Rozdział 12

1.2K 56 6
                                    

Cisza. Okropne, rażące promienie słońca. To właśnie czuła Florence, gdy otworzyła oczy tego dnia. Nie poznawała miejsca, w którym się znajdowała. Duża, przestronna sypialnia z wielkimi oknami, cała w jasnych odcieniach, a właściwie bieli, która wręcz przerażała, nie przypominała ani trochę jej mieszkania. Dodatkowo, czuła jak jej głowę rozsadza potworny, promieniujący ból, którego nigdy wcześniej nie doświadczyła, taki który mógłby rozsadzić jej mózg w drobny pył.

Co się wydarzyło? Gdzie była? Co się stało?

W jej głowie kotłowało się milion pytań. Miała na sobie na szczęście sukienkę z poprzedniego wieczora, co uspokoiło ją tylko odrobinę. Na szafce obok łóżka zauważyła butelkę wody niegazowanej i paczkę silnych tabletek na ból, które doskonale znała ze szpitala. Upiła łyk chłodnego napoju, który pozwolił jej w końcu na swobodne przełknięcie śliny i nawilżenie gardła, choć w dalszym stopniu czuła się fatalnie. Nie pamiętała nic.

Odrzuciła na bok białą, puszystą kołdrę i postanowiła wstać, aby zlokalizować swoje położenie. Samo postawienie nóg na podłodze już wywołało u niej zawroty głowy. Zamknęła oczy na moment, starając się uspokoić organizm, a następnie ponownie spróbowała stanąć. Udało jej się to. Powoli zaczęła kierować się do jedynych drzwi w tym pomieszczeniu. Niestety, zawroty powróciły i nie była w stanie nad nimi zapanować. Z głośnym hukiem upadła na podłogę. Miała ochotę się rozpłakać.

Być może leżałaby tak dłuższy czas, zbierając siły do podniesienia się, gdy nagle drzwi się otworzyły. Do środka wszedł Gabriel i rozejrzał się po pomieszczeniu. Gdy ujrzał leżącą na podłodze bez sił Florence, natychmiast do niej podszedł i wziął na ręce, ponownie kładąc ją do łózka.

- Usłyszałem huk i wystraszyłem się, że coś ci się stało. Dlaczego wstałaś?- odezwał się, siadając na łóżku w lekkim odstępie od Flo. Widział, jak bardzo jest przerażona.

- Co ja tu robię? Nic nie pamiętam.- zapytała, chwytając się za głowę z bólu.

- Ktoś podał ci w klubie tabletkę gwałtu.

- O mój Boże.- emocje wzięły górę. Florence zaczęła płakać, obawiając się najgorszego. Gabriel zbliżył się do niej delikatnie i przyciągnął do siebie, pozwalając jej się w siebie wtulić.

- Nic się nie wydarzyło. Nie zdążyli, ponieważ od razu wyszłaś z klubu. Nie mam pojęcia, jak trafiłaś do tej alejki, ale to, że na mnie wpadłaś, to jakiś cud. - westchnął-Nie było z tobą żadnego kontaktu, więc zabrałem cię do siebie i wezwałem lekarza. Spałaś prawie dobę. Zaczynałem się już martwić czy w ogóle się obudzisz. Doktor mówi, że to dobrze, ponieważ w ten sposób twój organizm lepiej się zregeneruje. Pomimo wszystko zapewne kolejne dni będą dla ciebie ciężkie.

Na chwilę nastała cisza. Florence powoli analizowała sytuację i natłok słów, które otrzymała, wsłuchując się w równomierne bicie serca Gabriela. Wiedział, że musi dać jej czas na przemyślenie całej sytuacji, w której się znalazła.

- Nie mogę sobie nic przypomnieć. Mam w głowie jakąś czarną dziurę. Miałam wypić ostatniego drinka, a potem wyjść do Kevina. - w tym momencie do niej dotarło, że Kevin zapewne nic nie wie i jej szuka. - O mój Boże! Kevin. On pewnie odchodzi od zmysłów, co się stało.

- Znalazłem twój telefon w torebce. Właściwie tylko go miałaś przy sobie. Było od niego pełno nieodebranych połączeń. Napisałem wiadomość, że spotkałaś kogoś i z nim wyszłaś. Wolałem mu nie mówić na razie prawdy, bo nie było czasu na tłumaczenie całej sytuacji.

- To nie w moim stylu, żeby wychodzić z klubu z nieznajomym.

- Odpisał, że masz się dobrze bawić i ściągnąć w końcu pas cnoty. - zaśmiał się delikatnie.

- Uduszę go. Przysięgam.

- To może później.- mrugnął do niej. - Tam masz tabletki na ból głowy. Weź je, to na pewno mniej będzie cię boleć głowa. Możesz też wziąć prysznic, o ile masz na niego siły. Chociaż pewnie jakbyś się odświeżyła to na pewno poczujesz się lepiej.

- Dziękuję ci. Naprawdę.

- Przyniosę ci coś mojego do ubrania, bo nie mam tu żadnych rzeczy damskich.- skinęła głową na jego słowa i wyciągnęła z pudełeczka jedną tabletkę, którą po chwili już połknęła.

Gabriel zaprowadził ją do łazienki i poszedł po ubrania, więc została sama. Po spojrzeniu w lustro, przeraziła się. Pod oczami miała ogromne sińce, makijaż całkowicie rozmazany, a dodatkowo była strasznie blada. Gniazda na włosach i potarganych ubrań, nie trzeba było nawet opisywać. Czuła się i wyglądała fatalnie. Rozebrała się i powoli weszła pod strumień gorącej wody. W tym momencie emocje wzięły górę i łzy zaczęły lecieć strumieniami po jej policzku. Ukucnęła przy ścianie, chowając twarz w dłonie. Miała ochotę ukryć się przed całym światem. Nie sądziła, że kiedykolwiek przydarzy jej się coś takiego. Tyle się o tym mówi w dzisiejszych czasach, a ona dała się podejść jak dziecko. Cudem uniknęła gwałtu i nie mogła wręcz uwierzyć jak wielkie miała szczęście w nieszczęściu, że akurat trafiła na Gabriela. Nawet nie potrafiła sobie wyobrazić, co by się mogło stać, jakby wpadła na kogoś innego.

Pod prysznicem spędziła dłuższą chwilę, do momentu, aż jej skóra zaczęła się marszczyć. Wychodząc z prysznica, owinęła się świeżym, czarnym ręcznikiem, natomiast mokre włosy tylko przeczesała ręką i pozwoliła im delikatnie kapać.

Nie wiedziała czy Gabriel uszykował już dla niej ubrania, dlatego delikatnie wychyliła się przez drzwi, chcąc go zlokalizować. Na korytarzu była jednak pustka, dlatego postanowiła wrócić do pokoju, w którym się obudziła. Na komodzie leżały starannie ułożone ubrania męskie. Była to czarna bluza z kapturem i dresy. Wszystko było oczywiście na nią o wiele za duże, ale nie miała zamiary wybrzydzać.

Czuła się już troszkę lepiej, leki zaczęły działać, a emocje odpadać. Nie wiedziała, gdzie jest Gabriel, dlatego postanowiła go poszukać. Rozglądając się dookoła, dotarła do kuchni, w której mężczyzna przygotowywał coś do jedzenia.

- Zrobiłem kanapki. Jesteś głodna?

- Szczerze mówiąc mam tak ściśnięty żołądek, że nie jestem w stanie nic przełknąć. Ale napiłabym się herbaty. Mogę?- spytała zakłopotana, miętosząc w ręce skrawek bluzy.

- Jasne, już robię. Nieźle wyglądasz w moich ubraniach.

- Nie nabijaj się ze mnie. Są wygodniejsze niż sukienka i cieplejsze.

- To na pewno. Zimno ci?

- Nie, za dużo emocji chyba. Bardziej czuję się nieswojo po tym wszystkim. Dziękuję za herbatę.- położyła ręce ma kubku, chcąc ogrzać dłonie i upiła łyk wrzątku.

- Nie ma sprawy.

- Jaki w ogóle mamy dziś dzień? Mówiłeś, że długo spałam.

- Niedziela.Spałaś ponad dobę.

- Nie mogę sobie tego wyobrazić, że trwało to aż tak długo.

Wypiła w spokoju herbatę, niewiele rozmawiając z tym czasie z Gabrielem. Nie chciała mu się dłużej narzucać, ponieważ czuła, że i tak poświęcił jej już okropnie dużo czasu. Powiedziała mu o tym, na co stanowczo zaprzeczył. Była jednak nieugięta. Jutro musiała iść do pracy i wrócić do normalności. Poza tym musiała jakoś naprawić swoją psychikę, szczególnie zniszczone poczucie własnej wartości.

- Jeszcze raz ci dziękuję, za to, że mnie tam nie zostawiłeś i się mną zająłeś. Będę ci wdzięczna do końca życia.

- Tacy skurwiele, krzywdzący kobiety nie mają prawa do życia. Nigdy się na to nie będę godził i uważam, że każdy normalny człowiek by tak zrobił.

- Pomimo to i tak dziękuję. Uratowałeś mnie.- uśmiechnęła się do niego i całując go delikatnie w policzek, wyszła z auta. Dopiero, gdy weszła na klatkę schodową uświadomiła sobie, co zrobiła i na co się odważyła. Czuła jak jej policzki robią się czerwone z zażenowania.
M.S

FlorenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz