Rozdział 11

9.4K 318 24
                                    

Wiedziałam, żeby tu nie przychodzić. Raz w życiu mój instynkt podpowiadał dobrze, a ja go nie posłuchałam. No to teraz mam. Będzie suszenie głowy i wrzaski pomieszane z piskami.

Ale nie mogłam jej wiecznie ignorować i unikać. Minęło mnóstwo czasu jak się ostatnio widziałyśmy.

Dlatego siedziałam zestresowana przy stole kuchennym i bawiłam się filiżanką kawy. Sara miała naprawdę piękną zastawę. Zazdrościłam jej tego. Sama od prawie dwóch lat przymierzam się do kupna. Nie miałam często gości, ale sam fakt posiadania czegoś takiego by mnie cieszył.

Na pewno zrobiłabym wrażenie na rodzicach, zwłaszcza na tacie. Mieliśmy podobny gust. W ogóle moja mama powtarza, że wątpi w to, że jestem jej córką, bo w ogóle jej nie przypominam. I gdyby nie to, że mnie urodziła w męczarniach i jestem małą kopią ojca, zastanawiałaby się poważnie skąd się przypałętałam.

Tak, moja mama ma paskudne poczucie humoru.

– Więc? – ponaglił mnie zirytowany głos.

Niechętnie uniosłam głowę i spojrzałam na rudowłosą. Sara była śliczna, wyglądała jak chochlik. Była skrajną ekstrawertyczką, dlatego zawsze się zastanawiałam dlaczego chce się przyjaźnić z takim odmieńcem jak ja.

– Z kim wtedy poszłaś na randkę?!

Wiedziałam, że jak tylko przyjdę w odwiedziny to o to zapyta. Jednak głupio się łudziłam, że nie.

– No, bo widzisz – zaczęłam zmieszana, a policzki mnie aż paliły – Maks to ten sąsiad z naprzeciwka.

Sara, słysząc to, prawie wylała kawę i spadła z krzesła.

– To ten lekarz, któremu wysadziłaś korki, jak prasowałaś?!

Myślałam, że się spalę z zażenowania. Żeby to jeden raz zrobiła mu coś takiego.

– Nie podsłuchuj, Kutafonie! – wrzasnęła na niego Sara.

Odpowiedział jej tylko rechot z salonu. Ci to mają dziwną relację. Ona po nim jedzie równo, a on chyba dzięki temu zakochuje się w niej jeszcze bardziej.

– Jesteś pewna, że to była randka, a nie próba wywiezienia cię na Alaskę?

Nawet moja najlepsza przyjaciółka we mnie nie wierzy. Przez nią sama zaczęłam wątpić, że to był romantyczny wieczór. A był na pewno, nawet razem zatańczyliśmy. Tak bardzo ta chwila ugrzęzła mi w pamięci, że uwielbiałam o niej rozmyślać przed snem. Zawsze byliśmy tylko we dwoje, on mnie obejmował, wokół było mnóstwo światełek, a w tle grała francuska piosenka.

– Jestem pewna – odpowiedziałam jej siląc się na pewny ton.

Słabo mi wyszło, ale przynajmniej widziała moje chęci.

– Jak to się w ogóle stało? Zaczęłaś się parać czarną magią? Zaczął czuć się zagrożony dlatego..

– JESTEŚ OKROPNA!

– Właśnie!

– Zamknij się tam! – wrzasneęła na swojego chłopaka. – Przepraszam, Nora. Po prostu tyle już obok siebie mieszkacie, więc to zaskakujące, że nagle zaprosił cię na randkę.

Przypomniał mi się powód naszej zażyłości i miałam ochotę się rozpłakać. Choć oboje nam to pasowało, nikt inny nie powinien się o ty dowiedzieć. Wiedziałam jak to może wyglądać dla osób trzecich.

Zwłaszcza, że to nie był tylko pusty układ.

Odgarnęłam z twarzy włosy w nerwowym geście i w końcu odważyłam się spojrzeć w zielone oczy przyjaciółki. Za każdym razem jak w nie patrzałam miałam wrażenie, że wie o mnie wszystko.

Tylko mój sąsiadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz