Rozdział 8

2.7K 136 31
                                    

Poniedziałek, 11 października 1999

W poniedziałek rano muszę z nią pracować nad sprawą smoczego jaja. W piątkowe popołudnie miałem swój moment błyskotliwości i Robards poprosił mnie, żebym przygotował się na zebranie z resztą personelu na początku tygodnia.

Pojawiam się wcześniej niż zwykle, a on już jest w moim boksie i pyta o to spotkanie. To dość ambitne posunięcie z mojej strony, ale mówię mu, że będę gotowy na dziewiątą trzydzieści. Zbieram wszystkie mapy i badania, które rozpocząłem w piątek, i zaczynam tworzyć z nich coś przypominającego raport.

Siedzę w sali konferencyjnej na Poziomie 2 – moim drugim biurze, tak je nazwałem – kiedy kilku innych pracowników zaczyna się pojawiać i nagle ona też tu jest, patrząc mi prosto w oczy.

Wizje jej twarzy z zeszłej nocy wirują w moim umyśle. Patrzy na mnie, gdy się w nią wbijam, a jej usta formują się w okrąg, gdy jej szyja się napina, a ja ciągnę ją za włosy, żeby znów spojrzała na mnie...

Odwraca wzrok i siada jak najdalej ode mnie. Widzę, że O'Connor zajmuje krzesło obok niej. Och. On też tu jest.

Skupiam się całym sobą na spotkaniu, na które jestem kompletnie nieprzygotowany.

I tak jak się obawiałem, ona zadaje pytania. Podnosi rękę jak grzeczna, mała Gryfonka, którą jest, i zastanawiam się, czy wie, co robi, siedząc tam z wyprostowanymi plecami, jakby to były zajęcia z Eliksirów; jakby próbowała zdobyć uwagę nauczyciela.

Pod koniec spotkania jestem w stanie wydusić z siebie:

— Dziesięć punktów dla Gryffindoru.

A ona marszczy czoło i myślę, że dzisiaj będzie dobry dzień.

***

Środa, 13 października 1999

Mam spotkanie z Ritą Skeeter, aby omówić początki Malfoy Consulting Group. Przychodzi do nas na kolację i mam wrażenie, że za każdym razem, gdy Rita wchodzi do Dworu Malfoyów, sądzi, że jest właśnie na wyżynach swojego życia.

Oślizgła, wspinająca się po drabince kariery płotka.

Matka siedzi u szczytu stołu. Jest cicho i pozwala mi zabrać głos. Bardzo to doceniam.

— Chciałbym ogłosić tę informację pierwszego listopada — mówię, gdy pierwsze danie pojawia się na stole i po tym, jak szczegółowo opisałem jej już swój pięcioletni plan. — I tego dnia chciałbym udzielić ci ekskluzywnego wywiadu do Proroka.

Chciwe oczy Skeeter wędrują po mojej twarzy, gdy rozrywa palcami bułkę.

— Byłabym zaszczycona, panie Malfoy. — Mruga do mnie.

Uśmiecham się do niej.

To zawsze takie dziwne uczucie, kiedy przypominam sobie, że kobiety uważają mnie za atrakcyjnego. Przez piętnaście miesięcy pobytu w Azkabanie nie miałem lustra, więc to wszystko stało się mniej ważne... Tak długo skupiałem się na różnych sposobach dotarcia do celu, że zapomniałem o najbardziej podstawowych technikach.

Kciukiem odgarniam wyimaginowaną kropelkę zupy grzybowej z kącika ust i obserwuję, jak jej oczy podążają za tym ruchem. Wsuwam palce między wargi, zlizując z nich dokładnie nic. Jej oczy błyszczą za okularami.

— A co z twoim życiem miłosnym, kochanie? — Zanurza łyżkę w misce pełnej zupy. — Kto znajduje się w twoim kalendarzu towarzyskim w ten weekend?

Mrugam. Powinienem był pamiętać, że Skeeter stawia swoją pracę wyżej niż jakiekolwiek osobiste potrzeby. Zachwycające.

Ponieważ w ten weekend nie mam żadnych zobowiązań społecznych, wybieram najłatwiejszą odpowiedź.

[T] Wszystkie niesłuszne wybory | All The Wrong Things | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz