Ta noc nie zapowiadała się szczególnie. Kolejny nudny piątek po którym nastąpi jeszcze nudniejsza sobota. Jednak szybko miało się to okazać bardzo złudne.
Kiedy Steve wszedł do swojego pokoju owinięty tylko w ręcznik usłyszał pukanie w okno. Było to dość dziwne bo pokój miał na drugim piętrze, więc po prostu to zignorował. Wyjął z szafki nocnej paczkę tabletek nasennych ale zanim zdążył chociażby wyjąć tabletkę z opakowania dźwięk się powtórzył. Westchnął z rezygnacją i podszedł do okna. Pod jego domem stał Billy i rzucał w jego okno kamykami. Steve otworzył okno i - na tyle cicho żeby nie ryzykować obudzenia rodziców - zawołał:
- Co chcesz?
- Zejdziesz?
Harrington popukał się palcem w czoło ale po chwili pokazał przyjacielowi dziesięć palców i wskazał na swój zegarek. Hargrove odpowiedział uniesionym kciukiem. Steve zamknął okno i w pośpiechu narzucił na siebie ubrania. Wrzucił do kieszeni kurtki portfel, wziął klucze i najciszej jak się dało wybiegł z pokoju i zbiegł na dół.
- Idiota - powiedział zamiast przywitania podchodząc do Billy'ego - wiesz która jest godzina?
- Wiem, dwudziesta trzecia. A wiesz jaki jest dzień?
- Piątek, pierwszy marca. Co z tego?
- Kończę osiemnaście lat. I chciałem to uczcić z tobą - Billy podszedł do Steve'a i wplótł palce w jego włosy - Tyle, że moja głupia rodzina wymyśliła sobie świętowanie, więc wcześniej nie mogłem się wyrwać
- W takim razie wszystkiego najlepszego. Co zamierzasz robić?
- Zobaczysz. Wsiadaj - otworzył drzwi od strony pasażera po czym sam wsiadł na fotel kierowcy
Tym razem Billy wyjątkowo nie włączył radia. Wyjechali z Hawkings na autostradę i po prostu jechali przed siebie. Chłopak otworzył okno ale po chwili je zamknął bo pęd powietrza był nie do wytrzymania.
- Długo będziemy tak jechać? - zapytał Steve
- Aż mi się znudzi. Tak właśnie zamierzałem spędzić urodziny
- Usiłując się zabić na autostradzie?
- Dokładnie tak. Usiłując się zabić na autostradzie...z tobą - Billy uśmiechnął się uwodzicielsko
- Widzę, że niezmiennie usiłujesz mnie zabić Hargrove - zażartował Harrington i włączył radio
Przez chwilę nic nie mówili. Ciszę wypełniała tylko piosenka "Highway to hell".
- Poczęstujesz się? - Billy wysunął w stronę Steve'a paczkę papierosów
- Czemu nie. W końcu jesteśmy na autostradzie do piekła prawda?
- Prawda - Hargrove zapalił papierosa i podkręcił radio na cały ragulator
W końcu zatrzymali się na jakiejś stacji benzynowej. Steve wyszedł z samochodu i po chwili wrócił z dwoma puszkami coca-coli. Wręczył jedną Billy'emu, a drugą sam otworzył i bez słowa zaczął pić. Nagle Billy zabrał mu puszkę i z zaskoczenia go pocałował. Harrington oddał pocałunek. Hargrove złapał jego żuchwę i wsunął mu język do ust.
- Smakuje tak samo - stwierdził kiedy się od siebie oderwali oddając puszkę z napojem Steve'owi
- Jesteś niemożliwy Hargrove. Po prostu niemożliwy
- Uwielbiasz to. Nie mów, że nie - Billy oblizał usta
- Owszem uwielbiam. Ale chyba powinniśmy wracać
- Zgodnie z życzeniem ślicznotko
Kiedy zajechali pod dom Steve'a było około trzeciej nad ranem.
- Nie chcę wracać do domu. Proszę nie zmuszaj mnie - Billy spojrzał na Steve'a przestraszonymi oczami
Znowu w ciągu zaledwie krótkiej chwili z uwodzicielskiego, pewnego siebie playboya zmienił się w małego wystraszonego chłopca.
- Dobrze. Moi rodzice śpią może jakoś uda się ich ni obudzić. Jesteś pewny, że nie będą się o ciebie w domu martwić?
Hargrove tylko przecząco pokręcił głową.
- To chodź tylko cicho - Steve otworzył drzwi i nie włączając światła wszedł najciszej jak się dało do domu - Zaraz ci pokażę gdzie jest pokój gościnny i łazienka. Możesz iść wziąć prysznic jak chcesz
- A mogę spać w twoim pokoju? Nie chcę być sam w obcym domu
- Jasne - odpowiedział z uśmiechem Harrington
Kiedy dał Billy'emu ręcznik i swój T-shirt poszedł do siebie i szybko, nawet bez popijania połknął tabletkę nasenną. Wiedział, że inaczej albo nie zaśnie w ogóle albo będzie się ciągle budził przez koszmary ale nie chciał żeby Billy o tym wiedział. Dlatego szybko schował resztę tabletek do szuflady. Kiedy Hargrove przyszedł do jego pokoju zamknął drzwi na klucz, zgasił światło i położył się obok chłopaka. Leżeli na boku twarzami do siebie.
- Idziemy spać? Późno już
- Nie chcę zasypiać. Wtedy noc szybciej mija - odpowiedział Billy
- To nie zasypiaj. Ale mi chociaż pozwól. Hm? - Steve uderzył go palcem po nosie
- Ale masz zimne ręce - Hargrove aż się wzdrygnął
- Zawsze miałem zimne. Od dzieciaka. Przywykłem
Billy chwycił nadgarstki Steve'a i wsunął sobie jego dłonie pod koszulkę.
- Lepiej? - zapytał
- Dużo lepiej. Ciepły jesteś
- Gorący ślicznotko
Harrington zaśmiał się cicho wtulając się w swojego dawnego wroga. Leki zaczynały działać i robił się coraz bardziej senny. Bezwiednie zaczął kreślić palcami jakieś kształty na plecach Billy'ego i pomyślał, że dawno już nie czuł się tak bezpiecznie. Kiedy zasnął Billy odsunął się trochę od niego i zaczął się bawić jego włosami.
Dlaczego nie mogę po prostu ci powiedzieć, że chciałbym codziennie zasypiać przy tobie? Wyglądasz tak słodko i niewinnie kiedy śpisz. A ja tak bardzo cię pragnę pomyślał Billy wpatrując się w twarz Steve'a. Ale przecież sam powiedziałem, że nie jesteśmy pedałami. Pewnie byś mnie wyśmiał gdybym przyznał, że się w tobie zakochałem. Tak strasznie cię nienawidzę za to, że cię kocham. Odwrócił się tyłem do Steve'a i splótł jego dłoń ze swoją. I gdyby mógł zasypiałby tak każdej nocy.
CZYTASZ
Rock me/Harringrove [Chwilowo Zawieszone]
Fiksi PenggemarKiedy pierwszy raz rozmawialiśmy ze sobą bez wrogości powiedział, że życie jest dziwne. "Co ty możesz wiedzieć? Właśnie wcisnąłem ci kit bo prawda o "zapadłej dziurze" do której przyjechałeś jest zbyt dziwna" pomyślałem. Ale następne pół roku udowod...