~5~

1K 21 7
                                    


Wstałam o godzinie 7.30. Nie miałam dzisiaj problemów ze wstaniem. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej beżowy top i czarne jeansy, nike air force 1 i zieloną bluzę z logiem Slytherinu. Poszłam do łazienki i przeprowadziłam swoją rutynę. Gdy wyszłam z łazienki, Pansy już nie było w pokoju. Nie zdziwiło mnie to. Gdy już się ogarnęłam, około godziny 8.10 wyszłam na śniadanie.

Idąc ciemnymi i trochę mrocznymi korytarzami hogwartu słyszalam rozmowy innych uczniów. O tej godzinie hogwart jest dość zatłoczony. Kierowałam się do Wielkiej sali na śniadanie. Gdy już weszłam, zobaczyłam Pansy i Blaise'a przy stole, więc postanowiłam do nich dołączyć.

- Dzieńdobry gołąbeczki - powiedziałam z dość udawanym uśmiechem na twarzy.

Ostatnio, jeśli chodzi o emocje to bardzo ciężko je określić. Uczucie pustki po zerwaniu z Draco dalej gdzieś tam jest. A co do relacji między mną a Mattheo, cóż...

- O hej Susan, dobrze ze jesteś. - powiedzial Blaise. Wyglądał jakoś... Dziwnie? Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć ale nie wiedział jak.

- A to macie mi coś do powiedzenia? Bo pewnie nie bez powodu na mnie czekacie. - powiedziałam.

- Tak. Znaczy No... Em... wiesz bo- jąkał się Zabini.

- Jesteśmy razem. - powiedziała Pansy.

- Kto by się tego spodziewał - parsknęłam śmiechem.
-A tak naprawdę to gratulacje.- zawsze tak jakoś do siebie pasowali, fajnie że są szczęśliwi.

Byla godzina 8.50 więc wstaliśmy od stołu i poszliśmy na lekcje.

Najpierw miałam transmutacje. Kiedyś uwielbiałam te lekcje, teraz nie bardzo.
Co mnie zdziwiło to to że Mattheo przyszedł na lekcje i jakby tego było mało usiadł ze mną. Dosłownie cała klasa sie na nas gapiła, w tym Draco.

Podczas lekcji poczułam lekkie szturchnięcie w ramię. Mattheo podał mi karteczkę, mimo że siedzieliśmy obok siebie.

Pamiętaj o dzisiejszym spotkaniu na wieży astronomicznej. Bądź punktualnie o 22.00. To ważne.

Japierdole totalnie o tym zapomniałam. Widac że bardzo mu zależy na tym spotkaniu, nie mam pojęcia o co chodzi ale przyjdę. Nie potrafię go ot tak wystawić.

Odpisałam na karteczkę zwykłe Dobrze, będę. I potem lekcja sie skończyła. Następne lekcje minęły szybko. Zanim się obejrzałam była już 15.35 a my skończyliśmy lekcje. Poszlismy naszą trojką na obiad. Po obiedzie czyli mniej więcej o 16.15 każdy sie rozszedł w swoje strony. Pansy poszła do biblioteki po jakieś książki, Blaise musiał iść do dormitorium napisać zaległe wypracowanie na OPCM, a ja poszłam do dormitorium.

W dormitorium przebrałam się w dresy, położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Lubie czytać i często poświęcam na to swój wolny czas. Tracę wtedy poczucie czasu totalnie. Skończyłam czytać o 20.35. Pansy nadal nie było więc stwierdziłam że poszła do Blaise'a. Nim się obejrzałam, zasnęłam.

Obudziłam się bo usłyszałam trzask drzwiami. To tylko Pansy.

- Ej a ty nie miałaś gdzieś wychodzić o 22.00 ? - powiedziała brunetka.

Kiwnełam głową, ale przecież miałam jeszcze dużo czas- CZEKAJ CO ?!
Spojrzalam na zegarek który pokazywał 21.56.

4 JEBANE MINUTY.
Przeklinając wszytko na około wstałam z łóżka i wybiegłam z pokoju. Bieglam przez korytarze jak najszybciej. Obiecalam Mattheo że tam będę PUNKTUALNIE, nie mogłam się spóźnić. Ostatni schodek i jestem.
Idealnie na czas.

Przeznaczenie /Mattheo Riddle 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz