkraczać do akcji. - Odpowiedział.
- O nie. To już odpada. - Wstałam i podeszłam do szafy, żeby przebrać się w coś mniej elegantszego. - A teraz możesz wyjść? Chcę się przebrać.
- Dobra, tylko zaraz przyjdź na obiad, bo Gburek się niecierpliwi.
Gburek. Nasz skrzat domowy. Nie jest zbyt przyjazny, ale czasem bywa miły. Zawsze jest nam posłuszny, a w szczególności Damiano'wi. Go lubi najbardziej.
Ubrałam się w czarną koszulkę i spódnicę w kratkę. Rozczesałam jeszcze moje włosy i ruszyłam po schodach. Minęłam pokój Thomasa, który był cały ozdobiony plakatami Quidditcha. On sam był ścigającym w drużynie ślizgonów. Kiedy byliśmy sam na sam zawsze zaczynał się rozgadywać o różnych strategiach, sytuacjach czy wypadkach. Mimo, że dzielił nas tylko rok różnicy zawsze mieliśmy strasznie dobry kontakt.
Zeszłam do jadalni gdzie wszyscy siedzieli na swoich miejscach. Usiadłam jak zwykle, między Victorią, a Ethanem. Zapadła grobowa cisza.
- Obiad podany. - W końcu odezwał się Gburek. Na moim talerzu wylądował stek z puree. Cicho i bez słowa jadłam, aż w końcu ojciec poruszył TEN temat.
- Lucasie, skoro jesteś już z Alecto od roku czy to już nie czas, aby planować oświadczyny? - Lucas zapatrzył się w ojca. Tylko ja wiedziałam jak jej nie cierpi, a przez to, że rodzice są wyznawcami czystej krwi musi z nią chodzić.
CZYTASZ
Jasna Strona Czystej Krwi
FanfictionWIEK NIEKTÓRYCH POSTACI ZOSTAŁ ZMIENIONY. FABUŁA JEST MOIM WYMYSŁEM I JEST TU WIELE ZMIAN. Pandora Green. Dziewczyna czystej krwi która przeżyła zbyt wiele by mieć normalne życie. Nękana w magicznej szkole przez sławnych huncwotów. Przyjaciółka Regu...