Rozdział 18

1.2K 53 4
                                    

Życie ludzkie ratuje się ponad wszystko. Prawdopodobnie, gdyby nie ona, ten chłopak by nie przeżył. Czuła jednak, że zrobiła coś nielegalnego, być może nawet niezgodnego z nią samą. W takich sytuacjach należy zawiadomić odpowiednie służby,a nie działać pod presją osób postronnych. Skoro mężczyzna został postrzelony, to na pewno nie stało się to w zwyczajnych okolicznościach. 

 Bardzo długo kręciła się w łóżku nie mogąc zasnąć, pomimo naprawdę dużego zmęczenia fizycznego, ale także psychicznego.  Ta sprawa nie dawała jej spokoju i musiała ją jak najszybciej wyjaśnić. Tylko właściwie czego ona oczekiwała? Już od samego początku, gdy tylko Vivianna pojawiła się w szpitalu, wiedziała, że Gabriel nie jest zwyczajnym mężczyzną, a groza biła od niego już z oddali. Sama świadomie lub nieświadomie weszła z nim w znajomość, czując, że nie wszystko w jego życiu jest takie, jak powinno. Tylko co w tym świecie robiła Vivianna, która była tak pogodna i niewinna? 

Pomimo tego, że łóżko było bajecznie wygodne, nie mogła pozwolić sobie na sen. Gwałtownie wyłoniła się z pięknie pachnącej  kołdry i wyszła na korytarz, chcąc poszukać Gabriela. Nie do końca wiedziała, w którą stronę powinna się kierować, dlatego szła po prostu przed siebie. Co kilka metrów paliły się małe lampki, które pozwalały nie iść jej w całkowitej ciemności. Doszła do wysokich krętych schodów i zatrzymała się, opierając ręce o balustradę. Starała się dojrzeć z antresoli cokolwiek, co pomogłoby jej zlokalizować Gabriela. Nagle poczuła kroki za sobą, co oznaczało, że ktoś za nią stanął. Nie miała jednak odwagi się odwrócić.

- Miałaś spać.- usłyszała zachrypnięty głos przy uchu.

- Chciałam porozmawiać. - powiedziała stanowczo, dalej patrząc w dół domu.

- Przecież rozmawiamy.

- Dobrze wiesz o co mi chodzi.  To nie daje mi spokoju.- odwróciła się w jego stronę i dokładnie mu się przyjrzała. W tym mroku, wydawał jej się jeszcze bardziej potężny. - Proszę.

- Chodźmy zatem do pokoju. Nie będziemy rozmawiać na korytarzu.- skinęła na jego słowa i ruszyła w drogę powrotną do pokoju z którym jeszcze chwilę wcześniej była. Zapalił lampki nocne, które znajdowały się po obu stronach łóżka, a następnie zajął na nim miejsce. Florence przez moment stała w drzwiach, więc poklepał miejsce obok siebie, aby usiadła obok niego.

- Co chcesz wiedzieć?- przez chwilę panowała cisza. 

- Boże, nawet nie wiem od czego zacząć. - powiedziała po chwili.- To wszystko jest takie...takie niejasne. - gwałtownie przeczesała włosy i z powrotem stanęła. Nerwowo zaczęła chodzić po pokoju, próbując pozbierać myśli.- Czym się zajmujesz, Gabrielu? Nie wierzę, że jesteś tylko biznesmenem. To chcę wiedzieć na początku.

- Nigdy nie powiedziałem, że jestem biznesmenem.- odpowiedział z całkowitym spokojem.

- Błagam cię, dobrze wiesz jakie sprawiasz wrażenie i jak wyglądasz. I nosisz przy sobie broń. Czym się zajmujesz?- ponowiła pytanie.

- Mam kilka klubów nocnych i sieć nadmorskich hoteli rozłożonych w kilku krajach. 

- A kluby nocne służą ci do załatwiania interesów, prawda?

- Poniekąd.- potaknął.- Wiele ułatwiają.

- Jesteś w jakimś gangu, mafii czy kartelu? Ja nie mam pojęcia czym to się różni, naprawdę. W życiu nawet cukierka nie ukradłam. Zaczynam już mówić ze stresu głupoty, więc przestań proszę owijać w bawełnę i omijać temat. Skoro rozmawiamy szczerze, to chcę wiedzieć.- pokręcił głową i westchnął.

-  Wiesz, że jak ci powiem, to już nie będzie odwrotu? Będziesz w to wszystko też zamieszana. 

- Już mnie w to zamieszałeś dziś w nocy. Dobrze wiesz, że każdy postrzał należy zgłaszać na policję i już kilka godzin temu powinnam to zrobić. 

FlorenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz