#1. It was a bad idea

127 13 28
                                    

Nerwowe stukanie palcami o drewnianą ławkę nasilało napięcie, które właściwie jako jedyne łączyło zbitych w wozie uczniów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nerwowe stukanie palcami o drewnianą ławkę nasilało napięcie, które właściwie jako jedyne łączyło zbitych w wozie uczniów. Dwójka Krukonów posyłała jedynie od czasu do czasu spłoszone spojrzenia w stronę Connie. Tik jednego z nich wyrywał się na tyle spod kontroli, iż siedząca naprzeciw chłopaka Iona mierzyła go co chwilę lodowatym spojrzeniem, jakby ostrzegając przed kopanym przez siebie samego grobem.

Bishop jednak, pomimo obaw wszystkich zbitych w jednym transporcie osób, nuciła pod nosem bliżej nieokreśloną melodię, co chwilę wychylając się z powozu i rozglądając, jakby po raz pierwszy w życiu widziała ogromne jezioro, Zakazany Las i ogromny zamek pośrodku niczego. Zdawać się mogło, że jej szeroko otwarte oczy próbują pochłonąć cały nieboskłon, aby w pełni móc się nacieszyć zarówno nim, jak i wyjątkowo spokojnym jak na Hogwart czasem.

— Hej, hej, Iona! — wypaliła właściwie znikąd, wciągając głowę na tyle gwałtownie do powozu, iż prawie uderzyła nią w ramę okna. — Myślisz, że co tym razem odwali Potter? Zgon i rezurekcję odhaczył za jednym zamachem, więc teraz czas na jakąś anarchię pod znakiem błyskawicy, nie?

Głos dziewczyny był zdecydowanie zbyt wesoły i rozluźniony, jak na wagę wypowiadanych słów. Na samo wspomnienie o Cedricu Krukoni spojrzeli na siebie z przerażeniem, nie rozumiejąc, co dziewczyna ma w głowie, aby z własnej woli przytaczać tak niezręczny temat, który większość traktowała jako tabu. Skąd miał miejsce nagły dystans pomiędzy Puchonką a kimś, kto jeszcze kilka miesięcy wcześniej pomagał jej z eliksirami i szlabanami a wszystko jedynie z dobrego serca.

— Mogłabyś się czasem przymknąć, Bishop. — Levitt z trudem powstrzymała się zarówno przed westchnięciem, jak i uniesieniem kącików ust na wzmiankę o rebelii. Ciche stukanie czegoś o kamienie uświadomiło ją, iż znajdują się pod zamkiem, a jakby na potwierdzenie jej słów, nieznani im uczniowie wypadli przez drzwi, niemal się na sobie przewracając. Dopiero po tym jak zostały same, Ślizgonka spojrzała zdegustowana na Puchonkę. — Obstawiam rebelię i dramę miłosną, głupia — dodała, już nieco swobodniejszym tonem.

— Ale w sumie przeciw komu miałby się mobilizować? — Connie zupełnie obojętna na reakcje innych uczniów, wyskoczyła pewna siebie z powozu, uśmiechając się jedynie szerzej na widok odskakujących spod butów kamieni. — Na Snape'a nie ma psychy, już dawno robi przysiady w kącie. A Złote Dziecko z kimś? Z kim niby... — w pół zdania przerwało jej głośne, pełne obrzydzenia Potter syknięte zza powozu.

Jak na zawołanie Bishop złapała za drewnianą ściankę, wychylając zza niej zaledwie nos i oczy, idealnie, by zobaczyć zbliżającego się w jej stronę Malfoya z pełną grupą Ślizgonów. Przez chwilę trawiła zarówno wypowiedziane przez siebie zdanie, jak i czasowe zgranie Draco, po czym parsknęła głośno, dopiero po chwili zasłaniając dłonią usta.

Wzrok kilku uczniów spoczął na niej, a po rozpoznaniu kim jest, połowa z nich zniknęła. Mało kto chciał obserwować kłótnie już pierwszego wieczoru. Dramy były w Hogwarcie mile widziane, ale nie po całym dniu podróży pociągiem. Zresztą, plotki i tak powinny obiec mury zamku jeszcze zanim stojący naprzeciw siebie uczniowie mieli się rozejść, i nic nie wskazywało na zmianę rutyny.

It's a little bit dangerousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz