Chapter 35 - Marriage

3.9K 382 951
                                    

Od ich pierwszej nocy minął miesiąc podczas którego para spędzała szczęśliwie wszystkie chwile. Pomimo tego, że oboje pracowali, potrafili spędzić wieczorem lub wczesnym porankiem wspólne te kilka, lub kilkanaście minut. Kilka dni temu była także rocznica śmierci matki bruneta więc razem pojechali na jej grób, a weekend będący zaraz po tym dniu, spędzili u rodziców blondyna. Wszystko układało się wręcz idealnie, więc nie spodziewali się, że cokolwiek teraz niszczy to co budowali. Jednak zawsze musi zdarzyć się taka rzecz która natychmiast wszystko zniszczy. Już miesiąc temu dostali od Nicka informacje, że jeśli chcą mogą się rozejść bo ich kontrakt sie skończył, jednak oboje wspólnie podjęli decyzję, że chcą razem zostać. Ustalili więc z prowadzącym, że sami zaczną płacić rachunki za apartament, ale zostaną w nim. 

Tego dnia Clay musiał niestety pójść do swojego salonu, ponieważ klientów było zbyt dużo aby mógł sobie odpuścić dzisiejszy dzień i z tej okazji niższy postanowił posprzątać ich mieszkanie aby mieć wolny weekend. Zaczął więc od kuchni, w której umył blaty oraz posprzątał półki, oraz uzupełnił rzeczy których im brakowało. Później przeszedł do łazienki, gdzie zrobił tak zwany "deep cleaning" ich wanny z hydromasarzem z której zdarzyło im sie parę razy skorzystać. Kiedy już to było wyczyszczone, zajął się ich salonem, w którym miał jedynie do wytarcie kilka mebli, oraz telewizor. Usiadł więc przed ich szafką AGD, a następnie zaczął wyciągać rzeczy swojego męża ze środka. Na samym spodzie szuflady była biała teczka, która brunet niepewnie wyjął. Była bardzo lekka oraz nie miała na sobie żadnych napisów, co jedynie bardziej zainteresowało chłopaka. Ostrożnie otworzył ją, a następnie upuścił z dłoni po przeczytaniu pogrubionego tekstu na samym środku strony. 

"Zaświadczenie o rozejściu sie pary po zakończonym czasie trwania programu" 

"Na mocy tego dokumentu ja, Clayton Manhunt wyrażam chęć do odejścia od partnera w programi po czasie trzydziestu tygodni. Rozstanie nastapi kiedy oboje podpiszą ten dokument."

"Podpisano przez: Clayton Manhunt w dniu 16.09.20XX"

Dzisiaj był maj, a ślub i wszystkie związane z tym papiery podpisali trzynastego września. Czyli już trzy dni po ich ślubie blondyn podpisał papiery, dzięki którym mógł odejść od niego. Brytyjczyk szybko, odłożył papier razem z teczką na stół i szybko pobiegł po schodach do ich sypialni. Wyciągnął spod łóżka swoją walizkę i spakował do niej wszystkie swoje rzeczy, pozwalając swoim łzą spływać po ich policzkach. Nie potrzebował dużo czasu aby się spakować, więc po niecałych dziesięciu minutach zniósł swój bagaż na parter. Zabrał resztę rzeczy, łącznie z pechową teczką i wyszedł z ich wspólnego mieszkania. Podszedł do jednej ze stojącej na zajezdni na ich osiedlu taksówek i zapukał lekko w szybę aby zwrócić na siebie uwagę kierowcy. Ten wyszedł z samochodu, od razu podchodząc do chłopaka. 

- Pomóc ci? - spytał młodzieniec, który był kierowcą. Był niższy od Brytyjczyka i miał na sobie ciemnoniebieską bluzę, oraz tego samego koloru czapkę typu beanie. Brunet pokiwał głową, wycierając jeszcze dłonią, oraz kawałkiem rękawa mokre policzki. Drugi podał mu wymownie chusteczkę, a następnie zajął się spakowaniem walizki do bagażnika.

- Czy jest możliwość abym siedział z przodu? - spytał cicho George, patrząc na kierowcę smutnym wzrokiem. Ten również popatrzył na niego, a następnie z lekkim uśmiechem pokiwał głową, pozwalając mu na to. Razem wsiedli do samochodu, a brunet podał mężczyźnie obok siebie swój stary adres, gdzie planował zostawić walizkę z rzeczami. Pierwsze minuty trasy spędzili w ciszy, którą postanowił przerwać kierowca. 

- Coś się stało? - spytał delikatnie, niższy patrząc przelotnie na pasażera obok. 

- Dowiedziałem sie czegoś, co nie powinienem o ukochanym. - odpowiedział jedynie Brytyjczyk, patrząc za okno na budynki obok których przejeżdżali. 

- Oh, przywal mu, jak go spotkasz, taka rada. - powiedział na pocieszenie kierowca, co rozbawiło delikatnie siedzącego obok chłopaka. Nie minęło więcej niż pięć minut, kiedy dojechali pod odpowiedni blok. 

- Mógłby pan tutaj poczekać, potrzebuje pojechać jeszcze w jedno miejsce, a chciałem tutaj tylko tę walizkę zostawić. - spytał, sięgając dłonią do klamki aby wysiąść z pojazdu. 

- Jasne, pomóc ci z nią? Była bardzo ciężka. - zaproponował, zaraz po tym wysiadając z samochodu tak jak brunet. 

Razem zanieśli walizkę na odpowiednie piętro, a następnie ruszyli w dalszą podróż tym razem prosto do studia tatuażu jego za niedługo już byłego męża. Biała teczka która zmieniła wszystko leżała teraz na jego kolanach. Na szczęście nie trwało to zbyt długo i po niecałych dziesięciu minutach masażysta wysiadł pod dobrze znanym mu budynkiem. Swoja kartą zapłacił za przejazd, a następnie pożegnał się z miłym kierowcą. Pewnym krokiem wszedł do głównego pomieszczenia, gdzie siedział i prowadzący i jego mąż, który na widok swojego ukochanego podniósł się z siedzenia, chcąc do niego podejść. 

- Stój tam, jestem tutaj tylko na chwilę. - powiedział, na co wyższy zatrzymał się w pół kroku. 

- Cos się stało? - spytał niepewny blondyn, patrząc na swojego męża. 

- Nic ważnego, Nick masz może długopis? - spytał, patrząc na drugiego znajomego mu chłopaka, który wyciągnął z kieszeni kurtki, długopis. Niższy odebrał go, a następnie wyciągnął kartkę z teczki, dając ja na blat. Szybko podpisał się w odpowiednim miejscu, a następnie zdjął z palca swoją obrączkę, kładąc ją na papierze. - Także, od dzisiaj nie jesteśmy już małżeństwem. - powiedział, a następnie odwrócił się aby wyjść, jednak przeszkodził mu w tym blondyn który chwycił jego dłoń, zatrzymując go. 

- Czekaj, o co chodzi? Czemu nim nie jesteśmy? Przecież zdecydowaliśmy, że nie popiszemy umowy. - odpowiedział, patrząc na niego niezrozumiale. 

- Już wcześniej się zgodziłes aby zerwać kontakt. Teraz tylko ja potwierdziłem. - powiedział, a następnie spróbował się wyrwać, jednak mocny uścisk blondyna mu na to nie pozwolił. - Puszczaj mnie. Znowu cos przede mną ukryłeś, mimo że obiecałeś. Nie ufam ci już Clay i chce to zakończyć teraz w tym momencie. - dopowiedział, na co blondyn juz delikatnie zły, przygwoździł go do ściany tak aby nie mógł się dalej wyrywać. 

- Zamknij się choć raz abym mógł- zaczął mówić, jednak przerwał mu brunet, odpychając go mocno od siebie. 

- Tak? Myślałem, że lubisz kiedy moje usta są szeroko otwarte. - powiedział, z lekkim, złośliwym uśmiechem, na co blondyn stanął na chwilę jak wryty, nie mogąc uwierzyć w słowa bruneta. - To koniec. Nie dzwoń do mnie ani nie pisz, a tym bardziej mnie nie szukaj. - dopowiedział, a następnie wyszedł z budynku, trzaskając za sobą drzwiami. 

Szedł ulicą pozwalając aby łzy spłynęły po jego policzkach. Nie rozumiał czemu ponownie jego ukochany, zataił coś przed nim, jednak wiedział, że teraz potrzebował zmiany. Wybrał więc numer do swojej przyjaciółki, która znał jeszcze z dziecięcych lat i na szczęście ich kontakt pomimo odległości dzielącej ich nie za bardzo sie urwał. 

- Rebecca? Mam do ciebie dobrą wiadomość. Chyba odwiedzę cię na dłużej. 

✅That's his fault! // Dreamnotfound [zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz