12

10 2 1
                                    

Dziś Sylwester, także Wesołego Nowego Roku!!!!

- - - - - - - -

Na krześle obok doniczki z rośliną siedziała Rachel, nerwowo obgryzając paznokcie. Obok niej Olivia szepcząc jej, że wszystko będzie dobrze. Meredith i Connor rozmawiali cicho w kącie, zerkając na mnie co chwilę. Ja za to stałam samotnie obok drzwi jakiejś pustej sali.
Alexander zemdlał, więc my, podani przez Connora jako jego bliskie osoby, czekaliśmy na jakieś wieści na szpitalnym korytarzu. Nasza wychowawczyni, pani Baker, jako jego tymczasowa opiekunka również musiała przyjechać. Na razie była przy recepcji i podawała pielęgniarce dane chłopaka.

- Co się stało? - Spytałam, gdy Meredith poszła do łazienki, a jej brat do mnie podszedł.

- Ma nadciśnienie i wadę serca. Czasem zdaży mu się zemdleć.

Zszokowana nie odezwałam się więcej. Dobrze się dowiedzieć, ale nie w taki sposób.

- Trochę poczekamy - Odezwał się w końcu. - Co robimy?

- A co można robić w szpitalu?

Connor popatrzył na mnie dwuznacznym wzrokiem więc zawstydzona odwróciłam wzrok sprawdzając coś na telefonie.

Co się dzieje z Harper? Nie ma jej już któryś dzień w szkole i nie odpisuje na nasze wiadomości.

Chwilę później z sali, w której przebywał Alexander, wyszła pielęgniarka. Cała nasza piątka do niej podeszła.

- Wszystko z nim dobrze. Możecie go odwiedzić, ale nie na długo. Będzie musiał odpocząć.

Cicho weszliśmy do sali. Naprzeciwko drzwi stało łóźko z dwoma szafkami obok i małą sofą naprzeciwko.

Rachel niezdanie położyła szybko kupioną pluszową pszczołę na na szafce i usiadła w nogach łóżka.

- Jak się czujesz? - Zapytała.

- Jest Ok. Naprawdę nie musieliście tu przychodzić. - Powiedział zakłopotany.

- Jesteśmy tu tylko dlatego, żeby ominęły nas lekcje. - Powiedział Connor, jednak na karcące spojrzenie Rachel odrzekł - Żartuję przecież. Długo tu zostaniesz, chłopie?

- Wychodzę jutro rano. Muszą wszystko dokładnie sprawdzić.

- Rano, żebyś zdążył na lekcje? - Zapytałam.

- Tak mi załatwiła wasza wychowawczyni. Dobrze że zemdlałem pod koniec meczu. Wygrywaliśmy.

- I to dzięki tobie - Connor żartobliwie zmierzwił mu włosy ręką.

Chłopak uśmiechnął się, zadowolony z pochwały. Chwilę później wróciła ta sama pielęgniarka, każąc nam wyjść, by chłopak odpoczął.

Do końca lekcji została nam ledwie godzina, więc pani Baker zwolniła nas z niej. Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam do windy. Gdy na ekraniku pojawiła się liczba „5" wyszłam z niej i ruszyłam długim korytarzem w stronę gabinetu mojej mamy.

- Cześć mamo - Przywitałam się z nią.

Ta, ledwo trzymając się na nogach, odpowiedziała zaskoczona.

- Hej słońce, co tu robisz?

- Mój kolega, który doszedł do nas podczas wymiany międzyszkolnej zasłabł i pojechaliśmy z nim do szpitala. Wpadłam się przywitać, teraz idę do domu.

- Na nogach? Mogę cię podwieść, jeśli zaczekasz na mnie chwilę.

- Ogarnę sobie jakiś transport, nie martw się o mnie. Powodzenia w pracy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 31, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

And you won't change it, BitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz