*sobota*
- JAK TO, TAK SZYBKO PRZYSZŁA?!- dostałem od Minho po głowie z otwartej ręki
- ciszej deb gup bo nas usłyszy a wtedy nie będzie za ciekawie- powiedział tak cicho, że ledwo co go zrozumiałem
Staliśmy chwilę jak wryci w ciszy, uważnie nasłuchując. Rodzicielka Minho kręciła się na piętrze i w każdej chwili mogła tu wejść. Byliśmy tak cicho, że słyszałem tylko szybkie bicie serca spanikowanego chłopaka.
Nagle zadzwonił telefon. Dźwięk był lekko przytłumiony i dobiegał z dołu. Po kilku sygnałach po domu rozniósł się również cichy tupot obcasów kobiety, która właśnie schodziła po schodach aby odebrać połączenie.
- Dobra to nasza szansa, weź plecak i wyjdź oknem, ja wezmę torbę i zaraz cię dogonię
- ZWARIOWAŁEŚ JESTEŚMY NA PIĘTRZE, NIE NA PARTERZE
- ciszej bądź. I nie dramatyzuj zaraz pod oknem jest stabilna drabina, wystarczy, że po niej zejdziesz i będziesz na dole
- ciebie chyba pogięło, nie ma opcji. Nie zejde żadną drabiną. Jaki problem przejść koło twojej mamy i wyjść głównymi drzwiami
- Nie mam ochoty z nią gadać, załóżmy, że jestem z nią pokłucony okej? Nie marudź tylko wyłaź. Trzeba się pospieszyć zanim tu wejdzie- Minho zaczął pchać mnie w stronę okna, jednak nie miałem najmniejszego zamiaru tamtędy schodzić więc złapałem się małej półki koło drzwi i próbowałem się mu przeciwstawić
- No dalej, czemu jesteś taki ciężki
- Nigdzie nie ide
- Ciszej, i idziesz nie ma innego wyjścia
- Ni- w tej sekundzie wiedzieliśmy już, że wszystko się zjebało. Minho popchnął mnie mocniej, ja puściłem się półki i upadłem na plecy a na mnie parę książek. Tylko chłopak utrzymał równowagę.- Jezu przepraszam, nic ci się nie stało? - pokiwałem lekko głową na nie, i złapałem chłopaka za rękę, którą wyciągnął do mnie w celu podniesienia mnie
Nastepnie zapadła głęboka cisza. W całym domu. Nie było słychać nawet kobiety, która jeszcze przed chwileczką nawijała z kimś przez telefon. Podeszliśmy najciszej jak się dało do drzwi od pokoju i nasłuchiwaliśmy.
- Nie, nic się nie stało tylko chyba coś spadło z góry, poczekaj pójdę sprawdzić co to. Zaraz oddzwonię - przytłumiony głos kobiety odbił się echem w naszych głowach
Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem chłopaka, który stał już z torbami pod otwartym oknem
- NO I CO TAK STOISZ, ONA ZARAZ TU WEJDZIE! CHODŹ, ZEJDĘ PIERWSZY I BĘDĘ CIĘ ASEKUROWAŁ- schyliłem się lekko aby podnieść porozwalane na podłodze książki
- ZOSTAW TO HAN, NIE MA NA TO CZASU- moje nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Lekko się skrzywiłem i niepewnie podszedłem do okna biorąc z pod niego plecak z zeszytami do szkoły chłopaka.
Ostatni raz popatrzyłem się na twarz Minho, który stał już na drabinie i pokiwałem głową, że może już schodzić. Czułem się jak w jakimś zjebanym filmie akcji. Odwróciłem się tyłem do okna i wystawiłem nogę stając chwiejnie na metalowym schodku. Cieżko mi było tak schodzić z moim lękiem wysokości, za to Minho zrobił to szybko i sprawnie dlatego wywnioskowałem, że nie wychodził w taki sposób pierwszy raz.
Wszystko działo się tak szybko, jednak schodząc myślałem, że ta drabina nie ma końca. Kiedy byłem już na kilku ostatnich schodkach wyobraziłem sobie jak musiały wyglądać miny sąsiadów, którzy mogliby widzieć nas z okna. Nie patrząc pod nogi, źle stanąłem na ten przedostatni i czułem jak lecę do tyłu tracąc równowagę. Już byłem przygotowany na zetknięcie z ziemią, jednak w ostatniej chwili Minho mnie złapał. Ledwo co stanąłem na nogi, dalej załamany tą straszną podróżą zostałem pociągnięty pod ściany domu.
CZYTASZ
birthday 생신 minsung
Fanfiction- Han... - Nom - Na jakiej zasadzie teraz będzie wyglądała nasza relacja?... W sensie... po tym co się stało... Chcesz spróbować być razem? - Chłopie... okej może i mi się podobasz ale nie uważasz że 2 dni to za szybko? Pożyjemy zobaczymy, jak mni...