Rozdział 6

3.5K 173 117
                                    

Maj nadszedł niespodziewanie szybko. Od pierwszego pocałunku Harry'ego i Draco, który był początkiem ich związku, minęło około pół roku. Blondyn dalej pamiętał ich piątą randkę. Odczuwał po niej ból w dolnych partiach ciała przez następne kilka dni.

- Cześć moi kochani geje. - Pansy przysiadła się do stolika, przy którym siedzieli Blaise i Draco.

- Odkąd zaczęłaś umawiać się z Hermioną, stałaś się milsza. - zauważył brunet, próbując otworzyć butelkę z wodą. - Głupia woda.

- Ona milsza, a Granger wredniejsza. - Draco odkręcił butelkę jednym ruchem. - Proszę, niedorajdo.

- Oh, dzięki Ci przyjacielu, bez ciebie bym się odwodnił. - Blaise uśmiechnął się do niego słodko.

- Zainwestuj w siłownię, to nie będziesz miał takich problemów.

- Nie potrzebuje tego, Ron mi zawsze otwiera butelki.

- A to niby ty jesteś ten silniejszy w waszym związku.

- Równouprawnienie.

- Ej! Mam super plan! - nagle przy ich stoliku znalazł się Ron, całując swojego chłopaka na powitanie w policzek. - Chodźmy jutro na paintball'a.

- O tak! Zawsze chciałam na to pójść! - Pansy zaczęła klaskać rękami, niczym mała dziewczynka.

- No nie wiem. Od tego mogą powstać siniaki. - Draco próbował się wykręcić.

- Oh, nie narzekaj blondyna. - Blaise rozczochrał jego włosy, otrzymując tym samym wrogie spojrzenie od blondyna. - Będzie fajnie!

- Dokładnie. Pozatym i tak nie macie nic do gadania, bo Hermiona już zarezerwowała nam miejsca na jutro. - Ron wyszczerzył się, po czym podkradł kanapkę Blaise'owi. - Dobra ta kanapka. Będziesz mi ją robił jak zostaniemy już małżeństwem.

- Czym? - Blaise zarumienił się.

- Małżeństwem. - rudowłosy wstał od stolika i znowu pocałował czarnoskórego w policzek, tym razem na pożegnanie.

- Czy on mi się właśnie oświadczył?

- Nie, kretynie. - odpowiedziała mu Pansy, po czym dodała. - Chyba nie.

- O kurwa. Nara, idę szukać garniaka na nasze wesele.

- Blaise! Wracaj tu! - krzynęła brunetka, ale Blaise już dawno zniknął. - On wie, że zostały nam jeszcze dwie lekcje, co nie?

- Nie mam pojęcia. - Draco wzruszył ramionami.

***

Draco biegł, cały czas robiąc uniki przed gałęziami. Kiedy zobaczył wielkiego kamienia, natychmiast się za nim ukrył.

- Cholerne kulki z farbą. - mruknął do siebie, rozglądając się wokoło.

Nagle poczuł, jak coś małego uderza w jego plecy.

- Ha! Trafiłem cię! - krzyknął Harry, uradowany. - Zostałeś tylko Ty i ja, a ja cię trafiłem, więc wygrałem!

- Nobla chcesz?

- Nie, buziak wystarczy. - wyszczerzył się do niego, podchodząc po nagrodę. Blondyn ledwo musnął jego usta, a się odsunął. - Ej, co tak krótko?

- Gdybyś pozwolił mi wygrać, obciągnął bym Ci bez zastanowienia. - blondyn z satysfakcjąc patrzył, jak w oczach Harry'ego pojawią się porządanie. - Ale przegrałem, więc tego nie zrobię.

- Mogłeś powiedzieć, to bym Ci pozwolił wygrać.

- Może następnym razem.

Harry pocałował blondyna w policzek, po czym razem, trzymając się za ręce, udali się do miejsca, w którym czekali na nich przyjaciele.

Zaaranżowane małżeństwo | 𝐃𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz