Wpadające przez szybe promienie słońca obudziły mnie wcześnie rano. Po otworzeniu oczu nie ujrzałam Mattheo obok siebie w łóżku. Musiał wyjść1 bardzo rano. Stwierdziłam że nie będę marnować czasu i odrazu się podniosę.
Podeszłam do komody z której wyjęłam jasny komplet koronkowej czystej bielizny. A następnie wyiełam z szafy ciuchy na dziś. Postanowiłam że będą to mom jeansy, biały top oraz jasny sweter a do tego af1.
Poszłam do łazienki w której odbyłam swoją poranną rutynę i pielęgnację a także zrobiłam makijaż. W dalszej kolejności podeszłam już naszykowana do komody. Wyjelam z szuflady tabletki przeciwbólowe. Bol brzucha nie dawal mi spokoju. Prawie codziennie brałam tabletki żeby móc normalnie funkcjonować. Tym razem postanowiłam że wezmę jedną.
Szłam korytarzami hogwartu lekko podirytowana, ponieważ szukałam mojego Mattheo. Nie mam pojęcia czy jest na mnie nadal obrażony, czy może już jest między nami okej. Po wczorajszym incydencie na korytarzu nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Był dosyć zaborczy. I mimo że doskonale wiem na co się pisałam ze względu kim jest i kim jest jego ojciec, to niezbyt mi się to spodobało.
Nie było go tutaj. Przy stole slitherinu siedziało mało osób. Co chwila ktoś szybko odbiegał od stołu. Ujrzałam Pansy i Blaise'a biegnących w stronę wyjścia.
- O co chodzi? Czemu każdy tak biegnie? - zapytałam, chociaż nie do końca chciałam znać odpowiedź.
- To ty nie wiesz? Jest jakaś bójka w pokoju wspólnym Slitherinu. -
Bójka? Normalne. Pewnie jakieś bachory z 2 roku, a każdy idzie tam żeby się pośmiać, no bo kto inny mógł by... Jednak intuicja podpowiadała mi żebym tam poszła.
Przekroczylam próg pokoju wspólnego, przecisnęłam się przez tłum ludzi na sam przód.
To co zobaczyłam zdziwiło mnie lecz nie do końca. Zobaczyłam Mattheo Riddle'a oraz Draco Malfoya okładających się nawzajem ciosami. W ostatnim czasie, gdzie by się nie spotkali muszą sobie dogryźć jakimś wrednym tekstem, albo co gorsza zaczynają bójkę które najczęściej wygrywa brunet że względu na bardziej umięśnione ciało.
- Niewiem ile razy trzeba ci powtarzać, ale ona jest moją, Malfoy. - głos Riddle'a rozległ się po całym pomieszczeniu. Wzdrygnełam się na te słowa.
- Ach tak? Jest twoja? W takim razie powinienes przy niej być cały czas! A tak się składa że to ja z nią byłem przez te dni. To ja trzymałem ją przy życiu. Pocieszałem ją, zostawałem przy niej na noc aby nad nią czuwać, bo Ty zamieszałeś jej w głowie! I nadal bym przy niej był gdybyś się kurwa nie wpierdalał. Co Riddle? Jebana prawda boli, co? - skończył blondyn.
Zamurowało mnie. Czy to była prawda? Gdyby Mattheo nie doszedł na tym roku prawdopodobnie nadal bujałabym się z Draco. Jednak czy nadal bym go kochała? Przy Mattheo czuje że żyje, czuje się bezpieczna jak nigdy dotąd. Z natłoku moich myśli wyciągnął mnie blondyn upadający na podłoge, i Zabini odciągający Mattheo. Poczulam jak moje oczy zaczynają mnie szczypać od nadmiaru łez.
Przepychając się przez tłum przeszłam centralnie obok nich i pognałam po schodach do dormitorium.
Załamana ich zachowaniem szłam po schodach. Łzy leciały jedna za drugą.
Moja uwagę przykuł rudowłosy gryfon podający coś jakiemuś ślizgonowi. Zatrzymałam się na chwilę. Co on tu wogóle robi? Odrazu się zorientowałam że nie chcą aby ktoś ich zauważył. Moje oczy ujrzały nieduży przezroczysty woreczek z białym proszkiem. O kurwa...
- Hej, George! Co to miało być?! - jako jedyna z niewielu rozpoznawałam bliźniaków bez problemu.
Lepsze relacje miałam z Fredem, ponieważ kręciliśmy razem na 4roku. Nic wielkiego z tego nie wyszło. Teraz zostaliśmy tylko znajomymi.
CZYTASZ
Przeznaczenie /Mattheo Riddle 18+
FanficHistoria która opowiada o tym jak przeznaczenie połączyło dwójkę nastolatków. Mimo trudu jakiego przejdą, nawet jeśli narazie nie są sobie pisani to los ich znajdzie i połączy w jedną całość. *Spoiler* Leżałam i usłyszałam kroki. Nie wzdrygnelam się...