małe rzeczy

49 4 2
                                    


Ten dzień nie mógł być dla Nico lepszy – reakcje Paoli na jego słowa oraz bliskość były uzależniające i to nie tylko dla niego; sam też nie krył się z tym, co kobieta z nim wyczyniała. Paola sama zresztą jednoznacznie pokazywała, że chce, aby ich relacja rozwijała się, a aktualne tempo jest możliwie najlepszym. Ich randka na korcie tenisowym miała przeciągnąć się o wspólne popołudnie w zaciszu jej domu. Czego można było jeszcze chcieć?

Przy wsparciu nawigacji przemierzali niespiesznie ulice London Borough of Enfield, w tle dogrywała cicho jedna z wielu stacji radiowych, lecącą na niej muzykę przerywały głosy radiowców i ich gości. Cisza panująca między tą dwójką mówiła wszystko – było tak, jak być powinno, atmosfera pełna była namacalnej bliskości, jaka ich połączyła. Nie krępowała, dodawała magii. Paola starała się dyskretnie przyglądać się siedzącemu obok niej Nico, który w przeciwieństwie do niej nie krył się z obserwacją pełną fascynacji. Nie był w stanie oderwać od niej wzroku, co w czasie jazdy było sporym utrudnieniem.

Gdy tylko znaleźli się na miejscu, Niemiec zaraz ruszył otworzyć drzwi swojej towarzyszce i asystował jej przy opuszczaniu auta, finalnie – i jak najbardziej naturalnie – łącząc ich dłonie razem. Dotyk delikatnej i ciepłej skóry Włoszki rozbudzał jeszcze bardziej już i tak porządnie rozjuszone serce mężczyzny. Czuł też, powiedzmy, drobne drgania niżej, jednak tym kompletnie się nie przejmował – Paola była piękną i niezwykle kuszącą kobietą, aczkolwiek nie myślał o tym, żeby docierać do „ostatniej bazy". Skupiał się na harmonii i spokoju, jakie towarzyszyły mu, gdy kobieta znajdowała się obok niego i to miało dla niego większe znaczenie, aniżeli cielesne uniesienia. Pożądanie było i znikało, a silne uczucie towarzyszenia jej w każdej chwili tylko i wyłącznie narastało.

- Rozgość się, a ja coś na szybko przygotuję. Chcesz coś do picia? - cichy i melodyjny głos kobiety ściągnął go na ziemię. Nie miał nic przeciwko pogrążaniu się w myślach, jednak teraz jego myśli były rzeczywistością i to w niej wolał się zatracać. Żył właśnie tak, jak marzył po marcowym spotkaniu – poznawał kobietę, wchodził do jej światka tak, jakby od dawien dawna był jego częścią.

- W sumie napiłbym się wody, dziękuję.

- Gazowana, niegazowana? Z lodem?

- Niegazowana i z lodem byłaby idealna - Paola obdarzyła go słodkim uśmiechem, po czym zniknęła w drugiej części pomieszczenia, od salonu oddzielonej wyspą, która spokojnie mogła ugościć blisko dziesięć osób.

Mężczyzna rozejrzał się wokół, obejmując wzrokiem obie części. Jasne ściany, wielkie, trzyskrzydłowe okno prowadzące na zewnątrz domu znajdujące się w „strefie" wypoczynkowej. Ciemne, minimalistyczne meble – pospiesznie minął te znajdujące się w kuchni, przez moment przypatrując się plecom krzątającej się Włoszki; w salonie ogromna kanapa mogąca pomieścić cztery osoby i kilka foteli, przed nimi niski stolik, a także komoda, na której stały dwa kaski, należąco odpowiednio do Russella i Hill, i nad którą wisiał pokaźnych rozmiarów telewizor. W wielu miejscach na ścianach rozmieszczono różne zdjęcia, które zaciekawiły go na tyle, że przystanął w ich pobliżu. Na większości rozpoznawał osoby znajdujące się na nich – czwórkę przyjaciół, innych znajomych kierowców, ich rodziny, których twarze przewijały się mu na Instagramie czy też w padoku, jako goście VIP... Zmarszczył brwi, przesuwając ponownie wzrokiem po każdej z fotografii, nie pasowała mu jedna rzecz – nie dopatrzył się ani jednego zdjęcia, na którym Paola stałaby w towarzystwie kogoś podobnego wizualnie do niej. Rosa i George zadowoleni pozowali z swoimi rodzicami, a Paola nie?

Drgnął, gdy usłyszał stukot szklanych naczyń stawianych na stoliku kawowym i powoli odwrócił się w kierunku smutno spoglądającej na niego Paoli. Objęła się ramionami, delikatnie i trochę nerwowo nimi pocierając o siebie.

- Nie bój się, możesz zadać to pytanie - szepnęła, a w jej głosie Nico usłyszał coś, co sprawiło, że w dosłownie dwóch susach znalazł się przy niej, a po kolejnej chwili już ponownie była w jego ramionach, chowała się w nich.

Doskonale wiedziała, co zaprzątało jego głowę, ale czekała, aż wypowie swoją myśl na głos, choć czuła się, jakby miała zmierzać na ścięcie.

- Rosa i George mają tu zdjęcia z rodziną... A Ty?

Kobieta milczała przez dłuższą chwilę, po czym lekko uśmiechnęła się.

- Rosa, Duncan, George i Lando to moja rodzina - tej odpowiedzi towarzyszyło rozczulenie, które zaraz zamieniło się na wyrachowany ton. - Ciężko określić tym mianem osoby, z którymi łączą mnie więzy krwi. Może i miałam dzięki im zapewnione przeżycie a także edukację, ale co z tego, skoro zabrakło najważniejszego: dbania o relację, okazywanie uczuć? Wszyscy skupiali się na sobie, a ja głupia starałam się ich zachowania maskować swoją dobrocią. Robiłam to zdecydowanie za długo i kosztowało mnie to naprawdę wiele... Cierpiałam, bardzo cierpiałam. Na szczęście przy odpowiednim wsparciu dostrzegłam całą sztuczność i ucięłam ją do minimum, skupiając się w swoim życiu na kimś, dla kogo naprawdę się liczę. Najgorsze, a może najlepsze?, w tym wszystkim jest to, że oni nie dostrzegają różnicy, jakby było im to obojętne.

- Albo nie chcą jej dostrzegać... - wtrącił swoją myśl na głos, zaraz zaciskając usta.

To, co wyznała mu Paola było straszne. Nie wyobrażał sobie, żeby tak ciepła i czuła osoba, jaką właśnie jest, musiała w przeszłości przechodzić przez coś takiego.

Zaskakujące było dla niego to, że, mimo chłodu w przeszłości, z którym zmagała się dzień w dzień, sama nim nie przesiąkła, a wręcz przeciwnie – kobieta roznosiła wokół siebie aurę czułości, serdeczności, na dobrą sprawę również i miłości. To był dla niego kolejny dowód, że jest ona kimś wyjątkowym. Czuł rozpierającą go radość, że jego serce wybrało właśnie ją – wielu ludzi, dopasowując się do realiów, jest wycofanych, nie potrafią okazywać uczuć, a ona czyniła wręcz przeciwnie.

- Możliwe. Cieszę się, że moi przyjaciele mają oparcie w swoich rodzicach, ja tego nie miałam, trudno, musiało tak być. Moje oparcie stanowią właśnie oni i nie czuję jakoś braku ciepła od rodziny, ciepło przyjaciół jest równie ogromne i równie dużo dla mnie znaczy - głos kobiety drżał, ale w tym pozytywnym wydźwięku. Jej twarz przeszyło zakłopotanie. - Ja też jestem dla nich oparciem, częścią rodziny... Przepraszam, zawsze się wzruszam, gdy tylko chociażby o tym pomyślę.

- Naprawdę nie masz za co przepraszać... - w gardle uwięzło mu „skarbie", choć bardzo chciał to powiedzieć. - To wspaniałe, godne podziwu, że... mimo tych braków jesteś tak czułą osobą, która dba o swoich najbliższych.

- To normalne, Nico - blado się uśmiechnęła, spoglądając na niego załzawionym spojrzeniem. - Nic wielkiego, jeśli kogoś się kocha.

Mężczyzna delikatnie otarł słone kropelki, które przemierzały jej policzki i zrobił coś, o co siebie nie podejrzewał – równie subtelnie przycisnął swoje wargi do jej czoła.

- Ty też jesteś dla mnie bliską osobą - dodała ledwo słyszalnie. Nico to usłyszał, a uczucia, jakiego go ogarnęły, były dla niego nie do opisania.

Uczucia to coś bardzo delikatnego, ale jakże znaczącego, szczególnie wtedy, gdy są one odwzajemniane. A w ich relacji one też takie były, co było coraz bardziej zauważalne.

- Właśnie takie „małe rzeczy" mają największą wartość... - powiedział cicho, pewnym głosem. - Już nigdy ich nie zabraknie, obiecuję.

Przeznaczeni | N.HülkenbergOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz