Rozdział 4

3.6K 231 113
                                    

Brunet wpił się w usta blondyna, błądząc dłońmi po jego ciele, wywołując tym dreszcze na ciele drugiego chłopaka. Przejechał językiem po jego wargach, prosząc o dostęp, niemal od razu go uzyskując. Wpełznął językiem do jego ust, pieszcząc jego podniebienie. Po chwili zjechał pocałunkami na szyje szarookiego, miejscami przygryzając jego skórę i zostawiając tam czerwone ślady.

- Harry... - jęknął blondyn, powtarzając jego imię jak mantrę. - Harry... Wstawaj. Harry...

- Wstawaj! To twój pierwszy dzień w nowej szkole, nie możesz się spóźnić! - Syriusz wparował do pokoju bruneta i wylał na niego kubeł zimnej wody, natychmiast wyrywając go ze snu. - Prysznic zaliczony, nie dziękuj.

- Ugh, Syriuszu, dlaczego nie mogłeś obudzić mnie w zwyczajny sposób?! - Harry był wkurzony. Zresztą co się dziwić, jego chrzestny przerwał mu piękny sen o Draconie. - Poza tym myłem się wczoraj wieczorem, więc nie musiałem tego robić rano!

- Uspokój hormony i się ubierz. Luniek przygotował przepyszne śniadanie. - uśmiechnął się do niego jak gdyby nigdy nic, po czym wyszedł z pokoju swojego chrześniaka. Harry natychmiast wstał, zagarnął przygotowane wczoraj ubrania i udał się do łazienki, z zamiarem przygotowania się do szkoły. Kiedy już był gotowy zszedł na dół, gdzie Remus oraz jego chrzestny jedli śniadanie.

- Dzień dobry, Harry. Jak się spało? - Remus posłał zielonookiemu promienny uśmiech.

- Dobrze, dziękuję.

- Śniło ci się coś ciekawego?

- Żebyś wiedział, że mu się śniło! Wiesz jak jęczał gdy przyszedłem go obudzić? - zaczął Syriusz, momentalnie wywołując rumieniec na twarzy Harry'ego, tym samym dostając ręcznikiem w tył głowy od swojego męża.

- Syriuszu! Przestań!

- Ale co ja takiego złego powiedziałem? - spytał, nie rozumiejąc dlaczego jego mąż jest na nie tak wściekły, a chrześniak zawstydzony. - Przecież to normalne w jego wieku.

- Nieważne. Harry, siadaj, zjedz coś.

Harry nałożył sobie jajecznicę na talerz i zaczął jeść. Kiedy skończył, poszedł na górę aby zabrać torbę z książkami.

***

- Cześć Harry! - poczuł, że ktoś uwiesza mu się na szyji. Gdy się trochę odsunął, zobaczył Pansy. Za nią stali Blaise oraz Draco. - Ale wyrosłeś od naszego ostatniego spotkania!

- Pansy, widzieliśmy się wczoraj.

- I co?

- Nah, nieważne. - wywrócił oczami.

Przez ostatni miesiąc ich czwórka widywała się praktycznie codziennie. Harry był naprawdę szczęśliwy. Zdobył przyjaciół, których nie miał przez prawie całe życie i do tego w przyszłe wakacje brał ślub, którego nie mógł się doczekać, z chłopakiem, który naprawdę mu się podobał.

Najbardziej czekał na noc poślubną.

- Jak się czujesz wracając do szkoły po paru latach? - zagadnął Draco, a Harry przypomniał sobie swój sen.

Ile ja bym dał, żeby on wydarzył się naprawdę.

- Um, trochę dziwnie.

- Nie bój się! Z nami nie zginiesz! - oznajmił Blaise z palcem w górze. - A jakby ktoś cie wkurzył, to walnij go śmiało w twarz, mafia grozi dyrkowi, więc typ nic ci nie zrobi. - wyszczerzył się.

- Fajnie wiedzieć.

- Hej! Jesteś nowy? - do ich grupki podeszła brunetka. Wszyscy, oprócz Harry'ego, posłali jej wrogie spojrzenie. Harry natomiast uśmiechnął się i kiwnął głową. - Ja jestem Cho. - wyciągnęła w jego kierunku rękę, słodko się przy tym uśmiechając. - Cho Chang. A ty?

Zaaranżowane małżeństwo | 𝐃𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz