∆Rozdział 4∆

390 24 26
                                    

Pov. Dipper

Nie rozumiem.

~Dlaczego on chce mi to zrobić?~

Przecież wygląda jakby się martwił...
Bill złapał mnie, a ja w obawie przed spadnięciem owinąłem swoje nogi wokół jego bioder. Zaniósł mnie do mojego pokoju, a zaraz potem rzucił na łóżko. Spojrzałem na zegar była 12.18... Nie dane mi było długo myśleć o godzinie, bo ten agresywnie wbił się w moje usta i zaczął je molestować zapewne tak, aby poczuć smak mojej metalicznej krwii. Zacząłem się wyrywać i ruszać rękami, a on tylko zirytował się i usztywnił mi wszystkie kończyny. Zaraz po tym zerwał ze mnie koszulkę i zaczął gryźć moją klatkę piersiową zaczynając na obojczyku i szyi, a kończąc na sutkach.

-Przestań! Przestań... Bill, proszę... Błagam...

Nic. Żadnej reakcji.

-Przepraszam...

Przeprosił? Huh? Chuj Jebany mnie gwałci i przeprasza. Też mi coś. Poczułem, że zaczął ściągać moje spodnie razem z bokserkami tym samym robiąc to również sobie. Obejrzałem go od stóp do głów, a następnie zamknąłem oczy, bo wiedziałem, że za chwilę może zaboleć. Było dokładnie tak jak się spodziewałem. Wsadził zbyt mocno swoją męskość w moje wejście i od razu zaczął się we mnie poruszać. Wrzeszczałem, płakałem i nic. Gdy to robił cały czas rozrywało mnie od środka. Kiedy w końcu się we mnie spuścił przesunął się obok mnie, pstryknął palcami ubierając mnie, dając mi wolność ruchów i zapewne zamykając każde wyjście w tym domu. Odwróciłem się do niego do niego i przyłożyłem mu z dłoni w twarz.

-Nienawidzę cię Cipher!

-Tak, tak-przewrócił oczami, a ja zerwałem się z łóżka idąc coś zjeść, cały czas płacząc. Otworzyłem lodówkę. Nic. Za bardzo jestem obolały, żeby iść do sklepu, więc po prostu wziąłem szklankę wody, usiadłem na kanapie i włączyłem pierwszy lepszy film. Po jakoś 10 minutach oglądania filmu i trzymania tej samej szklanki w tej samej dłoni usłyszałem cichy trzask, a później ciszę. Spanikowełem trochę i przesunąłem się w sam brzeg kanapy, wbijając się w jej boczne ścianki. On jakby nigdy nic usiadł sobie koło mnie zaczął oglądać film. Spojrzał na mnie, a następnie przysunął się, przytulił i zaczął głaskać po włosach. Na początku chciałem go zabić, ale później się przyzwyczaiłem.

-Przepraszam... J-Ja nie chciałem. Po prostu dawno nie słyszałem niczyjego krzyku i nie czułem niczyjego bólu. Przepraszam... Wybacz mi proszę...

-Wybaczam, ale nadal cię nienawidzę...

-Dziękuję!

-Tiaa... Puścisz mnie?

-Jasne-pomyślałem chwilę

-Bill?

-Hm?

-Wiesz może gdzie jest sklep?

-Tak?

-To tak czy nie, bo to bardziej brzmiało jak pytanie

-Tak

-Mógłbyś pójść do sklepu, bo tak jakby przez ciebie nie mogę się za bardzo ruszać przez ból

-Ouh... Pójdę. Co kupić?

-Chleb, jajka, płatki śniadaniowe, mąkę, cukier, masło i...-zamysliłem się-Co tam ci się jeszcze spodoba. Pieniądze masz w słoiku na górnej szafce po prawej w kuchni

-Dobrze

-Zapamiętasz?

-Zapamiętam. Spokojnie

Usłyszałem zamykanie drzwi. Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu telefonu. Jest. Leżał na telewizorze. Teraz wystarczy tylko się tylko podnieść. Poczułem rozrywający ból. Cholera. Przesunąłem się i sięgnąłem po komórkę. Włączyłem go, weszłem w muzykę i zacząłem szukać piosenki. Jakoś uważałem, że właśnie ta piosenka nada się do sytuacji. Miss wanna die.(Pozdrawiam każdego kto zna tą piosenkę. Trzyma mnie w kupie już od dwóch lat, a zachowanie Dippera przy tej piosence jest bardzo podobne w tym ff do mojego w rl, heh). Piosenka przywołująca mnóstwo uczuć i wspomnień. Nieważne czy złych czy dobrych. Po prostu wspomnień. Zacząłem cicho nucić i kołysać się na boki, a słysząc refren śpiewać.

Have you tried crossing over yet?
Ah, wanna die, wanna die
But don't really wanna die
You were there you would care
Making me aware.
Every scar, all the blood,
More and more
They never done
Not enough, not enough

Śpiewałem tak w kółko jedną i ta sama piosenkę płacząc, a jednoczesnie się śmiejąc. Jednak śmiech ten nie miał uczuć. Był on z nich po prostu wyprany. Był to śmiech osoby psychicznej takiej, która nie ma już nic do stracenia.

Pov. Bill
Chcąc otworzyć drzwi usłyszałem muzykę głośno puszczoną z telefonu oraz śmiech razem z płaczem. Otworzyłem cicho drzwi, położyłem torby na blacie i ustałem w drzwiach wsłuchując się w zwrotki. Kiedy zaczął się refren usłyszałem czyjs głos. Głos Dippera. Ładnie śpiewa. A może by tak... Zacząłem cicho nucić tak, aby chłopak tego nie syłszał, a następnie uświadomiłem sobie, że bardzo dobrze znam tą piosenkę, więc zamknąłem oczy i zacząłem śpiewać drugi refren.

I wanna live, wanna live!
Deep inside i've always been...
Reaching out for a hand,
So don't let this be the end...
Mooshroms grownig on my head,
Still remember even then...
Where you are, when im dead?

Otworzyłem oczy i spojrzałem w miejsce na gdzie siedział Sosna. Ten patrzył się na mnie zdumiony.

„Dziwna znajomość"~BillDippOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz