Rozdział 23

6.8K 283 13
                                    




Dostałam ciepłą herbatę, za którą byłam wdzięczna. Siedziałam przy stole i nie byłam wiele więcej zestresowana od narzeczonego Julii. Facet wyglądał jak chodząca ciamajda, a po charakterze Julii domyślałam się kto nosi spodnie w tym związku. 

Cóż, przynajmniej się dogadują i wyglądają na szczęśliwych. Dlatego to było najważniejsze.

Julia trochę zwlekał z rozpoczęciem historii. Widziałam jak się denerwuje i stresuję. Co takie skrywa to rodzeństwo?

– Jesteśmy z rodziny lekarskiej – podjęła w końcu kiedy posłodziła trzema kos takim cukru swoją herbatę. – Niemal wszyscy skończyli jako lekarze różnych specjalizacji. Może to dziedziczne? Nie wiem, w każdym razie, najważniejsza była klinika, która prowadzona była przez nasza rodzinę od pokoleń. Nic nigdy nam nie brakowało. Byliśmy szczęśliwą, zgraną rodziną...

– Do czasu – mruknęłam grobowo, ale zaraz się zmieszałam widząc jej wzrok. – Wybacz, za dużo thrillerów.

– No cóż – westchnęła ostatecznie. – To prawda. – Poprawiła nerwowo włosy i napiła się swojej herbaty. – Maks miał dziewczynę, z którą był od liceum.

– To kupa czasu – mruknęłam czując ukłucie zazdrości. Ja z nim nawet rok nie byłam, nie wspominając jeszcze tego, że nie powiedział że mnie kocha.

A jeszcze do tego dodać trzeba że jest moim pierwszym chłopakiem, to już w ogóle. To niesprawiedliwe.

– Tak – potwierdziła niechętnie. – Byli trzy lata ze sobą, narzeczeństwem od dwóch miesięcy, a kręciła z Aleksem jednocześnie od roku.

No nic nie mogłam poradzić na to, że oplułam jej obrus herbatą. Przy okazji też siebie. Na szczęście jej chłopak był uczynny i podał mi serwetkę.

– Rok?! – wysapałam, odbierając chusteczkę. – Myślałam, że to krócej trwało! Ten cały Aleks się na to zgadzał?! – bulwersowałam się.

Uśmiechnęła się smutno.

– Też się tego dowiedziałam od Aleksa dopiero niedawno. Niechętnie do tego wraca.

– No cóż – mruknęłam zniesmaczona. – Nie żeby coś, ale się nie dziwie.

– Aleks jest nieśmiały i kochliwy – postanowiła go trochę obronić w moich oczach. – Dasz mu trochę czułości, przylgnie do ciebie jak rzep.

– Nawet do dziewczyny bliźniaka? – No nie mogłam się powstrzymać.

– Niestety – potwierdziła. – To nie tak, że mu to pasowało. Chciał to skończyć, ale nie potrafił, a ona nim manipulowała.

– Kurde – sapnęłam. – Brzmi naprawdę okropnie.

Jak w jakimś hiszpańskim dramacie o słabym scenariuszu, dodałam w myślach.

Potwierdziła.

– Maks ich w końcu przyłapał – kontynuowała. – A kiedy to się stało, nastąpiło piekło, które trwa do dziś...

– Dziś? – wtrąciłam się szybko zaskoczona.

– Tak. Maksa został wydziedziczony, rodzice nadal nie odzywają się do Aleksa...

– Czyli jemu też się dostało?

– Tak, być może nawet mocniej. W końcu nie mogli sobie pozwolić na wydziedziczenie dwóch synów. Co by ich znajomi powiedzieli? – powiedziała z ironią.

Widocznie i ona czuła niechęć do stosowanych środków rodzicielskich.

– Dlaczego gorzej?

– Bo jest wrażliwszy. A myśl, że brat bliźniak z którym był blisko go nienawidzi, rodzina nim pogardza, wpływa na jego psychikę. Poza tym, nie muszę wspominać, że nadal ma wyrzuty sumienia.

Czułam się jak zdrajczyni współczując Aleksowi. Nie potrafiłam w tym momencie być tylko po stronie Maksa. Było mi żal obu braci.

– Kiedy się to stało?

– Na ich pierwszym roku studiów. Do dziś nie mam pojęcia jak Maks skończył medycynę bez wsparcia finansowego rodziców.

Pewnie było mu niezwykle ciężko, pomyślałam, notując w myślach by go o to kiedyś zapytać.

– Wspominałaś o pobiciu.

– Maks jest narwany, zawsze miał problemy z agresją. W liceum był typem Bad boya. Dlatego gdy ich nakrył, rzucił się na Aleksa, tak, że miał zmasakrowaną twarz.

– O Jezu – sapnęłam zaszokowana wyobrażając sobie to.

– O kurde – w końcu wtrącił swoje trzy grosze jej narzeczony.

– Tej – tak pogardliwie określała byłą – też się dostało. Chyba złamał jej nos.

– Naprawdę uderzył dziewczynę? – dopytałam, nie potrafiąc sobie wyobrazić Maksa w dzikiej furii.

– Szczerze powiedziawszy zasłużyła na to. To ona jest wszystkiemu winna, ale tak, uderzył kobietę. Najbardziej niepokojące jest to, że nie miał wahań ani wyrzutów sumienia po fakcie. Jest narwany i agresywny, dla wszystkich bez wyjątku, dlatego się o ciebie tak martwiłam.

Wpatrywałam się w nią nie mogąc uwierzyć, że mówi o moim kochanym, leniwym chłopaku. To brzmi jak kłamstwo, ale jej wierzyłam.

Jednocześnie musiałam poznać drugą wersję tej historii, dlatego po chwili chwyciłam swój telefon i wybrałam numer bez cienia strachu. Może powinnam się bać, jednak tego nie czułam.

– Co robisz? – zapytałam mnie zaskoczona kobieta, widząc jak niespodziewanie wyciągam telefon.

– Jak to co? – przyłożyłam sobie telefon do ucha. – Dzwonie do Maksa. Ma mi wiele do wyjaśnienia.

Bardzo rzadko dzwoniłam do niego w pracy. Nigdy nie chciałam mu bezsensu przeszkadzać. Wystarczy, że miałam go całego dla siebie w domu i tam mogłam bez przeszkód męczyć swoim gadulstwem.

– Zwariowałaś?! – oburzyła się, wstając gwałtownie.

– Muszę z nim o tym porozmawiać. Przecież nie dowiaduje się prawdy za jego plecami, by sobie spokojnie dalej żyć obok niego. Chcę wiedzieć dlaczego mi nie powiedział i co się z nim działo...

– Nora? – usłyszałam po drugiej stronie, na co natychmiast zamilkłam.

– Maks? – zapytałam, mimowolnie czując jak serce szybciej mi bije. – Musimy pogadać.

– Co się stało? – zaniepokoił się, bo brzmiałam poważnie, jak nie ja.

– Jestem u twojej siostry – powiedziałam szczerze i dobitnie. Musiałam to zrobić. – Jak wrócisz od domu, mamy do pogadania.

Trzeba być fair. I oboje powinniśmy być. Ja przyznam się, że węszyłam za jego plecami, on powinien mi powiedzieć całą prawdę.

Związek na kłamstwie i niejasnościach, z barkiem zaufania na dokładkę nie ma przyszłości. I nie ważne jak bardzo się kochamy.

– Będę za godzinę – powiedział po długiej ciszy. Miał zupełnie inny głos niż normalnie.

Na pewno czeka nas ciężki wieczór. 

Tylko mój sąsiadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz