2. Urok i bójka.

109 5 0
                                    

~Pov Seonghwa~

Nie powiem jej o tym kim jestem, nie teraz. Tak samo było 300 lat temu. Siostra i brat. Siostrę porwałem, brata zabili, a ja znowu byłem sam. Soo Jin ucieknie tak jak Jo Gi kiedy dowiedziała się, że porwał ją wampir. Nie powiem jej tego, mimo jej zapewnień, że nie ucieknie i tak to zrobi. Wampir nie zazna szczęścia... Jestem skazany na samotność. Patrzyłem jak wchodzi do mojego domu. Boi się mnie, a jednak nie ucieka. Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem do domu.

- Panie Hong! - zawołałem zamykając drzwi tarasowe. Odwróciłem się i zaraz pojawił się on.

- Słucham, Panie Park. - powiedział kłaniając się.

- Ty ją zaprowadziłeś do ogrodu?

- Pytała o to, więc ją zaprowadziłem. Przepraszam, jeśli nie mogłem.

- Dobrze zrobiłeś. - powiedziałem kładąc mu rękę na ramie. Ominąłem go i poszedłem do pokoju Soo Jin. Tylko ona i Hoshi tu śpią. Otworzyłem po cichu drzwi i wszedłem do środka. Stanąłem przy łóżku i patrzyłem jak spała. Odwróciła się przodem do mnie. Ładnie wygląda kiedy śpi. Zauważyłem, że zaciska ręce na pościeli i marszczy brwi przez sen. Czyżby śnił się jej koszmar? Mruczała coś czego nie mogłem w żaden sposób zrozumieć. Kucnąłem przy łóżku i przyłożyłem jej dłoń do czoła. Zaczęła się uśmiechać, no proszę, nie robiłem tego od dawna, ale nadal działa. Zabrałem dłoń i poprawiłem jej włosy. Podniosłem się i poszedłem do drzwi. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do siebie. Usiadłem na fotel, a chwile po tym usłyszałem pukanie. Hoshi.

- Panie Park, dzwonił Pan Kang. Mówił, że przyjdą tu jutro.

- Przyjdą? - mam nadzieję, że się przesłyszałem.

- Tak, przyjdzie Pan Kang i cała reszta.

- Panie Hong, mówiłeś, że musisz przejść się do swojego domu coś zabrać. - kiwnął głową. - W takim razie zabierzesz ze sobą Soo Jin. Doskonale wiesz jacy oni są. - powiedziałem łapiąc się za głowę. Jeszcze tego brakowało. Ja to ja, do mnie chyba się przyzwyczaiła. Ale oni? Osiem wampirów w jednym domu? Hoshi'ego znają, ale nie Soo Jin. Od razu by się na nią rzucili. Chociaż co ja im powiem, przecież poczują jej zapach. - W razie gdybyście przyszli kiedy jeszcze tu będą Soo Jin jest twoją wnuczką.

- A co...?

- Rzucę na nią urok, kiedy pstrykniesz palcami zadziała. - powiedziałem. - Mówił kiedy będą?

- Koło 12 powinni być. Pójdę już. Dobranoc, Panie Park. - powiedział i wyszedł. Całą noc zastanawiałem się czego oni ode mnie chcą, w międzyczasie nałożyłem urok na dziewczynę. Rano koło godziny 10 wyszedłem na śniadanie. Usiadłem w jadalni w tym samym czasie kiedy Soo Jin przyszła. Uśmiechała się. Usiadła naprzeciwko mnie i powiedziała.

- Mam nadzieję, że tym razem nie masz dla mnie jakichś nowych wiadomości i nie ucieknę. - spuściłem głowę i zaśmiałem się cicho.

- Nie tym razem. Pójdziesz z Panem Hong'iem do jego domu, pomożesz mu tam. - powiedziałem i pstryknąłem palcami. - Pomożesz dziadkowi, prawda?

- Oczywiście, że pomogę dziadkowi, Panie Park.

- Dobrze w takim razie jedzmy już. - powiedziałem. Kiedy skończyliśmy jeść powiedziałem. - W pokoju czekają na ciebie nowe ubrania. Przebierz się w nie i możecie iść. - powiedziałem. Soo Jin wstała od stołu, ukłoniła się i poszła na górę do pokoju. - Panie Hong. - zawołałem, a on przyszedł zaraz po tym. - Za chwilę Soo Jin zejdzie na dół i możecie iść.

- Oczywiście, Panie Park. Pójdę założyć płacz w takim razie. - powiedział i ukłonił się. Po jakichś 10 minutach oboje wyszli. Do domu Hoshi'ego jest trochę drogi, więc tak szybko nie wrócą. O 11:48 usłyszałem pukanie. Wstałem z kanapy i poszedłem otworzyć drzwi. Za nimi zobaczyłem całą tą zgraję na przodzie z Hongjoong'iem.

- A co to za niespodzianka. Seonghwa otworzył drzwi zamiast Hoshi'ego. - odezwał się Yunho.

- Żadna niespodzianka, otworzyłem, bo niedawno Hoshi wyszedł. - powiedziałem przepuszczając ich w drzwiach.

- Seonghwa sprowadziłeś człowieka do domu? - zapytał San.

- Też to czujecie? Tu był ktoś jeszcze niż Hoshi. - odezwał się Wooyoung. Wszyscy spojrzeli na mnie.

- Nic dziwnego. Zamin Hoshi wyszedł przyszła tu jego wnuczka. Poprosił ją o pomoc, bo miał coś zabrać od siebie i tu przynieść. Wiecie jaki on jest. - powiedziałem przechodząc między nimi i poszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie, a oni zaraz po mnie.

- Ładna jest chociaż? - zapytał Hongjoong. Ten jak zawsze o jednym.

- Czy ja wiem? Dla mnie może być ładna, dla ciebie niekoniecznie.

- Hwaseong* wiesz, że mamy podobny gust.

- To bez znaczenia. Dobra co chcecie, że tu przyszliście?

- A to musi być powód żeby odwiedzić starego przyjaciela? - zapytał Yeosang. No i tak zaczęliśmy wspominać dawne czasy. Rozmawialiśmy tak długo, że Hoshi razem z Soo Jin wrócili.

- Dzień dobry, a w zasadzie dobry wieczór. - usłyszałem Soo Jin. No ta zgraja to mogłaby ją spojrzeniem zjeść. Zwłaszcza Hongjoong. Tak patrząc na niego mógłbym stwierdzić, że już rozbierał ją wzrokiem.

- Soo Jin, pomogłabyś mi?

- Tak, już idę dziadku. - powiedziała. Ukłoniła się szybko i zniknęła.

- I niby ona nie jest ładna? Seonghwa ty się cieszyć powinieneś. Może w końcu sam nie będziesz.

- Bardzo śmieszne, tylko, że ona nie wie kim jestem. Hoshi pracuje dla mnie od lat, tylko on wie.

- To kiepsko. - skomentował Mingi. - Powiedz jej o tym.

- Genialny pomysł, wiesz? Szkoda, że ja na to nie wpadłem. Kretynie ty myślisz, że nie chciałem?! Ty myślisz, że ona mi w to uwierzy?! - podniosłem głos. - Albo mnie wyśmieje albo ucieknie i jej więcej nie zobaczę. Ty pomyśl zanim coś powiesz.

- Dobra, chłopaki zasiedzieliśmy się. - powiedział Jongho. - Zwijamy się. - powiedział i wszyscy wstaliśmy z kanapy. Poszliśmy do drzwi, a oni wyszli. Same kłopoty z nimi. Pstryknąłem palcami kiedy zauważyłem Soo Jin. Wyszła do ogrodu. Sprawdziłem co przyniósł Hoshi i poszedłem za nią. I dobrze, że to zrobiłem. Hongjoong był z nią w ogrodzie. Soo Jin próbowała go od siebie odepchnąć, ale jej nie wychodziło. Tempem wampirów dobiegłem do nich i odepchnąłem od niej Hongjoong'a.

- Soo Jin do domu. Już! - krzyknąłem kiedy nadal stała w miejscu. Szybkim krokiem poszła do domu. - Czego tu ty jeszcze chcesz?! Czego chciałeś od niej?! - krzyczałem na niego. Ten tylko bezczelnie się uśmiechał.

- Pyskata ta twoja Soo Jin. Byłaby z niej niezła wampirzyca.

- Trzymaj się od niej z daleka, Joong!

- A to niby czemu? Zrobisz mi coś?

- To ci zrobię już teraz! - krzyknąłem i uderzyłem go z pięści w nos. Złapał się za bolące miejsce i odszedł kawałek w tył. Kiedy odsunął rękę i złapał równowagę sam się na mnie rzucił. Oboje za każdym razem trafiliśmy w inne miejsce. Byłoby tak dłużej gdyby nie pojawili się Yunho i Yeosang i nas nie rozdzielili.

- Dosyć tego, chłopaki! Spokój! Hongjoong idziemy, już! - krzyczał Yunho.

- Wybacz nam jego zachowanie, Seonghwa. Już idziemy. - powiedział Yeosang. Cała trójka zniknęła, a ja wróciłem na chwiejnych nogach do domu. Zamknąłem drzwi tarasowe i usiadłem na kanapie w salonie.

- Matko, Seonghwa! - usłyszałem Soo Jin. Zaraz po tym kucała przede mną. - Co on ci zrobił?

- Nic mi nie jest.

- Nie kłam, Seonghwa przecież widzę.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hwaseong - pseudonim Seonghwy, znaczy Mars. 

Hejo! Jak wam się podoba? Jak myślicie co Hongjoong chciał od Soo Jin?  

안녕, Tori. 

Zrozumieć śmierć. | Park SeonghwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz