Dedykuję ten -nieparzysty- rozdział anutix , za wymyślenie tego słodziaka Alexandra
- - - - - - - -
- Paige, wiesz może, gdzie... - powiedziała mama, ale nie dałam jej skończyć.
- Sprawdź opakowanie po piernikach.
- Na pewno ich tam... - zaczęła, po czym zamilkła, a po chwili znowu poszła do swojej sypialni.
Moja mama jest chirurgiem. Dużo czasu spędza w pracy. Zwykle wychodzi wcześnie rano i wraca późno w nocy, przez co się nie wysypia i czasami jest przez to dosyć... rozkojarzona.
- Cześć córciu - powiedział tata schodząc do kuchni jeszcze w piżamie. Tata za to jest projektantem wnętrz, więc nie ma ustalonych godzin pracy. Wystarczy, że dostanie zlecenie, ustali termin, ubierze się i pojedzie.
- Jadę, poradzicie tu sobie beze mnie? - Zapytała mama i nieco zaniepokojonym ruchem dłoni pogłaskała moje długie, czarne włosy.
- Jasne mamo, nie martw się. Powodzenia w pracy! - Odpowiedziałam jej wkładając miskę po płatkach do zmywarki i opierając się o blat. - Masz dzisiaj jakąś operację?
- Pamiętasz może ciocię twojej przyjaciółki Harper? Ma dziś operację wątroby. - Rzekła mama sprawdzając po raz piąty zawartość swojej torebki.
- Ojej - powiedziałam nieco zaniepokojona. - Pogadam o tym z Harper. Pa mamo!
Nie zdążyłam nawet krzyknąć, bo mama w pośpiechu wybiegła z domu. Popatrzyliśmy po sobie z tatą.
- Ja też będę się już zbierać. Tata Rach podwozi nas dzisiaj do szkoły.
- Jasne. Miłego dnia skarbie. - Powiedział i już ruszył w stronę lodówki. Jak na kogoś, kto tyle je, ma zadziwiająco idealną sylwetkę.
Ja tymczasem wbiegłam po dwa stopnie schodami na górę, założyłam plecak na jedno ramię, wzięłam telefon do ręki i żegnając się z tatą, wyszłam z domu. Po dwóch minutach pod mój dom podjechało białe BMW. Od razu do niego wsiadłam.
- Dzień dobry, panie Ross - Przywitałam się z ojcem Rachel. - Siema, Rach. Gotowa do szkoły?
- Jak najbardziej nie - odpowiedziała mi z uśmiechem. - Słyszałam od Archiego, że dziś di naszej szkoły przyjdą nowe osoby z wymiany międzyszkolnej.
- Ooo, ciekawe, do jakiej klasy dojdą.
- Noo. A jak tam twój chłopak, Connor?
Zaśmiałam się.
- Daj spokój, tylko raz się spotkaliśmy.
- I piszecie codziennie, przez całe dwa tygodnie. Przysięgam, jak jeszcze raz się spotkacie, doprowadzę do tego, że będziecie że sobą chodzić. Chyba że mi go odstąpisz...?
- To tylko znajomość. Bierz go, jak chcesz.
Ale Rachel już mnie nie słuchała.
Po chwili byłyśmy już pod szkołą. Rach powiedziała, że zaraz wraca, więc ja postanowiłam zająć nam miejsca w klasie, w której miałyśmy pierwszą lekcję. Przy okazji podeszłam jeszcze do swojej szafki, bo przez przypadek zostawiłam w niej na czas ferii swój zeszyt do matematyki. Miałam w nim sporo luźno włożonych kartek, które wypadły z zeszytu, gdy przez przypadek w kogoś weszłam. Schyliłam się i przepraszając zaczęłam podnosić z podłogi wszystkie kartki. Osoba, w którą przypadkowo weszłam zaczęła mi pomagać. I wtedy zobaczyłam znajomy sygnet z pająkiem. Podniosłam głowę i moim oczom ukazał się roześmiany z całej tej sytuacji Connor.
CZYTASZ
And you won't change it, Bitch
Teen FictionTo opowiadanie nie jest o typowej nienawiści do siebie nastolatków, ale o ich problemach. Miłosnych, fizycznych i psychicznych. Nikt nie ma tu czystej karty. Każdy ma coś na sumieniu. A czasem próby odstresowania się mogą skończyć się tragicznie.