żarty

67 5 8
                                    


10. czerwca 2019

Kolejne dni nie były ani trochę lepsze – jedynym plusem było to, że nie śnił mi się Luca. Zamiast tego w snach widziałam zamazaną ciemną postać „żartownisia", który wysyłał mi coraz więcej kwiatów wraz jeszcze dziwniejszymi karteczkami, aż ten w końcu się ujawniał i za każdym razem kończyło się to dla mnie tragicznie i powodowało budzenie się z płaczem. Potem miałam problemy z ponownym zaśnięciem, co skutkowało moją mniejszą produktywnością i gorszym psychicznym samopoczuciem. Ale nie mogłam od teraz tak gdzieś uciec, żeby odsapnąć, choć tak bardzo tego chciałam i potrzebowałam.

Oliwy do ognia dołożyła dziś Beth, która w czasie lunchu zjawiła się z kolejnymi kwiatami do mnie.

- A co to za kwaśna minka? Jakbym ja dostawała takie kwiaty, to unosiłabym się ze szczęścia! - koleżanka z pracy spojrzała na mnie z nutą zazdrości w oczach, ale ja to kompletnie przemilczałam. Nie byłam chętna na zacieśnianie relacji w pracy – jest to miejsce, gdzie zarabiam pieniądze. A to, że robię to w sposób, w jaki lubię, nie zmienia podejścia, że mogłabym też mieć lepsze relacje ze współpracownikami.

Kobieta przekazała mi bukiet i bez słowa zniknęła mi z widoku. Na całe szczęście, bo nie chciałam jej odpowiadać, ani tym bardziej wdawać się w niepotrzebne dyskusje.

Obawiałam się, co tym razem znajdę na karteczce ukrytej pośród kwiatów. Dotychczasowe sny nie napawały optymizmem, że te żarty będą miały dobry finał...

„Widząc Cię taką zatroskaną, łamie mi się serce. Zrobiłbym naprawdę wiele, aby przywrócić na Twoją twarz taki uśmiech, jaki towarzyszył Ci w chwili naszego spotkania"

Poczułam się obserwowaną. Moje jedyne „podróże" odbywały się na trasie praca-dom, chyba ze dwa razy tylko zahaczyłam o pobliski supermarket. A tak to nigdzie indziej, nawet na spacery nie wychodziłam, maksymalnie już przed dom, żeby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza na naszej altance. Ktoś zainstalował tu ukrytą kamerę? Albo w domu? W moim samochodzie? Albo ktoś wysiadywał godzinami przed agencją i podążał za mną, gdy kończyłam pracę? Wiedział, gdzie mieszkam?

Czułam się z każdą chwilą tych myśli coraz bardziej paskudnie, a pytania coraz głośniejsze, ale musiałam zacisnąć zęby, nie mogłam dać się słabości. Może ten ktoś to widział i właśnie na taki finał czekał? Kilkukrotnie odetchnęłam głębiej, nim wzięłam do rąk telefon i sfotografowałam karteczkę, którą umieściłam na nowoutworzonym czacie grupowym, w którym znalazł się już wtajemniczony w sprawę George i Lando.

ja: wysyła zdjęcie.

ja: To naprawdę nie jest ani trochę śmieszne.

George: Lando, weź się w końcu przyznaj, że to Ty podrywasz Paolę!

Lando: To nie w moim stylu, nie to, co Ty, George. Wiem, jak ważne są uczucia, tym bardziej jak moje same cierpią. No i Pao czuje to samo co ja, więc tym bardziej nie wykorzystuję tego.

Lando odpowiedział(a) na Twoją wiadomość zdjęcie: Ale on jest słodki, skoro zrobiłby dużo, żebyś znów się uśmiechnęła do niego!

Lando: Pao, proszę, pogódź się z tym, że ktoś się w Tobie zakochał, ale nie umie sobie z tym uczuciem poradzić, bo jest dla niego takie mocne.

George: Nie słuchaj go, Lando bada teren, czy może do Ciebie startować po tym, jak nie udało się mu z Rosą.

Lando: Gdybym chciał, zaprosiłbym ją jak człowiek, tym bardziej, że spędzamy ze sobą dużo czasu.

Przeznaczeni | N.HülkenbergOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz