9. Czas zrozumieć.

95 3 0
                                    

~Pov Seonghwa~

Razem z Soo Jin trwamy przy sobie ponad 200 lat. W 2041 zmarł Hoshi, jedyna osoba z rodziny Soo Jin. Odnalazła dziadka tylko na 20 lat, przykre. I dla mnie i dla niej. Moja i Soo Jin historia nadal się toczyła, a nasza miłość z kolejnymi latami rosła. W międzyczasie zdążyliśmy wziąć ślub. Nikt z nas nie spodziewał się tego co miało nadejść. Soo Jin wyszła na polowanie, a ja zostałem w domu z Yu Ri. Kim jest Yu Ri? To moja i Soo Jin córka. Urodziła się 40 lat temu, mimo tego wygląda jak 4-letnie dziecko. Dochodziła godzina 23. Yu Ri spała, - tak dziecko wampira do 150 roku życia śpi - a Soo Jin nadal nie było. Kiedy chciałem wyjść i ją poszukać, usłyszałem otwieranie drzwi. To nie była Soo Jin tylko San i Wooyoung.

- Co tu robicie? Wybaczcie, ale nie mam czasu, muszę poszukać Soo Jin.

- Nie znajdziesz jej. - powiedział San. - W lesie jej nie ma, jest u nas.

- Co? Po co ona tam poszła?

- No właściwie nie przyszła, tylko... My ją zabraliśmy z lasu do nas.

- Nie rozumiem...

- Woo, zastań z Yu Ri. A ty chodź ze mną. - pobiegliśmy z San'em do domu chłopaków. Przed drzwiami San powiedział. - Przykro mi, Hwaseong... - wtedy nie rozumiałem. Zrozumiałem kiedy wszedłem z nim do salonu. Na kanapie leżała Soo Jin. Wszyscy patrzyli na mnie ze smutkiem w oczach. Wtedy zrozumiałem. Moja żona, moja Soo Jin, nie żyje. Wtedy, kiedy zamieniłem ją w wampira mogło być tak samo. Obraz przed oczami robił się niewyraźny przez łzy.

- To niemożliwe. - powtarzałem pod nosem. Nawet nie wiem kiedy zostałem w pokoju z Jongho.

- Seonghwa. - powiedział, spojrzałem na niego. - Nie wiem czy powinienem ci to mówić, bo możesz się bardziej załamać.

- Mów, Jongho. Już chyba nic mnie bardziej nie zaboli.

- Soo Jin... - Zamilkł na chwile. - Była w ciąży. Kiedy San i Woo ją tu przynieśli od razu poszli po mnie. Wchodząc tu słyszałem jeszcze ciche bicie serca. Kiedy byłem przy niej na tyle blisko, wiedziałem, że nosiła w sobie twoje dziecko. Dokładniej syna.

- On... Mój nienarodzony syn, on jeszcze żyje? - zapytałem z nadzieją. Jongho odwrócił głowę i uśmiechnął się lekko.

- Jeszcze tak. - czyli można by go wyjąć przez cesarkę? ~ pomyślałem. - Jesteś tego pewien? - zapytał. Pokiwałem lekko głową. - Mogę to zrobić, ale będzie musiał zostać tutaj przez jakiś tydzień. Będzie wcześniakiem, więc inkubator dla dzieci będzie jego tymczasowym domem. Potem będziesz mógł go zabrać do siebie.

- Rozumiem. - powiedziałem. Zaraz po tym zabraliśmy Soo Jin do gabinetu Jongho. Tam zrobił nacięcie na jej brzuchu i wyciągnął Yong Rim. Soo Jin i ja chcieliśmy tak nazwać naszego syna. Po ~ jak się okazało ~ 2 tygodniach mogłem zabrać go do domu. Musiałem zrozumieć śmierć mojej żony. Musiałem się z tym pogodzić i żyć dla naszych dzieci.

~Pov Soo Jin~

Wyszłam na polowanie. Chciałam pomyśleć nad tym czego się dzisiaj dowiedziałam. Od kilku tygodni źle się czułam, miałam lekkie wahania nastroju, ale starałam się to ukryć przed Seonghwą. Zrobiłam test ciążowy, który okazał się pozytywny dlatego wyszłam na polowanie. Biegłam i biegłam. Upolowałam sarnę i kiedy chciałam wracać usłyszałam.

- Seonghwa zapłaci za to co zrobił! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Później czułam tylko jak uchodzi ze mnie życie. Ze mnie i mojego dziecka. Zamknęłam oczy, byłam gotowa na koniec, który nadszedł po kilku minutach.

~Pov ?~

Seonghwa razem z tymi swoimi wampirami pozbawili mojego brata i siostrę życia. Od 200 lat planuję zemstę i w końcu nadszedł ten dzień. Wyszła na polowanie, idealna chwila zwłaszcza, że jest sama. Biegłam w bezpiecznej odległości za nią. Kiedy w końcu coś upolowała, wiedziałam, że to jest ten moment.

- Seonghwa zapłaci za to co zrobił! - krzyknęłam i zanurzyłam w jej szyi kły. Może być wampirem, ale wampir bez reszty krwi w ciele nie przeżyje. Kiedy skończyłam tak zwana Soo Jin upadła na ziemię martwa. Zemsta dokonana, a teraz biec jak najdalej, żeby mnie nie znaleźli. Biegłam, aż na coś wpadłam.

- Oj ty chcesz dołączyć do siostry i brata, La Ha. - powiedział jeden z wampirów Seonghwy. Odwróciłam się, ale na próżno. Oni byli dookoła mnie. Oko za oko, ząb za ząb, życie za życie. Zabili mnie, ale przynajmniej pomściłam rodzeństwo.

~Pov Hongjoong~

Razem z chłopakami byliśmy na polowaniu. Jongho został w domu, bo był wcześniej na polowaniu. Usłyszeliśmy krzyk La Hy. Najmłodszej z rodzeństwa, które kiedyś porwało Soo Jin. Dowiedziałem się o tym jak zwykle ostatni! Pobiegliśmy w miejsce, z którego dobiegł krzyk. Na miejscu zastaliśmy jedynie Soo Jin leżącą na ziemi. Yeosang podszedł do niej i chwile później powiedział.

- Cholerna dziewucha! San, Wooyoung zabierzcie ją do nas. Reszta, idziemy po nią.

- A co się właściwie stało? - usłyszeliśmy Mingi'ego.

- Zabiła ją. Wyssała z niej resztę krwi. Może Jongho powie coś więcej, a teraz chodźmy. - zaczęliśmy biec za jej zapachem. Ja biegłem na czele, jestem najlepszym tropicielem z nas wszystkich. Jest, mamy ją.

- Oj ty chcesz dołączyć do siostry i brata, La Ha. - powiedział Yunho, na którego wpadła, Chciała uciec, ale nie miała jak. Była otoczona z każdej strony. Pozbawienie jej życia nie było trudne, wręcz banalne. Po wszystkim wróciliśmy do domu. Będąc w domu czekaliśmy, aż Jonhgo coś powie. Ale to co powiedział...

- Ona była w ciąży. San i Wooyoung poszli do Seonghwy. San z nim niedługo tu będą. - po chwili obaj weszli do salonu. Zostawiliśmy Seonghwę i Jongho samych.

Minęło 100 lat. Seonghwa dobrze sobie radzi będąc samotnym ojcem. Yu Ri i Yong Rim pytają o Soo Jin. Nie ma się co dziwić. Yu Ri miała tylko 40 lat, a Yong Rim nadal był w niej. Pewnego dnia wszyscy siedzieliśmy u Seonghwy w ogrodzie. Dzieciaki bawiły się między kwiatami i drzewami. My rozmawialiśmy na różne tematy. Po pewnym czasie Yu Ri i Yong Rim zaczęli milczeć. Wszyscy na nich spojrzeliśmy. Oboje patrzyli gdzieś między drzewa w lesie. Patrzyliśmy raz na dzieci, raz na las. Nic tam nie było, więc na co się patrzyły? Po pewnym czasie to na co się patrzyły zaczęło poruszać się między drzewami, aż w końcu się zatrzymało przed lasem. Tym czymś okazała się być dusza Soo Jin! Duch ukłonił się, a zaraz po tym obok niej pojawiły się jeszcze 4 inne. Jej matka, ojciec, Hoshi i jego żona. Każde z nich zaczęło iść do lasu, w którym znikało. Jednak nie Soo Jin. Ona podchodziła do Yu Ri i Yong Rim'a. Kucnęła przed nimi, powiedziała coś i uśmiechnęła się. Podniosła się i uśmiechnęła w naszą stronę. Zaraz po tym odeszła w stronę lasu. Zanim jednak tam weszła odwróciła się i uśmiechnięta pomachała nam na pożegnanie. W lesie zniknęła tak jak wcześniej jej rodzina. Nie zwróciłem uwagi kiedy Yu Ri i Yong Rim podeszli do Seonghwy. Oboje go przytulili, a Yu Ri powiedziała.

- To od mamy, tato. - kiedy Seonghwa to usłyszał, kucnął przed nimi i też ich przytulił. Od tego momentu Soo Jin pokazywała się kilka razy do roku. Przez to wszyscy myśleliśmy, że nadal jest z nami. Nawet w te dni kiedy jej nie było mogliśmy wyczuć jej obecność w domu Seonghwy. Jakby ona zawsze tam była. Czasami zdawało nam się, że słyszymy jej śmiech, chociaż kto wie czy tak nie było naprawdę.

Osoby, które kochaliśmy całym sobą zawsze zostaną w naszej pamięci. Nie ważne jak daleko by nie były. To co uważamy za wyjątkowe już takie zostanie. Tak samo było w tej historii. Wampir, który zakochał się w ludzkiej kobiecie. W kobiecie, którą chciał chronić nawet za cenę własnego życia. W kobiecie, z którą miał dwójkę wspaniałych dzieci, które zawsze będą mu przypominać o ukochanej, którą zabrali za szybko. Nie ważne co by się działo, nie rezygnuj z czegoś lub kogoś kogo kochasz. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To już koniec mojej opowieści. Mam nadzieję, że miło wam się ją czytało. Mam nadzieję do zobaczenia. Na moim profilu znajdziecie jeszcze jedną książkę poświęconą Han'owi ze Stray Kids. 안녕, Tori.

Zrozumieć śmierć. | Park SeonghwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz