~Pov San~
Soo Jin długo nie wracała. Kiedy razem z Woo chcieliśmy sprawdzić czy coś się stało podeszła do nas jakaś kobieta z obsługi.
- Przepraszam Państwa. Jakaś kobieta prosiła aby Panom to przekazać. - powiedziała, dała nam kartkę i odeszła. "Seonghwa ma dziś stawić się sam w nocy w lesie przy starej ambonie. Jeśli nie ona umrze tak samo jak jej brat. Eun Ri, Dong Gun." Spojrzałem na Woo. Wstaliśmy szybko z miejsc i poszliśmy gdzieś w ustronne miejsce żeby zacząć biec do domu Seonghwy. Minęło może 5 minut i byliśmy na miejscu. Do domu Seonghwy wpadliśmy jak burza.
- Co wasza dwójka w tym momencie wyprawia? - zapytał wstając z kanapy.
- Nie gadaj tylko czytaj. - powiedziałem dając mu kartkę. Wziął ją ode mnie i przeczytał. O nie! Zdenerwowany Seonghwa to nic dobrego!
- San idziesz sprawdzić teren. - powiedział. Akcja ratunkowa czas start! - Wooyoung pójdziesz po Yunho i Yeosang'a. - razem z Woo wyszliśmy pośpiesznie z domu. Rozeszliśmy się. Stara ambona była trochę daleko od jego domu. Kiedy znalazłem się na miejscu po cichu zacząłem sprawdzać teren. Dookoła nie było nic oprócz starej chaty leśnika. Pewnie tam się ukryli. Nie podchodziłem tam, nie chciałem narazić naszej operacji na niepowodzenie. Sprawdziłem inną drogę dojścia tam, na całe szczęście taka była. Wróciłem do domu, gdzie już wszyscy byli.
- Wróciłeś wreszcie. - powiedział Woo.
- Dobra chłopaki. - zaczął Hwaseong. - Pójdziecie tam wcześniej ode mnie. San wiesz jak dotrzeć tam inną drogą żeby was nie zobaczyli?
- Znam. Sprawdziłem ją. Dotrzemy tam trochę później niż drogą, którą biegłem.
- Super. Yunho wy razem z Sanem zajmiecie się Dong Gun. Wooyoung ty z Yeosang'iem zajmiecie się Eum Ri. Ktoś zabierze stamtąd Soo Jin gdyby coś jej zrobili. Potrzebujemy kogoś, kto zapanuje nad pragnieniem.
- Może Jongho? On umie się powstrzymać. - powiedział Yunho.
- Dobra, leć po niego. - powiedział. Chwilę później Jongho był z nami.
- Po drodze wyjaśniłem mu o co chodzi. - powiedział.
- Okej, Jongho zabierzesz Soo Jin do pokoju, który ci zaraz pokaże. Trzymaj ją przy życiu tak długo, aż nie wrócę. - powiedział i poszedł z nim na górę. Czas strasznie nam się dłużył. Kiedy zbliżała się 23 usłyszeliśmy. - Chłopaki już czas. Jongho biegniesz ze mną. - powiedział. Wyruszyliśmy w czwórkę, wszyscy biegli za mną. Schowaliśmy się po drugiej stronie. Chwilę po nas pojawili się Dong Gun i Eun Ri z Soo Jin. Na Seonghwę nie czekaliśmy za długo.
- No prosze, prosze. Zobacz Soo Jin kto się pojawił. - zakpiła dziewczyna. Soo Jin spojrzała zmęczonym wzrokiem na Seonghwę. Co oni jej tam zrobili? Seonghwa nie wyglądał na zadowolonego.
- Czego chcecie?
- Twojej śmierci. - odpowiedział chłopak. - Albo ona zginie za ciebie. - dodał przykładając jej nóż do gardła.
- Łapy przy sobie. - powiedział przez zęby Seonghwa. Dong Gun tylko się zaśmiał. - Wypuśćcie ją, macie mnie.
- Może być? - zapytał dziewczynę. Ona jedynie kiwnęła głową. - Ale coś po sobie zostawimy. - powiedział szybko i wbił jej nóż w brzuch. Pchnął ją na bok i wtedy wkroczyliśmy.
- Jongho, zabierz ją! - krzyknął Yeosang. Szybko pozbawiliśmy ich drogi ucieczki. Jongho wziął Soo Jin na ręce i pobiegł z nią do domu. Bez żadnych skrupułów pozbawiliśmy ich "życia". Jak na wampiry coś nie umieli się nas pozbyć.
- Seonghwa, biegnij do niej. My się ich pozbędziemy. - powiedział Yeosang. Seonghwa kiwnął głową i zniknął. A oni, raczej ich resztki zostały spalone. Teraz tu już nie wstaną. Dobrze im tak. Po skończonej "robocie" pobiegliśmy do domu.
- I co z nią? - zapytałem Jongho kiedy wróciliśmy.
- Nie jest za dobrze. Ma krwotok wewnętrzny. Jeśli jej nie przemieni przeżyje może do jutra.
- Mówiłeś mu o tym? - zapytał Woo.
- Mówiłem, ale on się boi, że zamiast ją przemienić to ją zabije.
~Pov Seonghwa~
Do domu przybiegłem bardzo szybko. Wszedłem po schodach i prawie pobiegłem do pokoju Soo Jin. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem nie przypomną Soo Jin na łóżku, a obok łóżka Jongho.
- Co z nią? - zapytałem podchodząc do łóżka.
- Musisz ją przemienić. Jeśli tego nie zrobisz może przeżyć tylko do jutra. Ma krwotok wewnętrzny, nie powstrzymasz tego.
- Nie mogę, boję się, że ją tym zabiję.
- Gdybym był na twoim miejscu też bym się bał, że zabije kogoś kogo kocham. Ale jeśli tego nie zrobisz już jej nie zobaczysz, a tego chyba nie chcesz. Widzę jak bardzo ją kochasz i uwierz mi to jest najlepsze wyjście z tego wszystkiego. - powiedział wychodząc.
- I co ja mam teraz zrobić? - zapytałem łapiąc jej rękę. Przypomniałem sobie kiedy mnie złapała za rękę kiedy chciałem stąd wyjść. - Nie chcę cię krzywdzić, ale ten jeden raz będziesz musiała mi wybaczyć. Obiecuję, Soo Jin, to nie będzie bolało. - powiedziałem i nachyliłem się. Starałem się nie myśleć komu to robię i wbiłem jej kły w szyję. Usłyszałem przy uchu ciche mruknięcie. Odsunąłem się od niej. Spojrzałem na nią i wyszedłem z pokoju. Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie zrobiłem. Zszedłem na dół, gdzie okazało się, siedzieli chłopacy. Spojrzałem na Jongho.
- I? - usłyszałem.
- Zrobiłem to. - powiedziałem łamiącym się głosem.
- Przynajmniej wiemy, że przeżyje.
- Pamiętacie jak znaleźliśmy ją 21 lat temu w tym samochodzie? - zapytał nagle San. - Wczoraj mówiła coś w stylu 'czemu nie było mnie w tym samochodzie, kiedy moi rodzice zginęli? Nie miałabym problemów, miałabym spokój. Cholerne wampiry.' Najgorsze w tym jest to, że ona nawet tego nie pamiętała.
- Czemu o tym teraz mówisz? - zapytałem.
- Jej wzrok kiedy na ciebie patrzyła mówił jednoznacznie, że jest zmęczona. Najpierw myślałem, że coś jej zrobili, ale później skojarzyłem to z tym co powiedziała. Była zmęczona, ale nie tym, że coś jej zrobili, tylko tym wszystkim co się działo. Chciała umrzeć z rodzicami, ale przez to, że ją stamtąd zabraliśmy tak się nie stało. 21 lat po tym zdarzeniu dowiedziała, się, że Hoshi to jej dziadek, który ją oddał. Zakochała się w kimś, kto najpierw kazał ją oddać, później porwał, a na końcu okazał się być wampirem. Sama myśl o tym ją wykańczała. Ale nie do tego stopnia, że chciała umrzeć. Dobrze zrobiłeś, Seonghwa. - powiedział. Wszystko co powiedział miało jak największy sens. Wszystko było prawdą. Przez następne 3 dni Soo Jin się nie budziła. Mój jad powinien zadziałać od razu, ale tak się nie stało. Wooyoung, San, Jongho i ja wyszliśmy na polowanie. Yunho wyszedł przed nami żeby teraz zostać z Soo Jin. Na polowaniu zeszło nam około pół godziny. Na przywitanie od razu złe wieści.
- Nie ma jej. - powiedział Yunho kiedy weszliśmy.
- Jak to jej nie ma?! - krzyknąłem podchodząc do niego.
- Seonghwa. - zignorowałem głos San'a.
- Byłem u niej w pokoju i jej nie było.
- Seonghwa! - krzyknął. Odwróciłem się do niego.
- Co?! - krzyknąłem. San na mnie spojrzał, a później na drzwi tarasowe. Podszedłem do niego i zobaczyłem Soo Jin w ogrodzie. - Masz szczęście. - zwróciłem się do Yunho i wyszedłem do ogrodu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co tam ludziki? Dawno nic nie wrzuciłam. Najprawdopodobniej jutro bedzie kolejny rozdział! 안녕, Tori.
CZYTASZ
Zrozumieć śmierć. | Park Seonghwa
FanficMyślałam, że postacie z legend to jak sama nazwa mówi tylko legendy. Jednak w moim przypadku... Niby zwykły człowiek, tak tylko myślałam. Coś mi w nim nie pasowało, ale nie wiedziałam co, do czasu... Jestem Soo Jin, a ty przeżyjesz ze mną moją hist...