9.

4 1 0
                                    

       Było ciemno, ale słońce zaczęło powoli wstawać. Było już na horyzoncie. Ranek był jakiś inny niż zwykle.
Yuno wkrótce dojechała do ogromnego szpitala. Szpital ten był oddalony dość daleko od jej mieszkania. Mężczyzna, który ją przywiózł, przenosił ją na oddział.

-Jak ci na imię? - zapytał się tajemniczy mężczyzna.

-Y...Yuno - odezwała się szeptem.

Niestety nie zdążył zapytać jej się o większe szczegóły, kim jest i gdzie mieszka. Podszedł do jednego z lekarzy oraz powiedział im, jakich urazów dostała dziewczyna.
Natychmiast przenieśli ją do innej sali. Mężczyzna zdecydował się zostać. Czekał na korytarzu. Wcześniej skłamał, że jest jej bratem, żeby zostać razem z nią. Aby wejść do niej do sali, gdzie leży.
Było to niebywale dziwne, że ktoś się nią zaciekawił. Przecież ten mężczyzna mógł równie dobrze ją ominąć i jej nie pomóc. Nie było ruchliwie, więc nie trafiłby za kraty przez nieudzielenie pomocy. Ale dlaczego zdecydował się pomóc akurat jej i z nią zostać... Może tak ciała stres i szok. Nie jest raczej normalne to, że na ulicy leży kobieta.
Wkrótce podłączyli ją do kroplówki. Dziewczyna mogła się w końcu położyć na bardzo wygodnym łóżku. Było jej lepiej. Jej gorączka zniknęła przez podanie antybiotyków przez jednego z lekarzy. Niestety miała drobne złamania i uraz głowy. Nie był to bardzo zły stan, ale też nie był to zbyt dobry stan.
   Yuno leżała na łóżku z podłączoną kroplówką. Po jakiejś godzinie wszedł do niej mężczyzna, który ją uratował.

-Jakim cudem tu wszedłeś... - zapytała się zdziwiona dziewczyna.

-Powiedziałem im, że jestem twoim bratem, ale to nie istotne. Zapomniałem dopytać cię jak masz na nazwisko. - zapytał się.

-Nie mam go.... Mam jakieś wymyślone, ale go nie używam... Mieszkam od dłuższego czasu w domu dziecka i nikt nie nadał mi nazwiska. - odpowiedziała wystraszona Yuno.

-Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? Mogę przynieść ci wodę, cokolwiek. Na co masz ochotę?

- Czemu ty jesteś dla mnie taki dobry...? - zapytała cichym głosem.

-Ponieważ, się martwiłem o ciebie. Wiem, że to głupie, że martwię się o obcą osobę, ale nigdy nie miałem bliskiej osoby, która byłaby taka miła jak ty. Bardzo cię przepraszam, jeżeli zrobiłem jakiś błąd... - skończył zdanie i nagle wyszedł z sali.

Yuno nie wiedziała przez chwilę co powiedzieć. Była w dużym amoku.
Nagle przyszła do niej lekarka i miała do niej prośbę. Ona zrobiła to co jej kazała, a później się położyła i leżała dalej.
Minęło kilka godzin. Dziewczyna zaczęła przypominać sobie chwile z Yuki. Nagle wszedł mężczyzna.

-Zapomniałem się przedstawić, jestem Hiroshi... - odpowiedział ze smutkiem.

-Uh... Wszystko dobrze? Może to ja mogę ci jakoś pomóc....

-Nie nic takiego, tylko po prostu żyłem... Eh szkoda gadać. Moi rodzice mnie bili, zawsze jak coś źle zrobiłem, albo jak byłem za bardzo dumny, to też mnie bili i uderzali.

-Współczuję ci. Ja nawet nie znałam swoich rodziców i do teraz ich nie znam. Z drugiej strony nie żałuję, ponieważ to oni mnie nie chcieli z jakiegoś powodu, albo po prostu ja sama w sobie jestem jakaś dziwaczna. I jeszcze zgubiłam przyjaciółkę, która jest dla mnie bardzo ważna.

Jej oczy zaczęły napełniać się łzami. Miała słabe nerwy od dziecka. Zaczęła płakać. Hiroshi próbował ją pocieszyć, ale nic to nie dawało. Wkrótce się uspokoiła i zaczęła opowiadać o Yuki. Jaka ona jest cudowna, i co się jej stało.
Hiroshi zaproponował jej zadzwonić na policję, ale ona nie mogła mu wytłumaczyć dlaczego by jej nie uwierzyli. Była bardzo smutna, nie miała sensu życia. Gdy była z Yuki, razem zaczęły rozumieć się jak siostry. Były jak rodzina. Niestety przez krótki czas, bo tylko przez dwa miesiące, ale to też się dla niej bardzo liczyło, że przynajmniej spędziły ten czas razem i wiedziały czeog chcą. Niestety przyszłość chciała inaczej i  ich losy się skomplikowały.
Yuno nie wiedziała co robić....
Jej serce zaczęło bić coraz szybciej. Było jej niedobrze. Nagle przyszli lekarze...

-Proszę się odsunąć, pacjentka traci przytomność. - po tych słowach mężczyzna wyszedł.

Zaczęli ją reanimować. Minęły już jakieś dwie minuty i nadal nic. Lekarze ją tracili. Ale przecież jak to się stało....
Nagle mężczyzna stanął są drzwiami, chowając się wręcz i nagle wyparował zniknął, tak jakby coś chciało, żeby te losy się potoczyły. A może ten mężczyzna nie był prawdziwy... Może to po prostu iluzja. Wszystko nie było już takie same, jak mogło się wydawać.
Yuno była cały czas reanimowana. Nic to nie dawało.
Za którymś razem otworzyła oczy....

-Co tu się dzieje!? - zapytała donośnym głosem.

Midnight ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz