Chapter 24 - Don't leave me

3.7K 458 833
                                    

- Coś jest nie tak Nick. - powiedział blondyn, rozsiadając się na kanapie w barze w którym obecnie siedział z przyjacielem. Od wizyty jego mamy minął jakiś tydzień, a on czuł, jak jego relacja z jego mężem bardziej się rozpada, niż polepsza. - Odkąd moja mama do nas przyjechała, George śpi na kanapie i w ogóle się do mnie nie odzywa. - dopowiedział, a następnie upił łyk piwa z kufla, który stał na stoliku przed nimi. 

 - Rozwiń wydarzenia i wszystko. - odpowiedział jego przyjaciel, także zabierając szklankę ze swoim napojem ze stołu. On postawił na napój bezalkoholowy, więc teraz sączył powoli colę zero. 

- Moja ukochana mamusia, twoja loszka, stwierdziła, że wpadnie z wizytą. Wszystko przez cały jej pobyt było okej, ale jak pojechała, to George nagle zaczął mnie unikać. Nasza relacja naprawdę się ostatnio polepszyła, nawet się całowaliśmy, więc myślałem, że teraz będzie tylko lepiej. Ale jednak teraz śpi na kanapie, w ogóle się do mnie nie odzywa, jak chce go przytulić lub po prostu spędzić miło czas to albo ucieka, albo znajduje wymówkę. - opowiedział, zaraz po tym odchylając głowę do tyłu. 

- Okej, a teraz. Palnąłeś coś głupiego podczas jej pobytu? - spytał, na co blondyn popatrzył na niego lekko zmieszany. 

- Raczej nie. - odpowiedział niepewnie, ale mimo to przeskanował całe spotkanie jeszcze raz. Ale w ten w jego głowie pojawiło się jedno zdanie na które przeklął głośno. 

"- Mamo, zachowujemy się tak jak normalnie gdyby ciebie tu nie było. Nie mówimy do siebie pieszczotliwie, bo nie jesteśmy w żadnej relacji. -"

- Kurwa oczywiście, że palnąłem. - powiedział ponownie blondyn, uderzając dłonią w blat, który na szczęście to przeżył. 

- Zacytuj. - odpowiedział brunet, dokładnie obserwując zachowanie swojego przyjaciela. 

- Nie mówimy do siebie pieszczotliwie, bo nie jesteśmy w żadnej relacji. - powiedział, dając nacisk na ostatnie słowa. 

- Jak musiał to odebrać? - spytał retorycznie brunet, bawiąc się już pusta szklanką. 

- Okropnie bo spaliśmy razem, przytulając się w nocy, po tym jak się całowaliśmy. - odpowiedział blondyn, będąc wkurwionym na samego siebie. 

- Nagroda naczelnego debila roku wędruje do Clay'a. - powiedział brunet, a następnie zaklaskał w dłonie aby za imitować oklaski. 

Minęła chwila zanim blondyn zdał sobie sprawę z naprawdę istotnej rzeczy. Zerwał się nagle z miejsca, wybiegając z lokalu zostawiając wszystkie rzeczy jakie wyciągnął kiedykolwiek. Sprintem zaczął biec w kierunku ich osiedla, obwiniając się za każdą zmarnowaną wcześniej sekundę. W jego oczach pojawiły się łzy, kiedy jego umysł zaczął podsyłać mu naprawdę niepokojące obrazy. Nie wiedział, czy brunet nie leżał teraz w kałuży krwi w ich mieszkaniu, powoli umierając. Albo czy nie wisiał na którymś z ich żyrandoli. Błagał w myślach aby, żadna z tych myśli się nie spełniła, a chłopak po prostu siedzi na kanapie oglądając swój ulubiony serial. Już raz George prawie umarł z jego winy i naprawdę był głupcem, że pozwolił aby znowu dać mu szansę na zrobienie sobie czegoś.  

Zanim dobiegł na ich osiedle, minęło co najmniej piętnaście minut, jednak blondyn, dziękując za to, że prawie przez całe życie biega, szybko przeskakując co dwa stopnie, wspiął się na odpowiednie piętro, a następnie zadzwonił dzwonkiem do drzwi, równocześnie szukając kluczy. Każda sekunda powodowała u niego coraz to większy ból serca oraz strach o bruneta. Kiedy po niecałej minucie wyciągnął z kieszeni swoje klucze i z ich pomocą otworzył drzwi, od razu rozglądając się po mieszkaniu. 

- George, gdzie jesteś? - spytał, wręcz gorączkowo przeszukując mieszkanie. 

Łazienka, salon i ich garderoba była pusta. Na chwile stanął na środku głównego pomieszczenia, kucając kiedy jego nogi całkowicie zmiękły, zaraz po tym pozwalając aby łzy spłynęły po jego policzkach. Nie zdążył. 

- Clay? - spytał zaspany głos, na którego dźwięk podniósł się gwałtownie, od razu idąc do niego. 

- George - wyszeptał zaraz po tym, przytulając go mocno. Pozwolił aby jego łzy, zmoczyły koszulkę niższego. 

- Coś się stało? - spytał niepewnie brunet, także obejmując wyższego. 

- Przepraszam, tak bardzo przepraszam George. - odpowiedział blondyn, nadal nie puszczając chłopaka. Dla George'a wyglądało to, jakby blondyn miał początek czegoś na wzór ataku paniki, jednak nie był do końca pewien. Postanowił jednak pomóc mu się chociaż w małym stopniu uspokoić i tak też zrobił zaraz po tym kładąc jedną ze swoim dłoni na głowie blondyna. 

- Clay, nie płacz juz proszę. - powiedział cicho, przeczesując jego włosy. 

- Przepraszam. - usłyszał ponownie, na co odsunął się od niego lekko, patrząc w oczy blondyna. 

- Za co mnie przepraszasz, Clay? - spytał, kładąc swoje dłonie na policzkach wyższego. 

- Za to, co powiedziałem przy mamie. Nie miałem tego na myśli, mówiąc, że nie ma między nami żadnej relacji. Chce mieć z tobą relacje, jakąkolwiek. - odpowiedział, blondyn także patrząc w oczy bruneta. 

- Możemy zaraz sobie wszystko wyjaśnić, ale najpierw uspokój się i przestań płakać prosze, nigdy cię nie widziałem w tak złym stanie. Zrobię ci melisy i porozmawiamy okej? - poprosił błagalnie brunet, idąc z blondynem na kanapie, na której ten usiadł przy okazji, biorąc z pudełka jedną chusteczkę i z jej pomocą wycierając łzy. Minęło jakieś pięć minut zanim blondyn uspokoił sie na tyle aby mógł w miarę zwięźle mówić. A kiedy brunet wrócił z wcześniej wspomnianą herbatą w dłoni, odkładając ją na stół przez nimi, a samemu siadając na miejscu obok. 

- Kiedy powiedziałem to, nie miałem na myśli tego, że nic pomiędzy nami nie ma, tylko że nie jesteśmy w takiej relacji aby się tak do siebie zwracać. W tamtym dniu chciałem z tobą porozmawiać na temat nas ale chyba już za późno na cokolwiek. - powiedział blondyn, najpierw patrząc na bruneta, a kończąc zdanie, patrząc w swoje spodnie. Wiedział, że szanse na cokolwiek z brunetem dla niego teraz sa niższe niż zerowe i nie chciał tego kryć. Usłyszał, jak jego mąż wzdycha ciężko, a chwilę później poczuł, jak ten siada na jego kolanach, ponownie chwytając jego twarz w swoje dłonie, tym samym nakierowywując jego wzrok na siebie. 

- Przyznam, zabolały mnie twoje słowa i to bardzo, ale nie ukrywam, że nadal chciałbym mieć z tobą, jakąś głębsza można by rzec relację. - odpowiedział, patrząc na blondyna z lekkim uśmiechem. 

- Chciałbyś? - wyszeptał blondyn, a chwile później na jego ustach pojawiły sie te bruneta, całując je szybko. 

- Taka odpowiedź wystarcza? - spytał cicho, opierając ich czoła o siebie, kiedy patrzyli sobie w oczy. Blondyn natomiast uśmiechnął się delikatnie, a następnie pocałował usta swojego ukochanego


✅That's his fault! // Dreamnotfound [zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz