Hej, jest obecnie 21:30 i jestem zmęczona po całym dniu nicnierobienia (tak - sprawdzałam w słowniku i to poprawna forma i nikt mi nie powie, że jest inaczej nawet autokorekta), więc to idealny moment na napisanie kolejnego, nic nie wnoszącego do życia snu sprzed miesiąca. Sama zadecydowałam o tym, że rozdziały będą pojawiały się dwa razy w miesiącu więc teraz muszę się jakoś wywiązać (tak - marnuje czas na napisanie rozdziału tylko po to, żeby przeczytały go dwie osoby). Jako, że jest środa a ja mam na jutro na pierwsza lekcje mieć opowiadanie to nie będzie innego lepszego momentu na napisanie tego kloca, a jak wiadomo, kiedy nie wstawie tego w środę, to później będę czekała 5 miesięcy na odpowiedni moment.
A więc bez dalszego przedłużania - wszystko zaczęło się w moim domu przed lekcjami. Po chwili jakiś głos powiedział mi, żebym poszła do kogoś, kto mieszka na końcu ulicy i ma kury. Wyszłam więc na drogę i zaczęłam biec (wtedy już wiem, że to sen) w lewą stronę.
Po około minucie biegu znalazłam się na terenie czyjegoś gospodarstwa, było tam prawie wszystko - papugi, konie, krowy, kury, świnie, psy, koty a nawet ślimaki. Po tym, jak rozejrzałam się w każdą stronę podszedł do mnie właściciel tego wszystkiego. Coś mi powiedział, ale teraz już niczego nie pamiętam.Zaraz po tym wróciłam się do domu, a następnie znalazłam się w szkole. Razem z moim nauczycielem i klasą pojechaliśmy na cmentarz.
Córka tego nauczyciela, która ma młodszą siostrę poprawiła nagrobek jakiegoś dziecka, a następnie odeszła stamtąd i poszła ścieżką razem z grupą. Ja - jak to ja musiałam się wszędzie wpierdolić. Zapytałam się mojej przyjaciółki, która szła przede mną, czy siostra tej córki
nauczyciela nie żyje. Nie odpowiedziała mi, więc spytałam drugi raz.Nagle przeniosłyśmy się do jakiegoś sklepu, w którym było bardzo dużo rzeczy. Będąc w labiryncie z półek od tyłu przyszła moja znajoma i zapytała o czym rozmawiamy i czemu bez niej. Zapytałam ją o to samo a ona się chyba obraziła i od nas poszła.
Kiedy podeszłam do jakiejś gabloty i chciałam coś z niej wyjąć obudziłam się.
Wiem, że super zakończenie ale jest 22 i serio chce mi się spać bo to wcale nie było tak, że wstałam o 6:40 a autobus mam na 7:40.
Sry za blendy jak so ale ja tego nie czytam puzniej