∆Rozdział 3∆

378 26 59
                                    

Pov. Dipper
Wstałem jak co dzień rano i poczułem ciepło. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Billa. No tak. Pozwoliłem mu wczoraj ze sobą spać. Dziwne, że jeszcze żyje xD. Przytulał mnie, a ja przez to nie mogłem wstać.

-Bill. Biiiiillll~ Wstawaj.

Nic. No dobrze sięgnijmy po bardziej drastyczne środki.

-BILL WSTAWAJ CHAMIE CHCĘ WSTAĆ COŚ ZJEŚĆ IDIOTO!

-Nie spałem.

-CO KURWA-

-To było urocze, że mnie tak wołałeś. Pamiętasz może o której Mabel wychodzi z Pacy i innymi?

-Dla ciebie wszystko co robię jest urocze. Idź się lecz. Co do pytania. O 12.00-spojrzałem na zegar-Jeszcze 2 godziny do dwunastej, a czemu pytasz?

-Tak sobie. Z ciekawości.

-Ok? Chodźmy na dół zrobię ci śniadanie, bo pewnie nie umiesz.

-Eeee...  Chyba nie?

-Mogę cię nauczyć. W ogóle co wiesz o ludziach i o ich życiu?

-Nooo prawie nic.

-Czekają nas dłuuuugie wakacje...

-Możliwe. Chodź -Bill złapał mnie za rękę na co ja się spiąłem i wyciągnąłem ją z jego uścisku. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja tylko przewróciłem po raz kolejny oczami.

Mój gest. Jego gest. To słodkie kiedy próbuję się tak bronić.

Myśli? Czyje? Przecież skoro Bill tu jest to nie wysyła mi żadnych komunikatów. Co jeśli to jego myśli?

-Nie moje i niewiem skąd je masz. Chyba twoja sama podświadomość je tworzy.

-CZEMU TY MI ZNOWU CZYTASZ W MYŚLACH?

-Ekhem... Chodźmy już.

-Co chciałbyś zjeść Cipher?

-Bill. Wystarczy Bill. Chciałbym zjeść...(TUTAJ MIAŁAM CHĘĆ NAPISAĆ CIEBIE HEHE) Może naleśniki? Słyszałem o nich podobno dobre są.

-Okii

Pov. Bill
Obserwowałem Dippera. Każdy jego ruch. Jego przechylenie głowy czy ruch biodrami. Wydaje się taki idealny. Nie odwracając wzroku doskonale wiedział, że mój wzrok wędruje za jego sylwetką. Nie odwracając się spytał:

-Mogę wiedzieć dlaczego się tak na mnie patrzysz?

-Zwyczajnie. Chcę wiedzieć jak później zrobić naleśniki.

-Do dlaczego czuję twój świdrujący mnie wzrok na dolnych partiach mojego ciała? Jesteś okropny. Niewiem co ty chcesz od życia, mojej rodziny, ani od samego mnie, ale wiedz, że tego nigdy nie uzyskasz.

-Zobaczymy-spojrzałem na zegar. Jedenasta. Za godzinę Mabel wychodzi. Chyba trzeba ją wybudzić ze snu-Mogę iść obudzić Gwiazdeczkę?

-Jasne. Powiedz jej, że jest 11:50, a na dwunastą miała spotkanie spotkanie to obejdzie się bez dostania z liścia.

-Huh?

-Zawsze gdy ją budzę bez powodu, dostaję z liścia i opieprz.

-Warto zapamiętać.

Poszedłem do pokoju Mabel i zapukałem do drzwi. Nie otworzyła, powiedziała tylko żebym wszedł. Używała telefonu. Prawdopodobnie znowu czytała jakieś niewiadomo co.

-Co robisz? Ty nie planujesz czegoś zjeść? Chodź Sosenka zrobił naleśniki.

-Czytałam kolejnego BillDippa. Ciekawe dość jest to co ludzie o was piszą. Dziwne dość, aczkolwiek niewiem jakbym zareagowała na wasz związek. Raczej pozytywnie. Naleśniczki? Jak tak to idę!

Pov. Dipper
Czekałem na Billa i Mabel z gotowym śniadaniem od już jakiegoś czasu. W końcu kiedy przyszli wzięliśmy się wspólnie za jedzenie. Spojrzałem na zegar. Jedzenie zajęło nam 20 minut,więc zostało tylko 40, aby Mabel mogła się zebrać.

-Mabel pospiesz się. Znając ciebie ubieranie, malowanie i tym podobne zajmują wiele czasu, więc lepiej by było gdybyś już teraz poszła do swojego pokoju

-Jasne-spojrzałem na Billa. Patrzył się na mnie.

-Kurwa Cipher przestań się na mnie patrzeć. To żenujące.

-Myślę

-O czym?

-O tobie. Coś mi się z tobą nie zgadza. Coś jest nie tak. Jakby to było jakąś pułapką. Jesteście zbyt dobrzy dla mnie. Przecież chciałem was zabić.

-Każdy zasługuje na drugą szansę, prawda? Nawet jeśli to właśnie on próbował pozbawić cię życia.

-Wybacz. Nie chciałem tego. Znaczy. Chciałem, ale to była bardziej ta okropna część mnie. Nie mogłem jej kontrolować. Po urodzeniu usuwają z nas wszelkie dobre uczucia. Chcesz wiedzieć jak? Mniejsza i tak ci powiem. Pozbawiali nas miłości, szczęścia. Czegokolwiek pozytywnego. Taki dość kolorowy, lecz wyblakły wymiar. Kolory niby są, ale istoty są jak duchy. Nikt nie zwraca na nikogo uwagi każdy idzie swoją drogą. Obojętne dobijające spojrzenia. Są okropne. Miałem ich dość. Dlatego wolę chwilowo być tutaj. Tutejsze istoty mają pełną paletę barw, a to, których używają to tylko i wyłącznie ich decyzja. Piękne słowa, nie? Powinienem chyba zostać poetą-podeszłem do Billa i położyłem mu palec na usta, żeby się uciszył

-Chyba trochę za bardzo się przeceniasz tak samo jak ludzki świat. To miejsce potrafi być... Drastyczne? Nie jestem pewien czy to, aby napewno prawidłowe słowa.

-Juuuuż jeeeeesteeeem~-Mabel spojrzała na nas-Ooooo~ To ja wam nie przeszkadzam

-Do niczego nie doszło. Próbowałem go jedynie uciszyć. Cały czas gadał, a nie chciałem używać agresji to chciałem to zrobić w sposób delikatny. I nie. Nie myśl nawet o tym. To nie ma przyszłości, ani czegokolwiek-powiedziałem i uniosłem ręcę w obronnym geście-Juz zostało tylko dziesięć minut zaraz przyjdzie Pacy. Czytasz jeszcze te „cośki”?

-Jasne. Można się z tego dowiedzieć ciekawych rzeczy. Bill wiesz, że masz na plecach tatuaż z okiem opatrzności? W sensie z tobą w formie trójkąta.

-Serio? Chyba będę musiał to sprawdzić.

-Dipper, wiesz, że Pacyfika w większości fanfiction się w tobie podkochuje?

-Fuj. Z nią? Nie nigdy. Lubię ją, ale to moja przyjaciółka i myśl by do czegokolwiek między nami doszło zwyczajnie mnie obrzydza. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

-Już idę!-usłyszałem otwieranie drzwi, a następnie krótkie pożegnanie ze strony siostry i jej przyjaciółek.

-Narzeszcie spokój. Tooo co ja chciałem? A no tak.

Bill podszedł do mnie i przyszpilił mnie do najbliższej ściany.

-Wiesz już o co chodziło z oddaniem ciała?~

Dopiero teraz doszedłem do wniosku. Oh. Jestem strasznie naiwny. Czyli teraz będę jego zabawką? Po prostu cudownie. I pewnie mam jeszcze udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

-Jesteś okropny. Chcesz się mną tylko pobawić, prawda Cipher?

-Kto to wie? Może tak, może nie. Jesteś w moim typie, a ja od dawna kogoś szukam. Może coś z tego będzie.

-Nie. Nie będzie z tego nic. Nigdy. Nie i kropka.

-Nie chcesz? W takim razie przejdźmy do innej części tego planu-Bill telekinezą otworzył szufladę i wyciągnął z niej nóż- W takim razie trochę się pobawię.  Dla mnie miesiąc bez żadnej ofiary to jak dla was brak tlenu. Krew i cierpienie drugiej osoby. Tego mi trzeba. Chyba, że pójdziesz na mój układ~

-N-No d-dobrze. P-Postaram się...

„Dziwna znajomość"~BillDippOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz