Rozdział 22

831 46 4
                                    

- Będziemy musieli podjechać jeszcze na chwilę do klubu. 

- Po co?- spytała wycierając palce serwetką, ponieważ właśnie skończyli jeść. Stali na parkingu przed fast foodem i jedli burgery. Chyba to najbardziej się podobało Florence. Nie potrzebowała wytwornych kolacji, wystarczała jej jego obecność, bo to w tym momencie widziała to, jak poza tą cała otoczką miał też tą normalną twarz, a nie tylko tą mroczną otoczkę gangstera, którego wszyscy się bali.

- Nie ma mojego podpisu na umowie  i na jutro nie dotrze towar do klubu. - wytłumaczył i wziął łyka napoju. Brunetka zaczęła pakować papierki do papierowej torby. Wyciągnęła w jego stronę rękę, chcąc się napić z jego kubka. Odsunął napój od siebie.

- A magiczne słowo. 

- Daj mi się napić.-pokręcił głową z politowaniem.

- Magiczne słowo, kotku.

Niespodziewanie Florence zbliżyła się do niego i subtelnie położyła mu rękę na udzie, zbliżając swoją twarz do niego. Spojrzała mu w oczy i szeroko się uśmiechnęła. Widziała jak jego jabłko Adama nerwowo się poruszyło. 

- Nie zaczynaj czegoś, czego nie możesz...

Nie zdążył skończyć zdania, gdy Florence wyciągnęła mu z dłoni napój i od razu się odsunęła. 

- Dałeś się podejść jak dziecko, panie gangsterze. 

- Odpłacę się. Będziesz tego żałować. 

- Pyszna ta cola.- wtrąciła mu się w zdanie. - Jedziemy?- pokiwał głową z politowaniem i udając obrażonego, odpalił auto i ruszył w stronę centrum miasta. 

 Do klubu dotarli po dłuższej chwili. Przed zgromadziła się spora kolejka, a ochroniarze dokładnie sprawdzali każdego wstającego. Gabriel otworzył jej drzwi i chwytając jej rękę skierował się do wejścia. Widząc go mężczyźni od razu się wyprostowali.

- Szefie, dzień dobry.

-  Wszystko w porządku?- zapytał.

- Jak w najlepszym. Duży ruch dzisiaj, w końcu piątek.- odpowiedział mu jeden.

- To dobrze. Nie chcę tu dziś żadnego zamieszania, dopilnujcie tego. 

Przepuścił Florence pierwszą i weszli do środka. Od razu usłyszała głośną muzykę i mimowolnie się uśmiechnęła. Skoro już tutaj są, nie może odpuścić mu tańca.

- Chodźmy do mojego gabinetu.- wyszeptał jej do ucha.- Chcę to szybko załatwić.

Gabinet był całkowicie w stylu Gabriela. Mroczny, z ogromnym, ciemnym biurkiem i barkiem wypełnionym najróżniejszymi rodzajami alkoholi. Zdążyła tylko ściągnąć płaszcz, a od razu ktoś zapukał do drzwi. Był to jeden z pracowników, dodatkowo  trzymał w ręce także jakieś papiery.

- To wy załatwicie swoje sprawy, a ja się pójdę rozejrzeć. - Wymyśliła od razu i wymknęła się z gabinetu. Od razu postanowiła udać się do baru i napić jakiegoś dobrego drinka. Na szczęście nie było tam w tym momencie tłumów, więc już po chwili trzymała alkohol. Spokojnie sobie siedziała i obserwowała tańczących ludzi, chcąc poczekać na Gabriela i dopiero z nim pójść na parkiet. Ten jednak długo nie wracał. Minęła prawie godzina, a mówił, że zajmie mu to krótko. Znudzona zeskoczyła w hokera i postanowiła pójść go w końcu poszukać. Na korytarzu minęła dwie kobiety ubrane i pomalowane jak prostytutki. Zrobiła zniesmaczoną minę, ale niespodziewane podsłuchała ich rozmowę.

- Kocham to, jak nas bierze we dwie na biurku. - westchnęła jedna, a blondynka jej potaknęła. 

- Serio.Mogłabym mu obciągać za darmo. Jest taki dominujący i gorący. - dodała druga i poprawiła sobie bluzkę, jeszcze bardziej uwydatniają piersi. 

FlorenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz