Okazało się, że na zaproszenie Ginny twierdząco odpowiedziała akurat taka liczba osób, by utworzyć dwie drużyny i listę rezerwową, więc tydzień przed meczem spotkali się całą grupą, by ustalić pozycje i składy. Jak za dawnych czasów, Harry miał robić za szukającego drużyny zwanej Urzędasami – bo wszyscy pracowali w ministerstwie – i ścierać się na tej pozycji z Draconem, członkiem drużyny Wolnych – ponieważ ich zawody albo nie miały nic wspólnego z polityką, albo jej członkowie zwyczajnie ich nie mieli. Ginny trafiła więc do tego samego składu, co jej blondwłosy przyjaciel, ku niezadowoleniu Pottera.
Ze swojej sytuacji zdecydowanie nie był rad Teodor, który musiał stanąć przeciwko swoim najlepszym przyjaciołom. Blaise i Draco, żyjący z majątku rodziców, naturalnie trafili do jednej drużyny, podczas gdy Nott się do niej nie kwalifikował, jako urzędnik z ministerstwa. Mimo to postanowił grać, ponieważ Hania na niego liczyła i wierzyła, że da z siebie wszystko.
Problem pojawił się, gdy wyszło na jaw, że połowa ludzi nie pamiętała, jak się właściwie grało w Quidditcha, a już na pewno wyszła z formy. Dodatkowo stresował ich fakt, że na widowni miała pojawić się cała drużyna Harpii z Holyhead, a wokół co chwila kręciła się prasa, dla której ten mecz był prawdziwą pożywką. Wywołał sensację niemal na skalę mistrzostw świata – w końcu na jednym boisku mieli się znaleźć Wybraniec, najlepsza ścigająca sezonu i chłopak, który parę tygodni wcześniej pojawił się na okładce Proroka Codziennego cały we krwi. Widownię szybko zapełnili nauczyciele z Hogwartu, jego uczniowie i absolwenci, a także cała rzesza fanów Ginny wraz z jej rodziną, która sama w sobie była już liczna.
Ostatecznie kwestię przynależności Teodora do drużyny Urzędasów udało się rozwiązać, ponieważ Ron nie zamierzał grać bez Harry'ego. Ci dwaj zamienili się więc miejscami i Nott mógł odtąd grać z przyjaciółmi, a Weasley z najlepszym kumplem. Ginny nie zdziwił fakt, że Hermiona pojawiła się na trybunach z wielkim szyldem URZĘDASY, którego nie dało się zdjąć, ponieważ opryskiwał śluzem każdego, kto próbował to zrobić.
– Czy kogoś dziwi, że szlama atakuje ludzi szlamem? – mruknął Draco z pogardą, gdy szykowali się do wyjścia w szatni. Na jego szczęście usłyszeli to tylko Blaise i Teodor.
– Co ci mówiłem o dyskryminacji brudnej krwi w miejscach publicznych? – Teodor pokręcił głową karcąco.
– Że mam panować nad językiem. Dlatego tego nie robię.
– Teo ma rację – wtrącił Blaise. – Jeśli się rozniesie, że z tym nie skończyłeś, to będzie źle.
– Słuchaj, to nie jest tak, że ja nienawidzę szlam. Mam je głęboko w dupie, jak mnie dotkną, to się wytrę. To tylko Granger nienawidzę i zawsze tak będzie. Ale nienawidzę jej od dwunastego roku życia. Jeśli jeszcze jej nie zabiłem, to znaczy, że nic nie zrobię.
– Kogo chcesz zabić? – odezwała się Ginny, która usłyszała tylko fragment rozmowy.
– Kogo CHCĘ zabić? W tym straciłem rachubę.
– Musisz chyba dopisać do listy ojca. Wziął na trybuny swoją frakcję i wywieszają wielki szyld z napisem TEAM WŁADCZY SYN.
Draco jęknął z zażenowania, a Teodor i Blaise wybuchli śmiechem.
– Błagam, powiedz, że żartujesz…
– Oczywiście, że tak – zaśmiała się Ginny. – Wstyd na twojej twarzy był bezcenny. Spokojnie, twój ojciec stoi w vipowskiej loży z wysoko uniesioną głową, oparty o tę swoją dziwną laskę. Czy on ją wszędzie zabiera?
– Ba, nawet z nią śpi. Przykrywa ją kołdrą, jak niemowlę. A ty więcej tak ze mnie nie żartuj.
Nie zwrócili uwagi na to, że ich rozmowie przyglądała się cała drużyna, która zaczęła między sobą szeptać. Ginny podeszła bliżej, kładąc dłonie na jego piersi.
CZYTASZ
Magią i Krwią Pisane - Draco Malfoy i Ginny Weasley
FanficNoc to nie najlepsza pora na przechadzki. Czyha w niej zło. Zło, które może was zabić. Ale co jeśli jest to śmierć chwilowa? Co, jeśli po śmiertelnym ataku przebudzicie się jako wynaturzenie, które potrzebuje ludzkiej krwi, by nie zaschnąć? Draco n...