Chapter 29 - I'm hopeless

3.3K 413 707
                                    

Siedemdziesiąt dwie godziny. 

Dokładnie tyle już ukochani Clay'a byli nieprzytomni, będąc pod obserwacją w szpitalnej sali. Po jego lewej stronie leżała jego siostra której stan obecnie był bardziej stabilny niż stan psychiczny siedzącego obok niego chłopaka. Jej włosy rozpuszczone leżały na poduszce oraz ramionach, wyglądając na lekko tłuste przez wcześniejszą niechcianą kąpiel w jeziorze. Na twarzy miała maseczkę która pomagała jej oddychać, a do jej ręki była podpięta kroplówka z wszystkimi potrzebnymi jej wartościami odżywczymi czy innymi zdrowymi rzeczami. Jej skóra była w lekko szarawym kolorze, a na dłoniach popękana w kilku miejscach przez odmrożenia. 

Po jego prawej za to leżał jego mąż, z którym było gorzej. Pomimo podania leków, bardzo wysoka gorączka nadal nie spadała, a jedynie udało sie lekarza im ja obniżyć o całe 0,4 stopnia. Jego włosy lepiły się do jego czoła przez małą warstwę potu na nim, a na twarzy tak jak dziewczyna miał maskę i tak samo miał podpiętą kroplówkę. Z twarzy było widać, że straszy, o wiele bardziej się męczy pomimo bycia nieprzytomnym. 

Pomiędzy nimi na niezbyt wygodnym krzesełku siedział blondyn, wyglądający chyba najgorzej z nich wszystkich. Miał na sobie przepocony T-shirt, luźne także przepocone dresy, mocne worki pod oczami oraz przetłuszczone włosy. Od kiedy poszkodowani zostali przyjęci do sali, nie wychodził z niej. Do toalety chodził tylko wtedy kiedy przychodził do nich lekarz, albo ktoś z rodziny. W jego umyśle miał jedynie zdanie, że jeśli ich teraz zostawi, to odejdą, dlatego nie chciał nic robić. Po prostu siedział w ciszy, trzymając ich lekko ciepłe dłonie, oczekując aż, któreś otworzy oczy budząc się. 

- Clay, nadal tu siedzisz? - spytała rodzicielka blondyna, wchodząc do sali. Kiedy wychodziła wczoraj, blondyn siedział dokładnie w takiej samej pozycji jak teraz, więc szybko domyśliła się, że jej syn musiał spędzić w budynku kolejną dobę. - Jedź do domu odpocząć, wymęczysz się tutaj. - poprosiła, na co ten pokręcił lekko głowa, patrząc na nią z łzami w oczach. 

- Nie mogę mamo, stracę ich. - odpowiedział, słabym, zmęczonym głosem, na co mimowolnie w oczach kobiety pojawiły się łzy. Nigdy nie widziała syna w tak złym stanie i dla niej jako matki bolesne było oglądanie jej dzieci wyglądających tak biednie. Chciała im pomóc, jednak wiedziała, że nie ma jak. Przynajmniej w przypadku jej córki. Teraz musiała zając się blondynem, nawet jeśli wymagało to użycia siły. 

- Clay skrabie. - powiedziała, kucając przed nim, zaraz po tym kładąc opiekuńczo dłoń na jego udzie. - Zostanę z nimi, a ty wrócisz do domu i prześpisz się trochę. - dopowiedziała stanowczo, jednak blondyn ponownie pokręcił głową. 

- Nie mogę. - odpowiedział, a następnie spuścił głowę, chowając ją w swoich dłoniach. Wiedział, że jedynie nadzieja go w tym momencie trzymała przytomnego, jednak ta z każdą kolejną godziną odchodziła, powodując u niego jedynie większy smutek. 

- Idź, ojciec czeka na korytarzu, prześpisz się i wrócisz tu bardziej żywy. - ponownie powiedziała stanowczo, a następnie wręcz siłą wyciągnęła ledwo żywego syna z sali. Jego ojciec po sobaczeniu, że jego pierworodny syn nie potrafił stać sam na nogach, od razu podszedł do niego, opierając go o siebie. 

- Clay, coś ty z sobą zrobił, wyglądasz gorzej niż roczny trup. - usłyszał od ojca, który powoli szedł z nim do windy dzięki której mogli zjechać na parking. Razem po piętnastu minutach finalnie znaleźli się w ich domu, gdzie blondyn został natychmiastowo przetransportowany do swojego pokoju, a tam po położeniu się na swoim materacu od razu zasnął, licząc na to, że jak się obudzi, jego ukochani będą już przytomni. 

~~~

Kiedy George obudził się, czuł się gorzej niż kiedykolwiek w swoim życiu. Gardło bolało go niemożliwie, było mu gorąco, a dodatkowo nie widział który mają dzień czy przynajmniej część dnia. Wiedział jedynie, że był w szpitalu, ale poza tym nic więcej nie wiedział. Jęknął ciężko, czując, otaczający go ból ciała, a następnie przymknął oczy kiedy szpitalne światło było zdecydowanie za mocne. 

- George, cukiereczku mój, obudziłeś się wreszcie. - usłyszał znajomy głos matki swojego męża, na co obrócił nieznacznie głowę w jej kierunku. Kobieta nachylała się nad nim, głaszcząc delikatnie jego głowę. Jednak to, co wywołało u niego lekki szok to stojąca obok kobiety, matka chłopaka. 

- M-Mama - wyszeptał, patrząc raz to na jedną, a raz to na drugą kobietę. 

- Tak skarbie? -  odpowiedziały równocześnie, patrząc troskliwym spojrzeniem na bruneta, któremu zaczynało się kręcić coraz bardziej w głowie. Jego teściowa musiała się wyraźnie mocno zmartwić jego stanem, bo natychmiast pobiegła do wyjścia z sali, wołając lekarza. Druga kobieta za to nadal stała nad łóżkiem chłopaka, uśmiechając się do niego lekko. Chwilę póxniej wyciagneła ostrożnie do niego dłoń, poszerzając swój uśmiech. 

- Chodź ze mną skarbie. - powiedziała cicho, na co chłopak przymknął oczy nie mając siły aby utrzymać ich otwartych. 

- Znowu go tracimy. - usłyszał, a następnie jego świadomość znowu odeszła w zapomnienie. 

~~~

Kiedy Clay obudził się kilka godzin później, czuł się lepiej oraz czuł, że ma o wiele więcej energii niż wcześniej. Jeszcze na spokojnie wziął prysznic i przebrał się do nowych, świeżych ubrań, a następnie zszedł na parter gdzie chciał zjeść chociaż małą kanapkę. Spokojnie przygotował sobie jedzenia, aby po chwili zasiąść przy wyspie kuchennej chcąc ją zjeść. Przerwał mu jednak telefon od jego rodzicielki. Popatrzył na wyświetlać, jednak zawahał się przed naciśnięciem słuchawki. Co jeśli właśnie miała mu przekazać, że któreś z nich nie przeżyło? A co gorsza oboje żyją? Wziął więc głęboki wdech, a następnie odebrał słuchawkę, zaraz po tym przykładając urządzenie do ucha. 

- Halo? - spytał, zaciskając delikatnie dłoń na kubku z wodą. 

- Clay, przyjedź szybko tutaj. - powiedziała mocno zmartwiona kobieta, na co chłopak wstał gwałtownie, udając się do przedpokoju. 

- Co się stało?

- Twoja siostra się obudziła. - zaczęła, na co chłopak zatrzymał się, nie rozumiejąc, czemu miałby szybko tam przyjechać. 

- Ale to dobrze. Więc czemu ma przyjechać? - spytał, patrząc tępo w ścianę. 

- Z George'em jest jeszcze gorzej i lekarze go ratują. 


Co....?

✅That's his fault! // Dreamnotfound [zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz