6. Żyj, nawet gdyby inni chcieli twojej śmierci

184 12 0
                                    

Od dnia, w którym dwójka przyjaciół spędziła karę na pisaniu piosenki o dawnych doświadczeniach minęły 3 dni. Przez ten czas na przerwach starali się dopracować tekst. 

Nastał kolejny cudowny dzień, dzień który Clay chciał spędzić z Shade, niczym się nie różniący od ostatnich. Spokojny dzień, gdzie na przerwach mieli pisać słowa, a podczas lekcji robić wszystko by nie zostać przyłapanym na rozmowie i wygłupach.  

Jednak niestety to się nie stało. Chłopak wraz z dziewczyną siedział podczas pierwszej przerwy na ławce, tej samej co za każdym innym razem, lecz w pewnym momencie podszedł do nich James, chłopak, który chciał być z Shade tylko dla pieniędzy.  

- Cześć śliczna - spojrzał na dziewczynę.  

- Żegnaj brzydki - wyśmiała go niższa, wpatrując się w kartkę z tekstem i czytając wszystko raz kolejny by upewnić się, że jest idealnie.  

- No weź, umów się ze mną słonko - rzucił starszy kucając na przeciwko dziewczyny przy okazji wyrywając jej z dłoni kartkę. - a co to? Pan lamus piszę pioseneczki? - kontynuował spoglądając na Dream'a.

- Nie umówię się z tobą i zostaw tą kartkę! - krzyknęła Shade nim jej przyjaciel zdołał powiedzieć cokolwiek i wyrywała kartę chcąc uniknąć zobaczenia tekstu przez starszego.  

- Co ja źle robię, dlaczego wolisz tego przegrywa!? - podniósł głos James, chwytając Clay'a za kołnierz bluzy i unosząc go do góry, co nie było łatwe ze względu na wzrost blondyna. - Zgiń Clay! Zabij się, nikt Cię tu nie potrzebuje!  

- Zostaw go - stwierdziła stanowczo rudowłosa, a kapitan drużyny puścił chłopaka.  

- Zabijcie się oboje - powiedział na odchodne i opuścił dwójkę znajomych. Shade podeszła do chłopaka, wokół którego zdążyła zgromadzić się reszta drużyny, zawsze stająca murem za asem. Śmiali się oni z blondyna każąc mu umrzeć, niebieskooka tylko odgoniła ich kucając przy chłopaku.  

- Co, na to też masz jakąś zasadę? - zapytał zrozpaczony Dream. - On ma rację, powinienem zdechnąć.  

- A żebyś widział, że mam zasadę - zaśmiała się - cokolwiek się stanie, jestem tu by Ci pomóc i zawsze znajdę zasadę, która jest odpowiednia w danej sytuacji, a ty nie masz prawa nawet myśleć o zabiciu się!

- No więc słucham - rzucił chłopak - jaka jest szósta zasada?

- Skoro tak bardzo chcesz ją poznać - wzruszyła ramionami rudowłosa - żyj, nawet gdyby inni chcieli twojej śmierci, to jest zasada szósta.  

- Oh, naprawdę masz zasady na wszystko - rozpromienił się piegowaty słysząc słowa przyjaciółki. 

- Mówiłam ci! - krzyknęła roześmiana niebieskooka - a teraz chodź do klasy, bo się spóźnimy!  

- Już idę! - odpowiedział Dream biegnąc za dziewczyną, tak minęła im reszta dnia szkolnego.  

Opuszczając budynek po zakończonych zajęciach niższa chciała już iść w swoją stronę gdy usłyszała zza pleców krzyk.  

- Siostra! - głos ten należał do dobrze znanego dwójce przyjaciół Louis'a. Podbiegł do dziewczyny i się przytulił, a Shade tylko go podniosła i zaczęła kręcić go w kółko, po czym odstawiła go na ziemię, ten zaś zaczął uciekać, a rudowłosa jedynie goniła go słuchając jego dziecięcego śmiechu, ignorując przy okazji spojrzenia wszystkich wokół. Młodszy w pewnym momencie podbiegł do Dream'a. 

- Pan Clay jest przyjacielem siostrzyczki?  

- Tak, Lou, Shade to moja przyjaciółka - zaśmiał się starszy  

- Jeeej! Ktoś mówi na siostrzyczkę tak jak ja, Shade słyszałaś!? - wykrzyczał i ruszył do rudowłosej, a Clay spoglądał na nich stojąc w miejscu z bananem na twarzy, w pewnej chwili usłyszał koło siebie głos.  

- Więc to ty jesteś tym chłopakiem, o którym oni ciągle mówią - zaśmiała się sztucznie kobieta w podeszłym wieku - miło mi Cię poznać.

- Mi Panią również miło poznać - powiedział uśmiechając się do staruszki Dream nie wyczuwając ironii w jej głosie. 

- Młodzieńcze, przepraszam, lecz jeżeli chcesz się przyjaźnić z moją wnuczką musisz o niej wiedzieć pewną rzecz - wykrztusiła z siebie staruszka po chwili ciszy - ona jest inna niż Ci się wydaje 

- Co takiego? - zapytał zdezorientowany szesnastolatek 

- Przy tobie cały czas jest uśmiechnięta, pomaga Ci, lecz po powrocie do domu coś w niej pęka - stwierdziła kobieta 

- Nie rozumiem - rzucił zaskoczony wypowiedziom starszej chłopak

- Znasz ją jako wesołą, pomocną dziewczynę - rozpoczęła - Lecz ta sama dziewczyna, budzi się każdego ranka, chociaż wie, że tego nie chce. Uśmiecha się, mimo, że jej serce rozdziera się z bólu. Żyje, chociaż każdego wieczora pragnie śmierci. Martwi się o wszystkich, poza samą sobą. Nie przyjmuje pomocy, bo myśli, że innym jest ona bardziej potrzebna. Nie wiedziałeś o tym, prawda?  

- Ja.. - chłopaka zamurowało, stał jak słup nie wiedząc co powiedzieć.  

- Chłopcze, ona jest silniejsza, niż Ci się wydaję. - po tych słowach odeszła, zostawiając Dream'a samego sobie, po drodze zabierając ze sobą wnuków.  

Clay stał tak przez chwilę, lecz moment później się otrząsnął i pobiegł do domu by opowiedzieć o wszystkim Nick'owi.  

Zasiadł do komputera i zadzwonił do przyjaciela. Jeden sygnał, drugi, trzeci, aż młodszy z dwójki odebrał.  

- Hej Clay! - wykrzyczał rozentuzjazmowany Sapnap. 

- Siema Nick! - odkrzyknął blondyn.  

- Nie uwierzysz co się dzisiaj stało! - powiedzieli oboje, po chwili zaczynając się śmiać.  

- Mów pierwszy - powiedział Dream, pamiętając o trzeciej zasadzie, której nauczyła go Shade. 

Tak właśnie zakończył się ten dzień, chłopcy opowiedzieli sobie co działo się tego dnia, porozmawiali na różne inne tematy grając w minecraft'a, do czasu gdy zostali zawołani na kolację. Rozłączyli się i poszli spędzić przyjemnie resztę wieczoru z rodziną. Clay zajmował się siostrą, która opowiadała o nowym przyjacielu o imieniu Louis. Niemało rozśmieszyło chłopaka to, gdyż wiedział, że mało jest to prawdopodobne, lecz z jego szczęściem, mógł być to brat jego przyjaciółki, do której czuje coś więcej niż może się wydawać.

------------------------------------------------------

929 słów

Live To The End || DreamWasTakenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz