Rozdział XIX

378 36 4
                                    

Zaczynałam przyzwyczajać się do cosobotnich porannych odwiedzin Ellie. Oczywiście nigdy ich nie zapowiadała, więc nie do końca wiedziałam o której i czy w ogóle przyjdzie. Zwykle jednak wpadała około jedenastej, kiedy byłam już ubrana, najedzona i gotowa do życia. Ale czasem lubiła mnie zaskakiwać z samego rana.

- Co z tobą – z hukiem wparowała do mojego pokoju.

Otworzyłam jedno oko. Nie spałam już od dłuższego czasu, ale wciąż byłam w pięknym świecie marzeń, którego nie chciałam jeszcze opuszczać. Zostałam jednak brutalnie do tego zmuszona.

- A co ma być? - spytałam, unosząc drugą powiekę.

Przyjaciółka zdążyła się już wygodnie umieścić w centralnej części mojego łóżka, ograniczając mi tym samym w pewien sposób swobodę ruchów.

- No właśnie nie wiem. Tak pytam, jakby się coś jednak działo.

Przewróciłam oczami. Od początku wiedziałam, że nie wszystko z nią w porządku.

- Właściwie, to przyszłam wyciągnąć cię na spacer – stwierdziła, sięgając po jakieś czasopismo leżące na szafce obok łóżka.

- O tej porze? - skrzywiłam się.

- Nie przesadzaj, już po dziewiątej – odparła z wyrzutem.

Westchnęłam cicho.

- Jeśli zaczekasz pół godziny, pójdę z tobą gdzie tylko zechcesz.

- Nie wiem, czy zdążysz. Ashton też jest w kolejce i całkiem możliwe, że wyszykuje się szybciej niż ty.

- Czyli jestem mniej ważna od niego? - spytałam udawanym obrażonym tonem.

- Oczywiście, że tak – wystawiła mi język, a ja ją kopnęłam, po czym obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.

- No dobra, w takim razie się pospieszę – powiedziałam, wyskakując z łóżka.

Ruszyłam w kierunku szafy, ale zdążyłam zrobić tylko dwa kroki, gdy zadzwonił telefon leżący na materacu. Cofnęłam się do niego i spojrzałam na wyświetlacz. No tak. Mogłam się domyślić.

- Kto to? - spytała Ellie, przerzucając kolejną stronę magazynu.

- Zgadnij – mruknęłam, wracając pod szafę.

Blondynka uniosła brwi.

- Mówiłaś, że już sobie odpuścił.

- Bo tak myślałam – powiedziałam ledwo słyszalnie, opierając głowę o drewniane drzwi.

Po trzech dniach zamilknął całkowicie na calusieńki szkolny tydzień, więc uznałam, że pewnie się już znudził. Najwyraźniej się myliłam.

- A może... - zaczęła nieśmiało Ellie.

Odwróciłam się w jej kierunku. Blondynka drapała się w tył głowy i marszczyła nos. Trochę mnie to zaniepokoiło, bo robiła tak tylko wtedy, gdy chciała powiedzieć coś, co wiedziała, że nie spodoba się rozmówcy. Patrzyłam na nią uważnie, czekając, aż wreszcie to z siebie wyrzuci.

- A może lepiej byłoby, gdybyście się spotkali? - wystrzeliła jak z karabinu, przez co nie od razu ją zrozumiałam.

Wytrzeszczyłam oczy i gapiłam się na nią osłupiała. Była ostatnią osobą, po której spodziewałam się takiego stwierdzenia.

- Chyba żartujesz – stałam bez ruchu. Ellie unikała mojego wzroku. - Przecież wiesz, że nie ma nawet takiej opcji.

- Wiem – podniosła na mnie oczy. - Ale czy naprawdę nie interesuje cię, co ma ci do powiedzenia?

Ginger loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz