Staring at the ceiling in the dark
same old empty fealing in your heart.
-:-:-:-:-:-:-
Wypiliśmy już swoje piwo i siedzieliśmy jedynie rozmawiając od czasu do czasu.
- Masz na myśli tę co dostałem od Syriusza na 10 urodziny? - chłopak zasmucił się na chwilę, bo przypomniał dobie sytuację na dworcu. - Chyba po dwóch pierwszych lotach złamała skrzydło. Potem rodzice mi ją zabrali, jak uciekł. - sprostowuje. - Musiałem załatwić sobie nową.
Nie wiem jak szybko nasza rozmowa sprowadziła się na temat sów. Zbliżała się pora obiadowa. Musieliśmy wracać, ale nie było to już tak łatwe. Drzwi na bank są zamknięte więc musimy obmyślić jak inaczej wejść do środka.
- Chyba musimy już wracać. Zbliża się pora obiadu jak zauważą, że nas nie ma będziemy mieć opierdziel. - wstaję i prostuję nogi.
- Ta dobry pomysł. - bierze się za sprzątanie, po chwili mu pomagam. - To co wchodzimy przez okno do kuchni? Stamtąd da się przejść tajemnym przejściem do mojego dormitorium
- Ty chyba oszalałeś. Kuchnia jest jakieś 5 metrów nad ziemią.
- Nie ma życia bez odrobiny ryzyka.
Idziemy w stronę zamku. Docieramy pod owe okno i patrzymy się to na nie to na siebie. Chłopak się uśmiecha.
- Ty naprawdę myślisz, że ja tam doskoczę? - prycham.
- Kto mówił o skakaniu? Możemy się wspiąć. - macha różdżką i niektóre skałki wysuwają się ze ściany. Zaczyna się chwytać i wspina się do okna. Otwiera je i wskakuje do środka.
- Dajesz! - wystawia głowę.
Zaczynam wspinać się. Powoli tak aby nie spaść, ale nie za wolno. Kiedy jestem już przy oknie podaje mi rękę. Łapię ją i podciągam się. Podnoszę nogi i prawie wpadam na przyjaciela.
- Paniczu Black! Co pan tu robi? Dlaczego weszliście przez okno?- gwałtownie odwracamy się do głosu, który dobiega do nas zza pleców.
- Witaj Mędrku... przyszliśmy tylko przejść tunelem.
Istota była ubrana w długą, starą poszewkę na poduszkę. Miał małe oczka, uszy większe niż jego głowa i obrzydliwie kościste ręce oraz nogi.
- A czy nie powinniście być teraz w pokoju? Bo jeśli tak to musiałbym powiedzieć Dumbledorowi, że was nie...
- Nie proszę tylko nie to. Jeśli nikomu nie powiesz dam ci to. - kuca przy skrzacie i zdejmuję jeden ze swoich kilku sygnetów, które nosi na rękach chyba dwa lata.
Skrzat przyglądał się pierścionkowi. W końcu wziął go do ręki i nawet na nas nie spojrzał kiwnął głową w kierunku drzwi. Nakładał na swój chudy palec sygnet, który wiadomo, że był zadurzy. Zaczął nim kręcić, kiedy Reggie pociągnął mnie za ramię i wskazał na jedną z większych kuchennych szafek. W jednej ręcę trzymał dwie butelki Ognistej Whiskey. Otworzył drzwiczki, a za nimi pokazała się kamienista droga.
- Hogwart jest pełen tajemnic. - uśmiecha się i idzie przodem. Oglądam się ostatni raz za siebie i idę.
Mroczny korytarz ciągnie się niemiłosiernie długo. Po kilku minutach docieramy do drewnianych drzwi z ledwo widoczną złotą klamką.
CZYTASZ
Jasna Strona Czystej Krwi
FanfictionWIEK NIEKTÓRYCH POSTACI ZOSTAŁ ZMIENIONY. FABUŁA JEST MOIM WYMYSŁEM I JEST TU WIELE ZMIAN. Pandora Green. Dziewczyna czystej krwi która przeżyła zbyt wiele by mieć normalne życie. Nękana w magicznej szkole przez sławnych huncwotów. Przyjaciółka Regu...