Rozdział 21

7.5K 288 46
                                    

Moja mama pokochałam Maksa bardziej niż mnie. Zaczęła codziennie bombardować mnie wiadomościami, co u mojego REALNEGO CHŁOPAKA. Naprawdę. Pisała to dużymi literami za każdym razem. Czułam się przez nią osaczona. 

A już nie wspomnę, że mój pierwszy szkic powieści został wyrzucony do kosza. Adam stwierdził, że to gniot i nigdy w życiu nie widział gorzej napisanej historii. Miała w sobie wszystko co najgorsze. Przewidywalność, oklepanie i słabe postacie. A co ja poradzę, że nie czuje się dobrze w erotykach? Wolałam kryminały. Wiecie, krwawe sceny, zagadki i niszczenie komuś życia.

W tym byłam najlepsza.

Kiedy po raz tysięczny zostałam zaatakowana przez mamę.

– Nie wiem czy jadł – westchnęłam cierpiętniczo, kiedy do mnie zadzwoniła, po pięciu minutach nieodpisywania. – Jest po nocce. Śpi u siebie.

– To sprawdź! Co z ciebie za dziewczyna. Chcesz żeby padł z głodu? – gderała mi do ucha.

– Ma ręce – sarknęłam.

– Nora!

– Dobra Jezu – jęknęłam ruszając w stronę balkonu. – Pójdę do niego zerknąć. Jak nie będzie spał to dam ci znać.

– No, dobra dziewczynka – pochwaliła mnie jakbym miała sześć lat i się rozłączyła.

Jęknęłam ponownie przeciskając się na stronę Maksa. Natychmiast zapachniało mi papierosami. Zerknęłam na parapet i zobaczyłam popielniczkę. Ostatnio chyba nie miał czasu na sprzątanie, bo sporo petów się nazbierało.

Byłam mu naprawdę wdzięczna, że mimo ciężkiej pracy i zmęczenia, znajduje dla mnie tak dużo czasu. Zabiera mnie na spacery i pomaga. Nigdy nie narzekał. Specjalnie się zamieniał w pracy, by poznać moich rodziców. Musiał to teraz odpracować.

I jak ja mogłam się nie zakochać?

Mimo jego tajemniczej mrocznej strony, która ukazała mi jego siostra i tego, że jeszcze nie wyznał mi miłości. Byłam gotowa przy nim trwać na dobre i na złe. A w każdym razie to złe nie może przejść krytycznej liny. Nie wyobrażam sobie być z kimś kto mnie uderzy, czy zdradzi. Tych dwóch rzeczy chyba nigdy bym nie wybaczyła.

Maks zostawił uchylony balkon. Ostatni cały czas to robi. To tak jakby dawał mi znać, że mogę wejść kiedy tylko chcę.

Nie żebym miała przed tym jakieś opory.

Minęłam salon, w którym pojawiły się w końcu kolorowe bibeloty, jak i nasze wspólne zdjęcia, które sama porozwieszałam mu po pomieszczeniu. Był przy tym, nie krzyczał ani się nie sprzeciwiał, więc uznałam to za zgodę.

W końcu jego mieszkanie miało jakieś życie.

Ostrożnie weszłam do sypialni. Zerknęłam i od razu dostrzegłam dwie sylwetki na łóżku. Maks spał do mnie plecami, regularnie oddychając, a Bob, ten parszywy zdrajca, leżał obok niego chrapiąc, wtulony w brzuch blondyna.

A ja się zastanawiałam gdzie zniknął! Też mi wierny zwierzak, wykorzystuje każdą okazję by wkraść się do mieszkania Maksa i z nim spać.

Może to dlatego, że Maks jest taki spokojny i dużo śpi? Ja często go szturcham, krzyczę, gadam... Ale to nie zmienia tego, że to ja daje mu żarcie!

– Tu jesteś mały gnoju – wysyczałam urażona, nie mogąc się powstrzymać.

Nawet nie drgnął, kiedy wysyczał to w jego stronę. Za to Maks przewrócił się na plecy i zerknął na mnie zaspany. A podobno to koty mają świetny słuch.

Tylko mój sąsiadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz