Rozdział 1

4.7K 286 196
                                    

Wiedział, że kiedyś będzie musiał wyjść za kogoś, kogo wybiorą mu rodzice. Wiedział, że nie on zdecyduje z kim spędzi reszte swojego życia. Nie sądził jednak, że stanie się to tak szybko. Miał dopiero siedemnaście lat! Co prawda ślub miał się odbyć dopiero za rok, lecz on sam myślał, że jego rodzice znajdą mu kogoś za jakieś trzy lub cztery lata.

- Ja nie jestem gotowy. - szepnął do siebie blondyn, próbując odgonić łzy cisnące mu się do oczu. Kiedy mu się to udało, zapadł w sen.

***

Usłyszał pukanie do drzwi, po chwili widząc Narcyze wchodzącą do jego pokoju.

- Kochanie, jutro wieczorem przyjdzie do nas Syriusz wraz ze swoim  chrześniakiem. Proszę nie włócz się nigdzie o tej porze, bo z tobą to nigdy nic nie wiadomo. - powiedziała blondynka, po czym rozejrzała się po jego pokoju. - O matko jaki tu jest burdel. Weź tu może trochę ogarnij.

- Przecież tylko dwie bluzy leżą na krześle. To nie jest burdel.

- I tak to sprzątnij. - przetarła palcem po szafce. - Kurz też zetrzyj.

- Dobrze, mamo. - odparł Draco zbyt przesłodzonym głosem, starając się nie wywrócić oczami.

- A i poucz się trochę.

- Mamo są wakacje!

- Serio? - spojrzała na kalendarz wiszący na ścianie. - Faktycznie. No to żebyś się nie nudził, umyjesz okna w domu. Są strasznie zasyfione.

- Przecież tata mył je tydzień temu.

- No to mówię, że są zasyfione. Twój ojciec nadaje się tylko do tych przekrętów w mafii czy co on tam robi. No nieważne, idę, a ty rusz się i tu sprzątnij, bo wstyd. - rzekła, wychodząc z pokoju.

Podziwiam tatę, że tyle z nią wytrzymał pomyślał Draco, po czym zaczął ogarniać "burdel". Nie to, że nie kochał swojej matki. Kochał i to bardzo, tylko czasami była, delikatnie mówiąc, irytująca.

***

- Cześć blondyna! - zachichotała Pansy, wchodząc do pokoju Draco bez pukania.

- Puka się, Parkinson! - zirytował się. - Po co przyszłaś?

- Oh, ja też się cieszę, że cię widzę, mój ukochany przyjacielu! - uśmiechnęła się złośliwie. - Rusz dupe, wychodzimy na miasto. Blaise czeka pod domem.

- Dobra, czekaj. Wezmę tylko bluzę. - powiedział, po czym chwycił czarny materiał. Razem z brunetką wyszli na dwór. Wsiedli do samochodu Blaise'a.

- Cześć Drakusiu. - uśmiechnął się słodko, po czym wybuchnął głośnym śmiechem.

- Twoja gejowatość mnie przeraża.

- Też jesteś gejem, geju.

- Nie pierdol, tylko jedź! - zniecierpliwiła się Pansy.

- Tak jest, kapitanie! - zasalutował czarnoskóry, ruszając z piskiem opon.

- Gdzie my w ogóle jedziemy? - spytał Draco, jedząc zielone jabłko, które udało mu się chwycić zanim wyszedł z domu.

- Do galerii. - uśmiechnęła się dziewczyna.

- Znowu? Byliśmy tam tydzień temu!

- Nie moja wina, że nie mam się w co ubrać.

Blondyn wywrócił oczami, dokańczając swoje jabłko. Galeria nie była daleko od jego domu, więc już po około piętnastu minutach chodzili od sklepu do sklepu.

Zaaranżowane małżeństwo | 𝐃𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz