Rozdział 48

227 14 2
                                    


To było jak cios dla większości uwięzionych. Gdy Hope przestała czuć cokolwiek, co nie było jej własnymi odczuciami, to znaczyło tylko jedno. Hope nie była już połączona z siostrą. Była tylko jedna opcja, która mogła przerwać te więź. Śmierć siostry! Tylko dlaczego Hope jeszcze żyła? To chore, ale takie właśnie pytanie Klaus zadawał sobie w głowie, gdy usłyszał jak jego córka oznajmia, że nie czuję siostrzanego bólu.

- Może zerwała czar? - westchnęła przerażona Hope. - Może Faith udało się zabić Chilli! - prawie łkała. Ją najbardziej uderzyła ta pustka.

- Nie możemy o tym teraz myśleć! - Hailey była zła, że jej córka nie myśli o sobie. To właśnie było jej największą udręką. Jej córka i przyrodnia siostra dogadywały się aż za dobrze jak na tak krótki czas, w dodatku coraz częściej matka Faith zjawiała się w ich domu. A to wzbudziło zazdrość o Elijaha. Kobieta czuła, że nie są już tak blisko jakby chciała....

- Ale ona może nie żyć! - przerwała jej Hope. - To moja wina! Powinnam była iść z nią.

- Nie waż się tak mówić! - upominając córkę o mały włos nie wyszła z siebie.

- Co się dzieje? - nikt nie zauważył, że Sue odzyskiwała przytomność gdy debatowali na temat jej córki. Dopiero teraz oczy przytomnych Mikaelsonów zwróciły się w jej kierunku. Także przypięta łańcuchami wiedźma chciała uzyskać odpowiedz dochodząc do siebie. - Powiecie mi w końcu???

-  Hope straciła połączenie z Faith - oznajmiła Rebecca siedzącą tuż obok. Także przytomna do tej pory zajmowała się tylko nieprzytomnymi braćmi. Teraz jednak nie mogła milczeć. - Faith musiała zerwać więź.

- Jak?

- Nie wiemy - odparła Hope ze łzami.

- Moja córka... - szepnęła kobieta domyślając się prawdy. Już prawie zanosiła się płaczem gdy zobaczyła kogoś stojącego w oddali. Ciemność przysłaniała jego osobę, ale postura przypominała mężczyznę. Lekkie światło wdzierające się do wnętrza nie sięgało osobnika, jednak Sue miała sokoli wzrok jak na człowieka i dostrzegła coś co jeszcze bardziej zmąciło jej umysł.

- Sam? - szepnęła jakby do siebie. Na dźwięk imienia jej byłego już faceta, Klaus i reszta, ożywili się. Mikaelson spojrzał w stronę gdzie ukrywał się nieznajomy. - To ty? -dodała.

- Ja - wyłonił się w końcu z ciemności, patrząc na swoją dawna miłość czerwonymi oczami. Wyglądał jakby płakał długi czas bądź był okropnie zmęczony.

- Pomóż nam! - poprosiła radośnie. Czuła zalążek nadziei w sercu. Mimo ich nieporozumień, mógł ich uratować!

- Nie - odparł pewnie. Kobieta nie zrozumiała, więc wyjaśnił. - Nie pomogę wam.

- Dlaczego? Sam oni nas zabiją! - drżący głos pełen bólu i cierpienia zwrócił uwagę Klausa.

- On jest z nimi! - stłumiony głos Elijah rozszedł się po pomieszczeniu. Wampir ocknął się jakby wywołany do tablicy. Podniósł się opierając plecy o ścianę. Jego rana wciąż krwawiła. Był bledszy niż wampir powinien być. Rebecca pomogła mu gdy się zachwiał.

- Sam? - Sue chciała by wyjaśnił jej, że to co mówi Elijah to nie prawda i cała ta sytuacja jest bardziej złożona. Ale jego wzrok spoczął na podłodze. Nie chciał jej odpowiedzieć.

- Wiedziałem, że takim zdrajcom jak ty nigdy nie można ufać! - Klaus był wściekły. Szarpnął łańcuchy chcąc ostatni raz spróbować się z nich wyswobodzić.

- To wasza wina - odparł pewnie, ale wciąż ze smutna miną. - Wy ściągnęliście to na Faith, Sue i na siebie samych. Tyle, że was nie jest mi żal!

- Sam, o czym ty mówisz!? Błagam pomóż nam! To nie musi się tak potoczyć... - Sue nie potrafiła zebrać emocji jakie toczyły w niej walkę. Jej ukochany, wampir, którego wpuściła do swojego życia, stał teraz bez chęci pomocy, obojętny na jej krzywdę. - Faith nas potrzebuje.

- Wybrałaś... już dawno. - Westchnął zerkając na Elijaha.

- Sam...- szepnęła załamana. To było jak grom z jasnego nieba. Jakby dopiero co zrozumiała i nie potrafiła ukryć tego co czuje. 

- Nie pomoże - odparł za niego Elijah. - Jest z nimi - dodał.

- Nie byłbym, gdyby nie wy! - warknął. - To wasza wina! Wy pierwotni, chcecie mieć wszystko! A kiedy ktoś ma to, czego wy chcecie bez wahania mu to zabieracie! Sue była moja, Faith też! Obie były moją rodziną, a wy je sobie przywłaszczyliście - wampir pękną! - Nie chcieliście ich gdy były nikim... teraz nagle przypomnieliście sobie, że istnieją! Odezwał się w tobie ojciec?? - warknął do Niklausa. - A ty? - zwrócił się do Elijaha. - Miałeś już swoją panią serca! Dlaczego zabrałeś moją???

- Sam, o czym ty mówisz! Ja...

- Zamknij się! - krzyknął wściekły. Wampir przestał się kontrolować. -Nigdy nie traktowałaś mnie jak kogoś więcej niż ochroniarza dla córki!!! A ja cię kochałem!!! 

- Ale to było prawdziwe... -westchnęła załamana całkowicie Sue. To co się działo było jak opera mydlana, jednak jak inaczej miała wytłumaczyć mu, że nie był tylko maskotką, że manipulują nim ci, który chcą zguby Mikaelsonów! 

- Kłamiesz! Cały czas to robiłaś! - odparł kucając przy niej. - Kłamiesz tak dobrze, że prawie ci znów uwierzyłem. 

- Jesteś głupcem - wystękał Elijah. - Miałeś wszystko, a teraz sam siebie skazujesz na śmierć! Bo jedyne co cię czeka po tym wszystkim to śmierć! - Elijah zakończył swój wywód głośnym wyciem z bólu. Sam słysząc jego słowa wściekł się i przekręcił nóż w jego boku. To spowodowało, że jeszcze więcej krwi pojawiło się na posadzce. 

- Nie zginę. Pamiętasz, jestem z twojej linii! A twój ród został odcięty kilka lat temu... - zaśmiał się w twarz wampirowi i wstał. - Zginie każdy kto powstał z Klausa i was wszystkich... reszta przeżyje. W większości to całkiem dobre wampiry. Spotkałem paru gdy szukałem zwolenników do czaru.

- Jakiego czaru??? - Sue zrozpaczona wciąż myślała trzeźwo. - Czego oni chcą???

- To już nie twoja sprawa! - odpowiedział. - Oni chcą tylko waszej śmierci, a do tego potrzeba im więcej mocy więc... - Sam nie dokończył zdania. Zatrząsnęło nim jakby właśnie miał zwymiotować! Zrobił wielkie oczy, a z jego ust wypłynęła krew. Chwilę później padł na ziemię martwy. Wszyscy zaskoczeni patrzyli jak upada jego martwe ciało na ziemię, a potem szybko wrócili wzrokiem do miejsca gdzie stał. Z ciemności wyłoniła się postać dziewczyny. 

- Zawsze za dużo gadał - westchnęła bez wyrazu rzucając serce wampira tuż obok jego truchła.


TribridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz