#4. Something's different

63 8 13
                                    

Iona dotarła na spotkanie z Connie spóźniona

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Iona dotarła na spotkanie z Connie spóźniona. Przyłapała się na tym, że jej myśli aż zbytnio zajmowała osoba Wooda, co przyjęła z ogromnym niezadowoleniem. Nie miała nawet ochoty wysłuchiwać opowieści uczniów z innych Domów o ich nowej pani profesor; zamiast tego chciała dowiedzieć się, jakim cudem Gryfon znalazł się ponownie w szkole i to jeszcze w takim stanie. Oczywiście kwestia Umbridge również była ciekawa, lecz ją zostawiła sobie na rozmowę z Bishop.

Zresztą i tak tylko z nią w szkole rozmawiała.

Już podchodząc do Puchonki, czekającej na nią na środku drogi głównej Hogsmeade, widziała jej parszywy humor; pozioma zmarszczka przecinała czoło dziewczyny, a usta pozostawały lekko zaciśnięte, w dłoni natomiast obracała różdżkę nerwowymi ruchami.

Levitt klepnęła ją delikatnie w ramię, by zaznaczyć swoje nadejście i zwrócić uwage koleżanki.

— Wybacz za poślizg — powiedziała krótko, na co czarownica wzruszyła jedynie ramionami.

— Kawiarnia? Trzy miotły? Swoją drogą wyglądasz jak gówno — odparła Connie, mierząc ją uważnym spojrzeniem. — Nie krzyw się tak, bo odstraszysz nawet mnie — dodała.

— Nikt inny z tobą nie wytrzyma, Bishop. I Trzy Miotły brzmią dobrze — skwitowała Iona, wskazując na pub znajdujący się na końcu ulicy.

Puchonka kiwnęła głową i ruszyły przed siebie, początkowo w ciszy, aż w końcu czarownica machnęła rękami w niemal teatralnym geście.

— Ta cholerna, różowa ropucha! — wykrzyczała i Levitt z trudem powstrzymała parsknięcie śmiechem.

Dotarły do niej słuchy o szlabanie dziewczyny i tym, co zrobiła na zajęciach z obrony, bowiem uczniowie nie zostawiali tego typu informacji dla siebie. Nawet nie mogła jej za to winić — niektóre z podręczników były drogie nawet jak na budżet rodzin czarodziejskich, a co dopiero mugolskich. Szkoła natomiast nie służyła żadną pomocą; owszem, można było w niektórych klasach znaleźć jakieś egzemplarze pozostawione przez starszych uczniów, ale było ich mało, a stan pozostawiał wiele do życzenia. Ale podręczniki do obrony zmieniały się co roku, wraz z nauczycielami, nie było więc możliwości obejść się bez zakupu. Powinni chociaż otrzymać informację o kolejnej zmianie.

Iona wielokrotnie widziała uczniów bez książek, spędzających wieki w bibliotece w poszukiwaniu alternatywnych, dostępnych źródeł wiedzy, potrzebnej choćby do zadań domowych, o egzaminach nie wspominając.

— Słyszałam, że masz szlaban. Potter też jeden zarobił — powiedziała w końcu Levitt, popychając przy tym drzwi gospody i przepuszczając rozjuszoną nastolatkę przodem.

Bishop zajęła im ten sam stolik, przy którym siadały zawsze, a Ślizgonka spoczęła na miejscu naprzeciw niej, po czym machnęła w stronę baru, gdzie stała Madam Rosmerta.

— Ta siksa ma nas za bandę małp, które nie zdają sobie sprawy z tego, co wyrabiają klauny z ministerstwa — odparła Connie i Iona wyobraziła ją sobie, wgryzającą się ze złości w blat stołu.

It's a little bit dangerousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz