Rozdział 7

1.5K 64 1
                                    

- Pani Doktor, pacjentka po operacji się obudziła.- usłyszała Florence, gdy tylko odebrała telefon. Od razu opuściła zebranie lekarzy i pognała do sali nr 12, do której została przewieziona dziewczyna. W środku była już jej rozemocjonowana rodzina w mrocznym mężczyzną na czele. Młoda lekarka musiała ich jednak wyprosić, aby przeprowadzić rozmowę z pacjentką i zrobić wstępne badania. Sprawdziła jej wzrok światełkiem latarki, osłuchała stetoskopem i sprawdziła stan nóg.

- Jak się pani czuje? Co panią boli?- spytała wpisując ręcznie wyniki.

- Okropnie. Czuję jakby przejechał po mnie czołg. Boli mnie wszystko, ale chyba nogi najbardziej.- odpowiedziała słabym głosem młoda dziewczyna, co było oczywistym stanem po narkozie i śpiączce farmakologicznej.

- Po takim wypadku to normalne, niestety. Ale w pani przypadku to dobrze, że nogi bolą. Podaliśmy już dożylnie środki przeciwbólowe, które powinny zaraz zacząć działać. Nogi będą sprawne, bo odczuwa pani dotyk i ból. Długa rehabilitacja, co prawda przed nami, ale powoli wszystko wróci do normy.

- Dziękuje, pani doktor.- Florence uśmiechnęła się do brunetki.

- Bardzo się cieszę, że wszystko się udało. Za chwilę przewieziemy panią na normalną salę.

Gdy wyszła z pomieszczenia, od razu dopadł do niej doktor Murphy, który przyszedł na kolejny dyżur.

- Dziewczyno, czy ty oszalałaś?- zaczął od nieco podniesionym głosem. Brunetka spojrzała na niego niezrozumiale.- Od ponad dwudziestu sześciu godzin jesteś na w szpitalu bez przerwy. Jesteś blada i wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć.

- Nic mi nie jest. Nie mogłam iść do domu, bo i tak cały czas myślałabym o pacjentce.- wytłumaczyła.- Nie przesadzaj, dobrze?

- Ja przejmuję nad nią opiekę, a ty uciekaj do domu się porządnie wyspać i najeść. Jesteś taka drobna, że niedługo nam znikniesz.- powiedział już łagodniej.

- Mówisz jak mój tata w tym momencie.- zaśmiała się.

- Widocznie potrzebujesz, żeby ktoś przywrócił cię do porządku. No już. Nie ma cię maluchu!- pomachał jej na pożegnanie i odszedł. Pokręciła głową z politowaniem i odwracając się na pięcie, chciała zacząć zbierać się do domu. Była już spokojna o stan pacjentki z wypadku, więc mogła w udać się na zasłużony odpoczynek. Niespodziewanie jednak, po postawieniu pierwszego kroku obraz jej się zamazał i zemdlała.

Gabriel, który przysłuchiwał się rozmowie lekarzy i poczuł się zirytowany. On nieraz na misjach też miał masę pracy, nie spał po kilkadziesiąt godzin, a lekarka umiera po kilku godzinach dyżuru. Jego zdaniem całość była przesadzona. Rodzina pojechała chwilę temu wcześniej. Matka miała już swoje lata, więc była zmęczona. Jason zabrał ją do domu, a Fabio musiał jechać na ważne spotkanie. Sam Gabriel też postanowił powoli się zbierać, aby się odświeżyć, załatwić najważniejsze sprawy i wrócić do siostry. Nagle jednak usłyszał hałas. Odwrócił się i szybko ruszył w stronę leżącej na środku korytarza kobiety. To była lekarka jego siostry. Uklęknął przy niej i zaczął ją delikatnie klepać po bladych policzkach, próbując ją ocucić. Podbiegły także dwie pielęgniarki, które kazały mu zanieść kobietę na jedno z łóżek szpitalnych, stojących akurat na korytarzu. Położył ją delikatnie, aby nie zrobić jej krzywdy. Ważyła tyle co piórko, była malutka i drobna. Najwyraźniej była bardzo słaba fizycznie.

Jedna z pielęgniarek przyniosła plastikowy kubeczek z wodą z dystrybutora. Minęła chwila, zanim Florence otworzyła oczy. Rozejrzała się zagubiona dookoła, nie wiedząc co się dzieje.

- Co się stało?- wyszeptała.

- Zemdlała pani.- odpowiedziała jej natychmiast kobieta, podając napój. – Jest pani blada jak ściana.

FlorenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz