Prolog

1.3K 70 11
                                    

- Na jak długo wyjeżdżasz? - przerywam nieznośne milczenie.
- Pół roku, ale przecież wiesz jak to jest. Będę przyjeżdżał.
- Tak wiem, już się przyzwyczaiłam - mówię smutno.
- Kochanie, to moja praca. Muszę jechać, zresztą wiesz, że kocham koncerty.
- Wiem, wiem, nie o to chodzi. Po prostu więcej czasu spędzasz w podróżach niż w domu.
Martwię się o ciebie.
- Niepotrzebnie. Chodź do mnie - podchodzę, a on mocno mnie obejmuje i całuje. Jestem szczęśliwa, że teraz jest ze mną, ale jednocześnie chce mi się płakać, bo znów musimy się rozstać. Oczywiście nie pierwszy raz, ale pierwszy raz na tak długo.
*
Nienawidzę tych chwil tuż przed jego wyjazdem. Z jednej strony wiem, że musi, że chce jechać, a ja nie mogę mu tego zabronić, bo wyszłabym na egoistyczną, wredną żmiję. Jednak z drugiej strony nie chcę go znów tracić. Poza tym bardzo się o niego martwię. Codzienne koncerty, podróże, brak snu, zmęczenie. Boję się, że się wykończy. On doskonale wie jak to przeżywam, dlatego ostatnie godziny przed wyjazdem poświęca tylko dla mnie.
- Mam coś dla ciebie - uśmiechnięty wchodzi do sypialni, gdzie ja z mocno ściśniętym kubkiem po herbacie, siedzę skulona na łóżku i próbuję się nie popłakać. - Chodź ze mną.
Powoli ściągam z siebie puchaty koc, odsuwam leżącego przy mnie rudego kota i chwytam ukochanego za rękę. Schodzimy po schodach do salonu. Staję w progu i nie potrafię ukryć zdumienia i zachwycenia. Otóż moim oczom ukazuje się pokój cały w różach i blasku świec, z ogromnym sercem pośrodku zrobionym z naszych wspólnych zdjęć. Na stole stoi butelka szampana i dwa kieliszki, a w tle leci moja ulubiona muzyka.
- Podoba ci się? - niepewnym głosem szepcze mi do ucha i obejmuje mnie od tyłu.
- To jest... - nie potrafię znaleźć odpowiedniego słowa.
- Może trochę mało oryginalne, ale...
- Jest cudownie - przerywam mu i całuję go delikatnie. - Może się napijemy? - pytam po chwili. Stąpając po płatkach róż podchodzę do stołu, gdzie on już nalewa szampana do kieliszków.
- Za to, żebym szybko wrócił.
- Za to żebyś szybko wrócił - uśmiecham się i upijam łyk.
- Ale proszę, obiecaj mi jedno - odstawia kieliszek i obejmuje mnie w pasie.
- Co takiego? - pytam, również odstawiając kieliszek na stół.
- Obiecaj, że będziesz tęskniła za mną, tak samo mocno jak ja za tobą.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - szepczę i dotykam jego wilgotnych ust.
Zamykam oczy i palcami przeczesuję jego włosy. Całkowicie poddaję się jego ruchom, które wargami delikatnie pieszczą moją szyję. Marzę, żeby to się nigdy nie skończyło. Nagle przyciąga mnie bliżej siebie, a nasze pocałunki stają się coraz bardziej namiętne. Jedną ręką gładzę go po plecach, natomiast drugą odgarniam mu włosy opadające na oczy. Czuję jego oddech na szyi i zimną dłoń na policzku, która powoli zsuwa się pod bluzkę. W tym czasie ja rozpinam guziki jego niebiesko - czarnej koszuli w kratę. Nie chcę teraz myśleć o tym, że za kilka godzin stracę go na kilka miesięcy, ale ta myśl powraca do mnie jak bumerang, dlatego jeszcze bardziej zatracam się w ruchach mojego ukochanego, który właśnie ściąga ze mnie błękitną bluzkę i próbuje rozpiąć stanik. Ja tymczasem zrzucam z niego czarny T-shirt, który ma pod koszulą. Na chwilę się zatrzymujemy. Palcami przesuwam po jego wutatuowanych rękach, a on dotyka moich policzków. Stoimy pośród świec, patrząc sobie w oczy. W niebieskiej głębi widzę smutek, którego nie chciałabym tam zobaczyć.
- Bardzo cię kocham i każdego dnia dziękuję, że mogę z tobą być - szepczę mu do ucha.
- Ja też cię bardzo kocham. I to ja powinienem dziękować losowi, że dwa lata temu postawił na mojej drodze prześliczną, mądrą, inteligentną, wrażliwą i utalentowaną siedemnastolatkę, która całkowicie odmieniła moje życie.
- I spowodowała napisanie nowej płyty - dodaję.
- Tak, i spowodowała napisanie mojej najlepszej płyty - uśmiecha się szeroko i całuje mnie. - Jesteś dla mnie najważniejsza, proszę zawsze o tym pamiętaj. Chciałbym być przy tobie w każdej sekundzie, ale nie mogę. Wybaczysz mi to?
- Jeżeli dokończymy to, co przerwaliśmy to ci wybaczę - śmieję się i swoje usta wpijam w jego miękkie, słone wargi.
Ręce zaplatam na jego szyi i znów pozwalam ponieść się uczuciom. Jego dłonie z mojej talii zsuwają się do rozporka i po chwili z nóg zdejmuję spodnie. Zaczynam rozpinać jego pasek i powoli przenosimy się do sypialni ani na chwilę nie przestając się całować. W końcu leżymy pod moją ulubioną lawendową pościelą. Jestem jednocześnie najszczęśliwszą i najbardziej zrozpaczoną dziewczyną na świecie. Widzę przed sobą dwudziestosześcioletniego mężczyznę. Tego samego, który codziennie rano robi mi kawę z mlekiem i biegnie do piekarni po rogaliki, i tego, którego oglądają fanki na całym świecie, a który już za kilka godzin wyjeżdża na pół roku. PÓŁ ROKU! Szybko odganiam od siebie tę myśl i wracam do, chwilowo bardzo przyjemnej, rzeczywistości.
*

Budzi mnie cichy trzask drzwi garderoby. Unoszę zaspane powieki i widzę światło wpadające do sypialni. Pod ścianą stoją walizki i torby. Zegarek wskazuje 4:40. Nagle słyszę dzwonek telefonu i jego głos: „Dobra, już schodzę. Daj mi jeszcze dwie minuty". Odruchowo zamykam oczy, udając, ze śpię, a po chwili czuję buziaka na policzku i jego oddech tuż przy uchu „Kocham cię najbardziej na świecie i będę bardzo tęsknił, ale śpij spokojnie i niczym się nie martw. Niedługo wrócę". Chcę go ostatni raz zobaczyć i gdy podnoszę powieki, widzę go skulonego przy łóżku ze łzą płynącą po policzku. Tak bardzo chciałabym go teraz przytulić, ale on szybko wstaje, ociera rękawem oczy, chwyta walizki i wychodzi. Zostaję sama. Kolejny raz ze łzami w oczach i tysiącem myśli w głowie.

Ginger loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz