Rozdział 5

3.6K 212 44
                                    

Nadszedł listopad. A dokładniej jego końcówka. Liście na drzewach już dawno zdążyły spaść na ziemię, pozostawiając na drzewach puste gałęzie. Na dworze robiło się zimniej, a dni stawały się coraz krótsze.

Podczas jednego z zimnych oraz deszczowych wieczorów, kiedy wszyscy, którzy nie zdążyli ukryć się przed opadami, uciekali do ciepłych i przytulnych domów, w salonie jednego z nich siedziała szóstka przyjaciół, którzy przez ostatnie kilka miesięcy bardzo się do siebie zbliżyli.

- Blaise! Ty chowasz karty, widziałam! - Hermiona wzburzyła się. Nie lubiła jak ktoś oszukuje.

- Wcale nie! - brunet starał się ukryć dowody, ale Draco to zauważył i wyrwał mu karty z ręki. - I ty, blondyna, przeciwko mnie?!

- Nie przeciwko tobie, a przeciwko oszustwie, kretynie. - szarooki przyjrzał się zawartości kart. - To dlatego tylko Ty miałeś dobre karty i cały czas wygrywałeś każdą rundę. Czułem, że coś tu śmierdzi.

- A może to po prostu byłeś Ty? - wtrącił Ron, otwierając kolejną paczkę chrupek.

- Nie pozwalaj sobie, Weasley. - odwarknął Draco.

- Bo co mi zrobisz, blondyno? - rudowłosy posłał mu wyzywające spojrzenie.

- Od kiedy jesteś w związku z Blaisem, stałeś się bardziej pyskaty. - wtrąciła Pansy, przerywając malowanie paznokci Harry'ego. - A Blaise więcej je.

- Z kim przystajesz takim się stajesz. - odpowiedział Blaise, biorąc do ręki garść chrupek.

- Cholera, Potter, przestań się wiercić, chyba, że chcesz mieć zielone palce! - Pansy wzięła do ręki wacik i nasączyła go zmywaczem do paznokci, wycierając okolice wokół paznokci Harry'ego.

- Długo jeszcze? - brunet zaczął się niecierpliwić. Już naprawdę długo tak siedział.

- Skończyłam. - dziewczyna zakręciła słoiczek z lakierem, chowając go do kosmetyczki. - Tylko staraj się ich nie dotykać dopóki nie lakier nie zaschnie.

- A ile będzie schnąć?

- Godzinę.

- Ile?! - Potter wytrzeszczył oczy. - Jestem głodny! Myślałem, że od razu będę mógł coś zjeść.

- Draco cię nakarmi. - Parkinson uśmiechnęła się, widząc lekko zarumienione policzki Pottera i Malfoya. - Prawda, Draco?

- Um...

- Jak nie wiesz jak to się robi, to ci pokażę. Bierzesz do ręki jedzenie. - Ron chwycił chrupka. - Po czym wkładasz go do buzi osoby, którą karmisz. - rudowłosy wręcz wepchnął chrupka do buzi Blaise'a, powodując kaszel u drugiego chłopaka.

- Ron, kochanie. Nie karm mnie już więcej. Nigdy.

- Aha? Ja się staram, żebyś głodny nie chodził, a ty tak się odwdzięczasz? Śpisz na kanapie!

- Ronuś, no weź się nie obrażaj.

- Mama miała rację co do ciebie!

- Ron, twoja mama kocha Blaise'a jak syna. - wtrąciła Hermiona, na co wszyscy, z wyjątkiem Rona, zachichotali.

- Cholera, zepsułaś! Jak się na niego obrażę to Blaise zawsze kupuje mi jakieś mega dobre i drogie jedzenie.

- Cholerny materialista. - mruknął Blaise.

- Twój materialista. - Ron wczołgał się na kolana czarnoskórego, obejmując jego szyje rękoma.

- Mój. - Zabini objął chłopaka rękami w pasie. Prawie się pocałowali, gdyby nie dostali poduszką.

- Takie rzeczy to róbcie na osobności, nie mam ochoty patrzeć na striptiz w waszym wykonaniu. - Pansy zrobiła unik, widząc nadlatując w jej stronę poduszkę, rzuconą przez Rona. Niestety siedzący za nią Harry nie miał tyle szczęścia i dostał nią prosto w twarz.

- WOJNA NA PODUSZKI! - Draco chwycił poduszkę i rzucił nią w stronę Hermiony, która zdążyła ją złapać i skierować w stronę Blaise'a.

W jednej chwili po salonie latało pierze, które wydostało się z poduszek fruwających w powietrzu. Wszyscy biegali po całym pomieszczeniu, śmiejąc się na cały dom. Tylko Harry siedział w bezruchu, pilnując aby nie dotknąć swoich paznokci, tak jak kazała mu Pansy.

- O zobaczcie! - krzyknął Potter, kiedy reszta padła na podłogę, dysząc. - Manicure z piórkami!

- Co?! - Pansy natychmiast podbiegła do bruneta i obejrzała jego paznokcie. - Cholera! Musimy to zmyć i pomalować od nowa.

- I znowu to będzie tyle trwać? - zapytał, a Parkinson kiwnęła głową. - Nie ma mowy! Już wole mieć paznokcie w piórach.

- Jak tam chcesz. - dziewczyna usiadła na kanapie, przyglądając się bałaganowi jaki narobili. - Ale nasyfiliśmy.

- Kurwa, mam przejebane. - Draco otrzepał się z piór i zaczął sprzątać. - No dalej, wy też jesteście za to odpowiedzialni, więc raz dwa sprzątać. 

Wszyscy z trudem podnieśli się ze swoich miejsc i zaczęli sprzątać bałagan.

- A ty, księżniczko? Na co czekasz? - Hermiona podeszła do Harry'ego, który nie ruszył się z miejsca.

- To wy biegaliście jak małpy po całym salonie, więc sprzątajcie. - brunet oparł się o krzesło, z założonymi rękami. - I do tego zepsuliście mój manicure!

- Dalej, rusz się! - Blaise chwycił krzesło, na którym siedział Harry I zrzucił go z niego.

Po około godzinie salon był czysty, a cała szóstka leżała na podłodze, patrząc w sufit.

- Masz ładny sufit, Draco. - powiedział Ron, przeciągając się.

- Racja, taki biały. - tym razem odezwał sie Harry.

- I czysty. - również Hermiona zaczęła wychwalać sufit w salonie blondyna.

- Dzięki, przekaż rodzicom, że mamy super sufit.

Leżeli w ciszy przez kilka minut.

- Głodny jestem. - Ron przerwał ciszę, wywołując tym śmiech u reszty.

- Nic nowego. - odpowiedziała mu cała piątka, chichocząc.

***

- Może obejrzymy jakiś film? - spytał Harry, kiedy on i Draco zostali sami w domu blondyna.

- Jasne, idź coś wybierz, a ja przygotuję herbatę i popcorn.

Brunet skierował się do salonu i włączył telewizor. Kiedy w końcu natrafił na coś, co chciał obejrzeć, Draco wrócił z tacą, na której stały dwa kubki z gorącą herbatą oraz miska z parującym popcornem.

Zaczęli oglądać film, co jakiś czas komentując to, co sie dzieje na ekranie, głośno się przy tym śmiejąc.

- Draco? Mógłbym coś zrobić? - zapytał Harry, kiedy film się skończył.

- Um, jasne. - Draco był zdziwony pytaniem bruneta.

- Tylko proszę, nie znienawidź mnie za to.

Nim Draco zdążył odpowiedzieć, poczuł na wargach coś ciepłego i miękkiego. Usta Harry'ego z początku poruszały się bardzo niepewnie. Po chwili brunet pogłębił pocałunek, przejeżdżając językiem po wargach blondyna, prosząc o dostęp. Dostał go niemal od razu. Harry pieścił podniebienie drugiego chłopaka, wywołując tym samym przyjemne dreszcze u blondyna. Draco czuł jakby miał się roztopić pod dotykiem bruneta.

- Przepraszam, nie mogłem się dłużej powstrzymywać. - zaczął niepewnie Harry, kiedy się od siebie oderwali.

- Zrób to jeszcze raz. - wyszeptał blondyn, czując jak się rumieni.

- Co?

- Zrób to jeszcze raz, proszę.

Więc Harry spełnił jego prośbę. Spełnił ją jeszcze wiele razy tej nocy.



Zaaranżowane małżeństwo | 𝐃𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz