4.

9 1 0
                                    

      Zaczęła się zima. Drobne płatki śniegu spadały z nieba, a wszystko było szarawe. Klimat świąt opatulał już każdego. Duże obłoki śniegu przylegały do stóp.
  Było mroźno odkąd skończyła się jesień. Yuno spacerowała po śniegu wraz z Yuki. Obie były szczęśliwe. Ich oczy w ciemności świeciły się. Widać je było z daleka. Obrzucały się śnieżkami i śmiały się głośno.
Yuno była ubrana w skromną kurtkę, a Yuki w szeroki płaszcz. Były ubrane idealnie na porę zimową. Yuki polubiła zimę, ponieważ kochała obrzucać się śnieżkami wieczorami w parku. Wtedy była najlepsza pora, nawet jeśli robiła to pierwszy raz.
  Dziewczyny były zdyszane. Siadły obok wielkiego drzewa wiśniowego i zobaczyły połyskującą się rzecz obok jednego z drzew. Yuno podeszła do drzewa. Nic nie mogła zatem zauważyć. Obie stwierdziły, aby wrócić do domu. Była bardzo późna pora i było coraz chłodniej.
  Yuki zaczęła strasznie kichać.

-Przeziębiłaś się! A niech to... Miałyśmy pójść jutro do kina. - powiedziała zawiedziona Yuno.

-Przepraszam... - odpowiedziała jej chora Yuki. Czuła poczucie winy przepływające przez jej ciało.

-Nie to ja przepraszam. Nie powinnam tak mówić, przecież to nie twoja wina. To jest raczej normalne. - stwierdziła Yuno.

-Lepiej jakby mnie tu nie było... - powiedziała Yuki, następnie z jej policzka poleciały łzy i skuliła się.

-Ale.... Ja cię potrzebuję czemu tak mówisz... - zapytała zawiedziona Yuno. Jej ręce zaczęły stawać się zimne i bała się coraz bardziej, że straci Yuki. Wiedziała, że robi coś źle i nie wiedziała jak temu zaprzestać. Jej się tak właśnie zdawało.

-Od jakiś dwóch miesięcy razem mieszkamy. Obciążam cię finansowo a sama nie pracuję. Mam przez to duże wyrzuty sumienia. Czy możesz mnie w końcu zrozumieć? Muszę znaleźć pracę i zamieszkać gdzieś indziej. Ja nie chcę się już chować w tym koszmarnym domu!

Yuno zatkało. Nie wiedziała co jej powiedzieć. Z jednej strony żadko wychodziły gdziekolwiek razem, żeby nikt się nie dowiedział, że ktoś mieszka z Yuno. Jeśli Yuki chce mieszkać sama to przecież by jej nie zabroniła. To ona ją stworzyła, więc ona decyduje. Yuno zaczęła się zastanawiać co ma zrobić z tym wszystkim. Nie chciałaby, żeby się z nią pokłócić.

-Dobrze, pozwolę ci się przeprowadzić, ale ten dom nie jest koszmarny tylko ja tutaj mieszkam. Nie chcę cię urazić, ale nie wiem czy ktoś przyjmie cię do pracy skoro nie masz jakiego kolwiek wykształcenia. W mojej mandze nie zawarłam żadnych słów, które by na to wskazywały. I co teraz zamierzasz zrobić? - zaargumentowała zdenerwowana Yuno wpatrując się w nią.

-Myślę, że mam dość wiedzy, aby iść gdziekolwiek do pracy. Nie musisz mnie zawsze niańczyć. Ja wiem, że tobie też jest ciężko bo przecież jestem postacią fikcyjną... Eh, nie powinnam istnieć a to że ożyłam, to jest to po prostu jakiś dziwny przypadek albo ja jestem jakaś dziwna....

Yuno zaczęła płakać.

Dobra idź, nie chcę mieć nic z tobą do czynienia. - oznajmiła Yuno.

Yuki odeszła ze skutkiem na twarzy. Yuno dała jej trochę pieniędzy, żeby mogła sobie choć trochę pomóc. Martwiła się o nią nocami i dniami. Nie widziała co robić. Była przygnębiona.
    Minął jakiś tydzień od momentu kiedy nie było w jej mieszkaniu Yuki.
Yuno stwierdziła, że zacznie szukać nowej pracy, ponieważ nie dawała już sobie rady. Postanowiła także zmienić swój wygląd. Zmienić wszystko, co przypominało jej Yuki. Zastanawiała się co robi teraz jej przyjaciółka.
Była załamana i samotna. Nie miała pojęcia czy Yuki sobie poradziła, czy nie.
Miała nadzieję, że w końcu się razem spotkają, aby opowiedzieć co się zadziało w ich życiu.

Święta zaczynały się klimatycznie. Domy były zaśnieżone i było bardzo spokojnie. Różne rodziny jeździły do innych aby świętować ten magiczny czas. Yuno siedziała sama. Marzyła aby spędzić te święta z Yuki, ale nawet nie dała znaku życia odkąd się wyprowadziła.
    
Yuno poszła do fryzjera. Pofarbowała włosy z czarnego na bląd. Zmieniła styl ubierania się i zaczęła żyć własnym życiem.
Następnego ranka tuż przed Wigiilą, Yuno poszła do sklepu po jakieś świąteczne artykuły. Było ich bardzo dużo. Nie mogła się zdecydować co kupić. Brakowało jej budżetu na te wszystkie rzeczy.
Jak jeszcze Yuki się nie wyprowadziła od niej, to były raz na wielkich zakupach. Wtedy wiedziały obie czego chcą, a teraz to nie to samo. Ona sama zastanawiała się, co kupić. Yuki zawsze jej doradzała, była w tym bardzo dobra. Yuno się zamyśliła.
Nagle podszedł do niej jeden z pracowników sklepu. Okazało się, że była to Yuki. Ale dlaczego akurat zatrudniła się tutaj? Obok niej stał mężczyzna, był wysoki. Trzymali się razem za ręce.
Yuno przełknęła ślinę nerwowo. Jej ręce zaczęły się pocić, a jej oczy zaczęły się napełniać łzami.

-Hej, poznaj mojego chłopaka. To jest Hikaru. Hikaru przywitaj się z Yuno. Yuno to moja przyjaciółka.

Yuno stała nerwowo i powiedziała tylko dzień dobry. Dalej nie mogła mówić. Jakby ktoś jej kazał już nic nie mówić.
Yuki zaczęła się dziwnie na nią patrzeć.
Nagle Yuno zdecydowała się odezwać.

Mam prośbę, możemy porozmawiać same? - zapytała się nerwowo Yuno.

Tak, jasne. - odpowiedział Hikaru.

-Co chciałaś Yuno? - zapytała się irotycznie.

-Po porostu nie powiedziałaś mi, że masz chłopaka... - przełknęła ślinę drugi raz.

-Wiem, że za mną tęsknisz, ale może już przestaniesz za mną chodzić. Mam swoje życie.

Słowa, które wydobyły się z ust Yuki bardzo zabolały Yuno...

Midnight ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz